czwartek, 30 czerwca 2016
Wakacje
Jak wiecie już jutro jest lipiec a z jego początkiem zaczynają się wakacje. Niestety nie będę w stanie pisać dla Was na bieżąco postów, ponieważ jadę tam gdzie nie ma internetu, ale obiecuję, że jak tylko przyjadę, czyli ok 18 lipca, od razu zasypię Was dalszą częścią opowiadania i pamiętnika. Trzymajcie się i odpoczywajcie.
sobota, 25 czerwca 2016
Rozdział 27
Minęło kilka tygodni odkąd Adrien i Marinette zaczęli chodzić ze sobą. Każdego dnia Adrien przychodził po Marinette do domu, aby iść z nią (trzymając ją za rękę oczywiście) do szkoły. Wydawało się, że nic i nikt nie zakłóci ich szczęścia. Jednak wszystko to miało się wkrótce zmienić.
-Wyspałaś się moja droga?-spytał i dał jej całusa.
-Oczywiście.
-Mam tu coś dla Ciebie. Twoje ulubione róże.
-Dziękuję Ci, jesteś kochany. Ja też mam coś dla Ciebie.
Adrien zaczął rozpakowywać prezent. Szybko rozwinął papier. Prezentem okazała się ramka ze zdjęciem z jednej z ich randek.
-Marinette jesteś super. Dzięki wielkie. Położę ją sobie koło łóżka abym codziennie budząc się, mógł patrzeć choćby na Twoje zdjęcie.
-Jakiś Ty uroczy.
-Mam pytanie. Masz jakieś plany na wakacje?
-Spędzić czas z Tobą oczywiście.
-Świetnie. Mam pomysł. Pojedź ze mną do Brazylii.
-Do Brazylii? Nie wiem czy mnie mama puści.
-Nie martw się. Pogadam z nią. Możemy wziąć też Maksa jeśli chcesz.
-No dobrze, a teraz chodźmy do szkoły bo się spóźnimy na koniec roku.
Adrien i Marinette ruszyli szybkim krokiem, który po chwili przemienił się w bieg. W końcu oboje dobiegli na miejsce w ostatniej chwili gdy Adrien był wyczytywany do odbioru świadectwa. Adrien szybko poprawił włosy i ruszył odebrać świadectwo.
-Pochwal się jaką masz średnią-powiedziała Marinette.
-Słabo, bo tylko 5.0
-Co? Ja tylko mogę pomarzyć o takiej średniej.
-A Ty słońce?
-3.5
-To też wysoko.
-Pożyczysz mi świadectwo?
-A po co Ci?
-Chcę postraszyć mamę.
-Ha ha ha. Lepiej jej nie strasz bo jeszcze nie pozwoli Ci jechać.
-Racja. Tam jest Maks, może spytam się go jaką ma średnią. Maks!
-Co?
-Jaką masz średnią?
-Wyższą niż Ty.
-Bardzo śmieszne. Powiedz jaką?
-6.0.
-Jakim cudem?
-Nie wiedziałem, że materiał we Francji jest taki łatwy. W USA już dawno to przerabiałem.
-Hej Maks, nie miałbyś może ochotę polecieć ze mną i Marinette do Brazylii na wakacje? -spytał Adrien.
-Ok. Zwłaszcza, że chcę przeprowadzić pewne badania nad wybranymi roślinami z tego regionu świata.
-Ok. Jutro wylatujemy.
-Mi to pasuje.
-Jutro?-spytała Marinette.
-To jest jedyny termin wolny, bo później mam sesję zdjęciową do nowego magazynu.
-Przepraszam Adrien, ale ja nie mogę. Mama ma pojutrze urodziny i z tatą szykujemy dla niej niespodziankę. Może następnym razem pojedziemy razem gdzieś- powiedziała Marinette smutnym tonem.
-Szkoda. To w takim razie mamy z Maksem męskie wakacje.
Kiedy samolot wystartował Marinette zasmuciła się. Nie mogła jechać, ponieważ była Biedronką i uważała, że Paryż nie może zostać bez opieki, zwłaszcza po ostatniej aktywności Władcy Ciem.
***
Był słoneczny dzień. Marinette wyjrzała przez okno. Przed jej domem już czekał Adrien z kwiatami. Dziś mijało pół roku odkąd byli ze sobą. Marinette szybko ubrała się, zapakowała prezent i pobiegła się przywitać z ukochanym.-Wyspałaś się moja droga?-spytał i dał jej całusa.
-Oczywiście.
-Mam tu coś dla Ciebie. Twoje ulubione róże.
-Dziękuję Ci, jesteś kochany. Ja też mam coś dla Ciebie.
Adrien zaczął rozpakowywać prezent. Szybko rozwinął papier. Prezentem okazała się ramka ze zdjęciem z jednej z ich randek.
-Marinette jesteś super. Dzięki wielkie. Położę ją sobie koło łóżka abym codziennie budząc się, mógł patrzeć choćby na Twoje zdjęcie.
-Jakiś Ty uroczy.
-Mam pytanie. Masz jakieś plany na wakacje?
-Spędzić czas z Tobą oczywiście.
-Świetnie. Mam pomysł. Pojedź ze mną do Brazylii.
-Do Brazylii? Nie wiem czy mnie mama puści.
-Nie martw się. Pogadam z nią. Możemy wziąć też Maksa jeśli chcesz.
-No dobrze, a teraz chodźmy do szkoły bo się spóźnimy na koniec roku.
Adrien i Marinette ruszyli szybkim krokiem, który po chwili przemienił się w bieg. W końcu oboje dobiegli na miejsce w ostatniej chwili gdy Adrien był wyczytywany do odbioru świadectwa. Adrien szybko poprawił włosy i ruszył odebrać świadectwo.
-Pochwal się jaką masz średnią-powiedziała Marinette.
-Słabo, bo tylko 5.0
-Co? Ja tylko mogę pomarzyć o takiej średniej.
-A Ty słońce?
-3.5
-To też wysoko.
-Pożyczysz mi świadectwo?
-A po co Ci?
-Chcę postraszyć mamę.
-Ha ha ha. Lepiej jej nie strasz bo jeszcze nie pozwoli Ci jechać.
-Racja. Tam jest Maks, może spytam się go jaką ma średnią. Maks!
-Co?
-Jaką masz średnią?
-Wyższą niż Ty.
-Bardzo śmieszne. Powiedz jaką?
-6.0.
-Jakim cudem?
-Nie wiedziałem, że materiał we Francji jest taki łatwy. W USA już dawno to przerabiałem.
-Hej Maks, nie miałbyś może ochotę polecieć ze mną i Marinette do Brazylii na wakacje? -spytał Adrien.
-Ok. Zwłaszcza, że chcę przeprowadzić pewne badania nad wybranymi roślinami z tego regionu świata.
-Ok. Jutro wylatujemy.
-Mi to pasuje.
-Jutro?-spytała Marinette.
-To jest jedyny termin wolny, bo później mam sesję zdjęciową do nowego magazynu.
-Przepraszam Adrien, ale ja nie mogę. Mama ma pojutrze urodziny i z tatą szykujemy dla niej niespodziankę. Może następnym razem pojedziemy razem gdzieś- powiedziała Marinette smutnym tonem.
-Szkoda. To w takim razie mamy z Maksem męskie wakacje.
***
-Bawcie się dobrze i kupcie mi jakąś pamiątkę- krzyknęła na pożegnanie i pocałowała Adriena.Kiedy samolot wystartował Marinette zasmuciła się. Nie mogła jechać, ponieważ była Biedronką i uważała, że Paryż nie może zostać bez opieki, zwłaszcza po ostatniej aktywności Władcy Ciem.
piątek, 3 czerwca 2016
2-3.06.2016
Hej pamiętniku
Ojciec zgodził się abym dziś został w domu i trenował walca angielskiego. Jednak zamiast nauki walca, musiałem walczyć z Władcą Ciem. To był chyba najgorszy złoczyńca jakiego do tej pory stworzył. Nazywał się Timer. Sprawiał, że wszystkim uciekał czas. Na szczęście była ze mną Biedronka i walczyliśmy z nim aż 24 godziny (bo tyle czasu przez niego straciliśmy). Nie uwierzysz co go pokonało - guma do żucia. Okazuje się, że guma nigdy nie traci swojego smaku (nawet po 10 latach, choć nie polecam próbować) więc jest odporna na czas. Timer pokleił się w niej jak w pajęczynie i mogliśmy pokonać akumę. Teraz ostro ćwiczę, bo straciłem w końcu jeden dzień. Marinette była u mnie i próbowała mnie dalej uczyć, ale coś nam dziś nie szło. Może dlatego, że nie spałem dzień i przez to usypiałem. Obiecuję Ci, że jutro coś więcej napiszę. Zapomniałem, że jutro mam bal.
