środa, 1 czerwca 2016

1.06.2016

Hej pamiętniku
Dzień dziecka to jeden z najcudowniejszych dni w całym roku. Już od rana słychać było cudowny śpiew ptaków, zapach kwiatów itd. (wiesz o czym mówię). Wstałem, ubrałem się i popędziłem na śniadanie. Dziś było tradycyjne śniadanie amerykańskie. Można było wybierać we wszystkim. Ojciec pozwala mi na taką ucztę tylko raz, góra dwa razy w ciągu roku (żeby nie stracić figury). Po cudownym śniadaniu, goryl zawiózł mnie do szkoły. Mieliśmy dziś mieć typowy lajt. Nauczyciele czuwali aby nic nam się nie stało a my przez wszystkie przerwy mogliśmy grać w co chcemy. Dziewczyny skakały na skakankach, grały w gumę i inne babskie gry a ja z chłopakami trochę w kosza, a trochę w bibliotece w różne gry. Oczywiście cały dzień należał do nas (nawet lekcje). Na geografii Rose opowiadała o księciu Alim (gdzie mieszka, lata na wakacje itd.), na francuskim robiliśmy dyktando naszej nauczycielce i pisaliśmy własne wiersze (ja jak zwykle próbowałem coś napisać dla Biedronki, ale bezskutecznie). Potem była moja chemia, na której robiłem to co zwykle i jak zwykle wszystkich oniemiało, na włoskim męczyliśmy naszą biedną nauczycielkę, chcąc aby nam przetłumaczyła takie słowa jak gąszcz, chaszcze, zielsko i inne tego typu. Po kilku minutach skapitulowała i powiedziała, że możemy zająć się czym chcemy. Na historii dziewczyny włączyły serial Wspaniałe Stulecie. Co prawda nie rozumiałem za bardzo o co chodzi, ale oglądałem i niestety musiałem obiecać Alyi, że oglądnę cały serial (a trochę tych odcinków jest, a jest jeszcze tego kontynuacja), masakra. Ostatnią matmę pani nam darowała, ale za to mieliśmy siedzieć w bibliotece i zająć się czymkolwiek do dzwonka. Oczywiście gry poszły w ruch. Wygrałem prawie z każdym, ale Marinette mnie ograła. Nie wiem jak to zrobiła. Po lekcjach poszedłem z nią do jej domu, bo Alya powiedziała mi, że nie da rady mnie uczyć, bo Nino zabiera ją do kawiarni. Spytałem Niono, jak udało mu się przemóc i zaprosić Alyę, ale on się zdziwił. Potem okazało się, że to Alya go zaprosiła. Marinette natomiast strasznie zaczęła panikować jak zaczynała mnie uczyć, więc dla odprężenia zabrałem ją do kawiarni (innej niż tej, w której był Nino i Alya), a potem na placu przy wieży Eiffla zacząłem uczyć się walca. Okazało się, że jest to nawet przyjemny taniec, a Marinette jest dobrą tancerką kiedy się nie stresuje. Już umiem kilka kroków, a jutro mam nauczyć się jeszcze kilku i będę umiał na sobotę. Dziś Władca Ciem sobie odpuścił. Może odsypia po wczorajszym
Adieu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz