czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 19

Następnego dnia Marinette wstała prędko i zaczęła przymierzać dopiero co ukończoną przez siebie sukienkę. Uważała, że był to jej jeden z najlepiej udanych projektów. Była to szkarłatna sukienka z wcięciem w talii i wąskim czarnym paseczkiem. Marinette nie mogła się już doczekać wieczoru kiedy to Maks miał ją zabrać najpierw na lody a potem na zabawę sylwestrową organizowaną przez burmistrza. Cały czas myślała, że spotka tam Adriena i może wtedy uśmiechnie się do niej los.
-Już zaczynasz się stroić?-spytał Maks.
-Jeszcze nie, tylko sprawdzam czy wszystko jest w porządku z moją sukienką.
-Widzę, że nie możesz się już doczekać lodów.
-Lodów może nie, ale imprezy tak.
-Chyba już wiem przez kogo.
-Jeśli Adrien mnie zobaczy to oszaleje z radości. Spojrzy na mnie, zakocha się, potem poprosi do tańca, oświadczy się, weźmiemy ślub, będziemy mieli 3 dzieci, albo lepiej 2, psa, kota i 2 chomiki. Ah... jaki on jest uroczy...
-Ziemia do Marinette! Nie uważasz, że trochę przesadziłaś z tym?
-No może troszkę. Jednak chyba obędzie się bez chomików.
-Nie chodziło mi o to, ale już mniejsza z tym. Słyszałaś, że jak się w sylwestra pomyśli życzenie zaraz po wstaniu, to na pewno się spełni w nadchodzącym roku?
-OMG, muszę jak najszybciej je wypowiedzieć...ee...chcę aby Adrien oświadczył mi się.
Maks zaśmiał się.
-Czemu się śmiejesz z mojego życzenia?
-Nie, no fajne jest, ale żeby od razu miał się oświadczyć? Prędzej zaproponowałby najpierw chodzenie.
-Wolę oświadczyny, bo wtedy bliżej do ślubu z moim ukochanym zielonookim, cudownym, przystojnym ...
Maks już słyszał tę wyliczankę kilkaset razy. Z tego też powodu znał to na pamięć. Nie tracąc czasu ruszył na śniadanie, następnie na miasto, a potem zamknął się w pokoju, bo jak twierdził, musi załatwić niedokończone sprawy przez telefon, aby w nowy rok wejść "na czysto".
-Krag możesz wyjść.
-O co chodzi?- natychmiast wyfrunął niebieski stworek podobny do pawia.
-Mam dziwne przeczucie, że Władca Ciem dzisiaj uderzy.
-Ufaj swojej intuicji. Nie bez powodu dostałeś mnie.
-Wiem. Było to dokładnie 2 lata temu. Pamiętam jak znalazłem Cię w moim pokoju na biurku. To miraculum-broszka leżało w takim czerwonoczarnym pudełku.
-A pamiętasz swoją reakcję, gdy mnie zobaczyłeś?
-Tak. Wydawało mi się, że jesteś gadającą papugą i cały czas mówiłem "papużko chcesz ciasteczko?".
-Tak i próbowałeś mnie karmić ciastkami, które tkwiły w kanapie chyba od początku świata. To były czasy.
-Ostatnimi czasy miewam myśli, że czasem jestem niepotrzebny Biedronce i Chat Noir'owi.
-Ależ jesteś bardzo pomocny. To w końcu Ty ocaliłeś im życie aż 4 razy.
-Wiem, ale nie walczę tak często jak oni.
-Na każdego kiedyś przychodzi czas.
-Chyba też wiem, kim tak naprawdę jest Biedronka i Chat Noir.
-Obiecaj mi, że nie powiesz im tego. Musisz zachować to dla siebie.
-Obiecuję, ale mam ostatnio przeczucie, że coś złego się stanie. Chyba powinni o tym wiedzieć.
-Przyszłości nie zmienisz. Możesz opóźnić wydarzenia, ale prędzej czy później to się stanie i może być tragiczniejsze w skutkach.
-Ale nie lepiej by było gdyby jednak Marinette i Adrien wiedzieli o sobie? Przecież i tak będą parą.
-Musisz ich przestrzec gdy będą przemienieni, że nie wolno im nigdy zdradzić swojej tożsamości.
-Dobra, zrobię to. O już tak późno. Dobra, trzeba zbierać się do kawiarni. Operację lody czas zacząć...

poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 18

Minęło kilka dni od rozmowy Chata i Marinette. Adrien wziął sobie do serca słowa, które wypowiedziała Marinette. Bardzo się stresował, ponieważ nigdy nie musiał się starać o dziewczynę będąc Adrienem. Miał mętlik w głowie więc zaprosił Maksa.
-Cześć Marinette...eee...super wyglądasz i w ogóle. Czy zechcesz...czy chciałabyś...
-Czekaj, czekaj. Jak chcesz tak powiedzieć do mojej kuzynki to ona od razu spanikuje i się zestresuje.
-To co proponujesz?
-W Sylwestra, czyli jutro, ja zabiorę Marinette do tej kawiarni naprzeciwko wieży Eiffla, w której sprzedają najlepsze lody na świecie. Ty będziesz czekał na mój telefon. Gdy zadzwonię, wejdziesz jak gdyby nigdy nic i usiądziesz naprzeciwko Marinette.
-I co dalej?
-Reszta już "wyjdzie w praniu".
-A co jeśli Marinette się wystraszy i spanikuje?
-Ta kawiarnia to chyba jedyne miejsce w całym Paryżu, gdzie Marinette nie jest nigdy spięta i gdzie najbardziej się otwiera.
-Dzięki, że mi pomagasz Maks, nie wiem co bym zrobił bez takiego kumpla jak Ty.
-Nie ma sprawy, zresztą jestem Ci to winien.
***
-On jest taki słodki. Szkoda, że trochę nieśmiały.
-Może w końcu się przełamie i zaprosi Cię na Sylwestra.
-Wątpię, Nino do samego końca będzie zwlekał.
-Alya! Trochę wiary w niego-rzekła Marinette.
-Może masz rację. Sylwester jest dopiero jutro, więc Nino ma aż 24 godziny aby mnie zaprosić. A jak się układa między Tobą a Adrienem?
-Ostatnio widziałam go przed świętami jak robił zamówienie w cukierni moich rodziców.
-I co?
-Trochę spanikowałam, więc ukryłam się za ladą i kazałam mamie udawać, że mnie nie ma.
-Biedactwo. Wiesz, że w końcu będziesz musiała z nim porozmawiać, jeśli chcesz by został Twoim chłopakiem.
-Masz rację, to będzie moje postanowienie na ten najbliższy rok.
-Jakbym słyszała to co roku.
-Ale teraz na serio z nim pogadam.
-Tak jak to było rok temu i dwa.
-A myślałam, że chcesz mi pomóc.
-No dobra nie gniewaj się. Po prostu muszę Ci trochę pomóc.
-Już się boję.
-I słusznie. Słuchaj, jak...
-Poczekaj, chyba SMS mi przyszedł.
-Może to od Adriena.
-Nie, to tylko Maks. Przypomina mi o jutrzejszym wyjściu do kawiarni. Nic tylko mnie nęka i nęka przez cały tydzień abym z nim poszła, bo dają darmowe lody jak zamówi się cośtam.
-Lody w grudniu? Czy on zwariował?
-Też mu to mówiłam, ale on jest uparty, więc idę z nim na te lody byleby dał mi już z tym spokój.
Nagle zadzwonił telefon Alyi.
-O to Nino, ciekawe czy dzwoni, żeby mnie zaprosić. Cześć...no tak...no...no...dobra...o której...a będzie ktoś jeszcze?...dobra...podoba mi się ten pomysł...ok to jesteśmy umówieni...pa!
-I co powiedział?
-Zaprosił mnie na romantyczny Sylwester do domu jego wujka za Paryżem. Będziemy tylko my dwoje. Ach, jaki on romantyczny. Jego wujek wraz z kolegami będą nam grali, ponieważ wszyscy pracują w filharmonii. Zapowiada się cudowny wieczór.
-A mówił coś o Adrienie?
-Niestety nic. Ale nie martw się. Może w tym nowym roku będziesz miała więcej szczęścia.

niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 17

Marinette zasmuciła się. Nie wiedziała, że dla Chata Biedronka znaczy aż tyle. W tej chwili nie wiedziała co ma zrobić. Powiedzieć mu czy nie? Postanowiła, że opowie mu swoje kłopoty to może wtedy poczuje się lepiej, bo będzie wiedział, że nie jest sam.
-Wiesz, ostatnimi czasy mam taki sam problem jak Ty. Poza Alyą nikt tego nie wie i chcę abyś Ty również nikomu tego nie mówił. Potrafisz dotrzymać tajemnicy?
-Oczywiście.
-Otóż, chodzę do klasy z chłopakiem o cudnych blond włosach i zielonych oczach. Ma na imię Adrien. Z zachowania i wyglądu trochę przypomina mi Lucasa, dlatego też bardzo mi się on podoba. Zawsze kiedy próbuję do niego zagadać, zaczynam się jąkać. Ostatnio gdy byłam w szpitalu wiele razy przychodził do mnie a ja ani razu nie zdążyłam mu się odwdzięczyć. Codziennie gdy wstaję, myślę o nim i to dodaje mi sił na cały dzień. Czasem próbuję też zagadać z nim przy pomocy Alyi, ale zawsze Chloe wtrąca się i plan zaproszenia Adriena do kina kończy się klęską. Kiedyś gdy był bal jesienny, on nie przyszedł, ale nikt nie wie dlaczego. Pewnie zawiódł się, że jestem kiepską dziewczyną i nie warto się ze mną zadawać. Przetańczyłam całą noc, ale cały czas czułam, że mi go brakuje. Przez pewien okres czasu on uśmiechał się do mnie, ale później przestał. Stwierdziłam, że musiał znaleźć sobie dziewczynę. Jednak moje prognozy nie sprawdziły się. Maks, który jest moim kuzynem, opowiedział mi, że Adrien przechodzi trudny okres i że powinnam go pocieszyć i pójść z nim na łyżwy. Gdy to usłyszałam, od razu się zgodziłam. I wtedy stało się nieszczęście. Miałam wypadek. Później dość często zaczęłam spotykać Paona Colore i wtedy straciłam Adriena na zawsze. Pewnie myślał, że wolę Paona od niego. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Ja kocham Adriena i poświęciłabym nawet swoje życie aby on tylko mógł być szczęśliwy. Chciałabym być z nim, ale wiem, że nie jestem idealna i pewnie nie podobam mu się.
Chat zasmucił się bardzo. Nigdy nie sądził, że Marinette poświęciłaby swoje życie dla niego- Adriena. W tej chwili nie wiedział sam co ma powiedzieć. Podobnie Marinette. Siedzieli oboje milcząc. Jeden obok drugiego. Ich serca były przepełnione zarówno bólem jak i smutkiem i żalem. Czas upływał. Nim się obejrzeli, nastała noc. W pewnym momencie Marinette wstała, pożegnała się i poszła w kierunku domu. Natomiast Chat Noir posiedział jeszcze chwilę sam i zaraz potem ruszył do domu. Od tej chwili zmienił całkowicie swoje postrzeganie Marinette jako zwykłej szarej dziewczynie, która jąka się gdy go widzi. Dostrzegł w niej piękno wychodzące prosto z serca. Zakochał się w niej jak kiedyś w Biedronce. Od tej chwili wiedział, że serce Marinette bije tylko dla niego. Chciał, aby te wszystkie dni samotności i smutku zniknęły a na twarzy znów pojawił się uśmiech.