Adieu
Ojciec zgodził się abym dziś został w domu i trenował walca angielskiego. Jednak zamiast nauki walca, musiałem walczyć z Władcą Ciem. To był chyba najgorszy złoczyńca jakiego do tej pory stworzył. Nazywał się Timer. Sprawiał, że wszystkim uciekał czas. Na szczęście była ze mną Biedronka i walczyliśmy z nim aż 24 godziny (bo tyle czasu przez niego straciliśmy). Nie uwierzysz co go pokonało - guma do żucia. Okazuje się, że guma nigdy nie traci swojego smaku (nawet po 10 latach, choć nie polecam próbować) więc jest odporna na czas. Timer pokleił się w niej jak w pajęczynie i mogliśmy pokonać akumę. Teraz ostro ćwiczę, bo straciłem w końcu jeden dzień. Marinette była u mnie i próbowała mnie dalej uczyć, ale coś nam dziś nie szło. Może dlatego, że nie spałem dzień i przez to usypiałem. Obiecuję Ci, że jutro coś więcej napiszę. Zapomniałem, że jutro mam bal.
Adieu
środa, 1 czerwca 2016
Konkurs z okazji dnia dziecka
Wszystkim (nawet tym dorosłym) z okazji dnia dziecka życzę wszystkiego najlepszego i ogłaszam mały konkurs. Należy napisać albo rozdział opowiadania (dalszą część tego co ja wymyśliłem albo własnego opowiadania) lub kartkę z pamiętnika (Adriena, Marinette czy kogo tam chcecie). Termin, do którego należy wysyłać prace to 19 czerwiec. Prace należy wysyłać na mail mateusz.koziol9197@gmail.com . Należy przy tym podpisać się imieniem lub pseudonimem.
1.06.2016
Hej pamiętniku
Dzień dziecka to jeden z najcudowniejszych dni w całym roku. Już od rana słychać było cudowny śpiew ptaków, zapach kwiatów itd. (wiesz o czym mówię). Wstałem, ubrałem się i popędziłem na śniadanie. Dziś było tradycyjne śniadanie amerykańskie. Można było wybierać we wszystkim. Ojciec pozwala mi na taką ucztę tylko raz, góra dwa razy w ciągu roku (żeby nie stracić figury). Po cudownym śniadaniu, goryl zawiózł mnie do szkoły. Mieliśmy dziś mieć typowy lajt. Nauczyciele czuwali aby nic nam się nie stało a my przez wszystkie przerwy mogliśmy grać w co chcemy. Dziewczyny skakały na skakankach, grały w gumę i inne babskie gry a ja z chłopakami trochę w kosza, a trochę w bibliotece w różne gry. Oczywiście cały dzień należał do nas (nawet lekcje). Na geografii Rose opowiadała o księciu Alim (gdzie mieszka, lata na wakacje itd.), na francuskim robiliśmy dyktando naszej nauczycielce i pisaliśmy własne wiersze (ja jak zwykle próbowałem coś napisać dla Biedronki, ale bezskutecznie). Potem była moja chemia, na której robiłem to co zwykle i jak zwykle wszystkich oniemiało, na włoskim męczyliśmy naszą biedną nauczycielkę, chcąc aby nam przetłumaczyła takie słowa jak gąszcz, chaszcze, zielsko i inne tego typu. Po kilku minutach skapitulowała i powiedziała, że możemy zająć się czym chcemy. Na historii dziewczyny włączyły serial Wspaniałe Stulecie. Co prawda nie rozumiałem za bardzo o co chodzi, ale oglądałem i niestety musiałem obiecać Alyi, że oglądnę cały serial (a trochę tych odcinków jest, a jest jeszcze tego kontynuacja), masakra. Ostatnią matmę pani nam darowała, ale za to mieliśmy siedzieć w bibliotece i zająć się czymkolwiek do dzwonka. Oczywiście gry poszły w ruch. Wygrałem prawie z każdym, ale Marinette mnie ograła. Nie wiem jak to zrobiła. Po lekcjach poszedłem z nią do jej domu, bo Alya powiedziała mi, że nie da rady mnie uczyć, bo Nino zabiera ją do kawiarni. Spytałem Niono, jak udało mu się przemóc i zaprosić Alyę, ale on się zdziwił. Potem okazało się, że to Alya go zaprosiła. Marinette natomiast strasznie zaczęła panikować jak zaczynała mnie uczyć, więc dla odprężenia zabrałem ją do kawiarni (innej niż tej, w której był Nino i Alya), a potem na placu przy wieży Eiffla zacząłem uczyć się walca. Okazało się, że jest to nawet przyjemny taniec, a Marinette jest dobrą tancerką kiedy się nie stresuje. Już umiem kilka kroków, a jutro mam nauczyć się jeszcze kilku i będę umiał na sobotę. Dziś Władca Ciem sobie odpuścił. Może odsypia po wczorajszym
Adieu
Dzień dziecka to jeden z najcudowniejszych dni w całym roku. Już od rana słychać było cudowny śpiew ptaków, zapach kwiatów itd. (wiesz o czym mówię). Wstałem, ubrałem się i popędziłem na śniadanie. Dziś było tradycyjne śniadanie amerykańskie. Można było wybierać we wszystkim. Ojciec pozwala mi na taką ucztę tylko raz, góra dwa razy w ciągu roku (żeby nie stracić figury). Po cudownym śniadaniu, goryl zawiózł mnie do szkoły. Mieliśmy dziś mieć typowy lajt. Nauczyciele czuwali aby nic nam się nie stało a my przez wszystkie przerwy mogliśmy grać w co chcemy. Dziewczyny skakały na skakankach, grały w gumę i inne babskie gry a ja z chłopakami trochę w kosza, a trochę w bibliotece w różne gry. Oczywiście cały dzień należał do nas (nawet lekcje). Na geografii Rose opowiadała o księciu Alim (gdzie mieszka, lata na wakacje itd.), na francuskim robiliśmy dyktando naszej nauczycielce i pisaliśmy własne wiersze (ja jak zwykle próbowałem coś napisać dla Biedronki, ale bezskutecznie). Potem była moja chemia, na której robiłem to co zwykle i jak zwykle wszystkich oniemiało, na włoskim męczyliśmy naszą biedną nauczycielkę, chcąc aby nam przetłumaczyła takie słowa jak gąszcz, chaszcze, zielsko i inne tego typu. Po kilku minutach skapitulowała i powiedziała, że możemy zająć się czym chcemy. Na historii dziewczyny włączyły serial Wspaniałe Stulecie. Co prawda nie rozumiałem za bardzo o co chodzi, ale oglądałem i niestety musiałem obiecać Alyi, że oglądnę cały serial (a trochę tych odcinków jest, a jest jeszcze tego kontynuacja), masakra. Ostatnią matmę pani nam darowała, ale za to mieliśmy siedzieć w bibliotece i zająć się czymkolwiek do dzwonka. Oczywiście gry poszły w ruch. Wygrałem prawie z każdym, ale Marinette mnie ograła. Nie wiem jak to zrobiła. Po lekcjach poszedłem z nią do jej domu, bo Alya powiedziała mi, że nie da rady mnie uczyć, bo Nino zabiera ją do kawiarni. Spytałem Niono, jak udało mu się przemóc i zaprosić Alyę, ale on się zdziwił. Potem okazało się, że to Alya go zaprosiła. Marinette natomiast strasznie zaczęła panikować jak zaczynała mnie uczyć, więc dla odprężenia zabrałem ją do kawiarni (innej niż tej, w której był Nino i Alya), a potem na placu przy wieży Eiffla zacząłem uczyć się walca. Okazało się, że jest to nawet przyjemny taniec, a Marinette jest dobrą tancerką kiedy się nie stresuje. Już umiem kilka kroków, a jutro mam nauczyć się jeszcze kilku i będę umiał na sobotę. Dziś Władca Ciem sobie odpuścił. Może odsypia po wczorajszym
Adieu
31.05.2016
Hej pamiętniku
Dziś była masakra. Wstałem rano, ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Były tosty z powidłami, więc zjadłem kilka i goryl odwiózł mnie do szkoły. Na całe nieszczęście spotkałem Chloe. Niestety musiała nadrobić cały tydzień swoim gadaniem. Jednak na całe szczęście nie ćwiczyła na wf-ie, więc był spokój. Zapomniałem Ci powiedzieć, nasz nauczyciel złamał chyba coś podczas wycieczki w góry z jakąś klasą, więc wf mamy łączony. Dziewczyny postanowiły wykorzystać to i zaproponowały pani taniec towarzyski. Męska grupa zaprotestowała, ale jak wiadomo dziewczyny chcąc nie chcąc przekonały nas. Jako, że byliśmy początkujący, Alya pokazała nam kilka kroków (ona jest chyba mistrzynią) a potem nas dobrała w pary. Nino miał tańczyć z Alyą a ja z Marinette, która też nieźle radziła sobie w tańcu (mimo, że wielokrotnie dreptałem jej po palcach). Nasza nauka walca angielskiego chyba nie poszła na marne, bo po lekcjach Nathalie powiedziała, że muszę się nauczyć tańczyć, bo w sobotę jest bal charytatywny, na którym mam zatańczyć z Chloe (nie mam zielonego pojęcia czy ona w ogóle słyszała o czymś takim jak walc). Chyba zostaje mi ćwiczyć z Alyą, bo ona zna walc najlepiej. Po dwóch wf-ach (które były dla większości chłopaków męczarnią) nadeszła fizyka, a z nią kartkówka z ruchu jednostajnie prostoliniowego. Angielski, włoski i edb szybko zleciały. Potem był francuski. Mam 3. Pamiętasz jak pisałem Ci, że interpretacja mi nie poszła, myślałem, że będzie 1 a jest 3. Trzeba to uczcić. Wdż pominę bo był temat, o którym większość z nas chciałaby zapomnieć na zawsze. Po szkole wróciłem do domu, ale nim zdążyłem zjeść obiad, musiałem coś załatwić jako Chat Noir. W końcu okazało się kto był zaakumiony-dziewczyna z młodszej klasy, która przesypiała lekcje. Teraz przynajmniej można było się wyspać i tak uczyniłem po obiedzie. Przed chwilą napisałem do Alyi czy może mnie uczyć walca angielskiego, bo w sobotę jest bal. Jeszcze nic nie odpisała, ale trzeba być dobrej myśli. Ostatnio Plagg zaczął mówić przez ser, ale to nic ciekawego, bo on cały czas nawija o serze. Kończę, bo Alya dzwoni, oby się nauka udała.
Adieu
Dziś była masakra. Wstałem rano, ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Były tosty z powidłami, więc zjadłem kilka i goryl odwiózł mnie do szkoły. Na całe nieszczęście spotkałem Chloe. Niestety musiała nadrobić cały tydzień swoim gadaniem. Jednak na całe szczęście nie ćwiczyła na wf-ie, więc był spokój. Zapomniałem Ci powiedzieć, nasz nauczyciel złamał chyba coś podczas wycieczki w góry z jakąś klasą, więc wf mamy łączony. Dziewczyny postanowiły wykorzystać to i zaproponowały pani taniec towarzyski. Męska grupa zaprotestowała, ale jak wiadomo dziewczyny chcąc nie chcąc przekonały nas. Jako, że byliśmy początkujący, Alya pokazała nam kilka kroków (ona jest chyba mistrzynią) a potem nas dobrała w pary. Nino miał tańczyć z Alyą a ja z Marinette, która też nieźle radziła sobie w tańcu (mimo, że wielokrotnie dreptałem jej po palcach). Nasza nauka walca angielskiego chyba nie poszła na marne, bo po lekcjach Nathalie powiedziała, że muszę się nauczyć tańczyć, bo w sobotę jest bal charytatywny, na którym mam zatańczyć z Chloe (nie mam zielonego pojęcia czy ona w ogóle słyszała o czymś takim jak walc). Chyba zostaje mi ćwiczyć z Alyą, bo ona zna walc najlepiej. Po dwóch wf-ach (które były dla większości chłopaków męczarnią) nadeszła fizyka, a z nią kartkówka z ruchu jednostajnie prostoliniowego. Angielski, włoski i edb szybko zleciały. Potem był francuski. Mam 3. Pamiętasz jak pisałem Ci, że interpretacja mi nie poszła, myślałem, że będzie 1 a jest 3. Trzeba to uczcić. Wdż pominę bo był temat, o którym większość z nas chciałaby zapomnieć na zawsze. Po szkole wróciłem do domu, ale nim zdążyłem zjeść obiad, musiałem coś załatwić jako Chat Noir. W końcu okazało się kto był zaakumiony-dziewczyna z młodszej klasy, która przesypiała lekcje. Teraz przynajmniej można było się wyspać i tak uczyniłem po obiedzie. Przed chwilą napisałem do Alyi czy może mnie uczyć walca angielskiego, bo w sobotę jest bal. Jeszcze nic nie odpisała, ale trzeba być dobrej myśli. Ostatnio Plagg zaczął mówić przez ser, ale to nic ciekawego, bo on cały czas nawija o serze. Kończę, bo Alya dzwoni, oby się nauka udała.
Adieu
Subskrybuj:
Posty (Atom)