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 16

Chat Noir obrócił się w kierunku Marinette. Na jego twarzy malowało się załamanie i chęć rezygnacji z dalszego życia. Gdy spojrzał na Marinette zauważył w jej oczach strach i troskę o niego.
-Stój, nie rób tego!-krzyknęła.
-Ty nic nie rozumiesz, nie wiesz jak to jest stracić dziewczynę!
Marinette zmartwiła się.
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale jeśli chcesz wiedzieć, to też kiedyś straciłam chłopaka i do dziś jest mi ciężko się pozbierać.
Chat zszedł z barierki i siadł koło Marinette.
-To było 2 albo 3 lata temu. Chodziłam wtedy z chłopakiem o imieniu Lucas. Był przystojnym niebieskookim blondynem. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć. To dzięki niemu zaczęłam szyć, ponieważ on stwierdził, że chciałby się ubierać tylko w ubrania zaprojektowane przeze mnie. Na początku mi nie wychodziło, ale on wspierał mnie i to dzięki niemu to robię. Pewnej wiosny gdy siedzieliśmy razem pod drzewem, on oświadczył mi się. Byłam w siódmym niebie, mimo że mieliśmy po 13 lat. Zgodziłam się, ale wiedzieliśmy, że musimy poczekać ze ślubem. W tym dniu dał mi jedyną pamiątkę, którą mam po nim- pierścionek z biedronką, który wygrał dla mnie w wesołym miasteczku. Następnego dnia gdy wracaliśmy razem ze szkoły, napadła nas banda zbójów, którzy nękali nas już w szkole. Lucas postawił się im aby mnie obronić. Jednak nie udało mu się wygrać z trzema zbirami. Został ciężko pobity. Gdy karetka zabrała go do szpitala, ja pobiegłam do jego rodziców, aby wszystko im opowiedzieć. W trójkę pojechaliśmy do szpitala, a tam widziałam jak on z minuty na minutę słabnie. Lekarz powiedział, żeby się z nim pożegnać, bo obrażenia są tak liczne, że niestety on nie przeżyje. Płakałam rzewnie. Nie chciałam, żeby mnie opuścił. Pamiętam, że jego ostatnie słowa to były "Mari, już zawsze ...". Po jego śmierci chciałam zerwać z całym światem aby dołączyć do niego, ale jego mama dała mi list, który napisał w dzień naszych oświadczyn. Napisał w nim:
"Kochana Marinette,
Jesteśmy ze sobą już wiele czasu, dziś poprosiłem Cię o rękę, a Ty się zgodziłaś. Jestem dziś najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Chcę Ci powiedzieć, że jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Kocham Cię mocno i pragnę abyś zawsze była szczęśliwa. Rozwijaj ciągle swój talent i ciesz się życiem jak to robiłaś do tej chwili. Niech ten krótki list zawsze Ci towarzyszy i przypomina o naszej miłości. Mari, już zawsze będę z Tobą gdziekolwiek będziesz.
W dniu oświadczyn.
Twój Lucas"
Po tym liście zrozumiałam, że on chciałby abym żyła i była szczęśliwa. Dlatego nie przejmuj się tym, że straciłeś dziewczynę, bo ona na pewno by chciała abyś żył i cieszył się życiem.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic się nie stało.
-Tak do końca to nie byłem z Tobą szczery. Otóż sprawa wygląda tak. Odkąd spotkałem Biedronkę, o nikim innym nie myślę. Całymi dniami wyczekuję tej chwili aby ją zobaczyć, aby ona uśmiechnęła się do mnie życzliwie i odwzajemniła uczucia. Jednak ostatnio to ja nawaliłem. Wyznałem jej moje uczucia licząc, że ona czuje podobnie. Potem pocałowałem ją a ona wściekła uciekła. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba tylko dlatego, że tak dyktowało mi serce. Nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy. Po prostu chcę aby była szczęśliwa. Teraz pewnie nie zechce na mnie już więcej spojrzeć. Straciłem ją przez swoją głupotę. Z resztą nigdy pewnie mnie nie kochała...

środa, 23 marca 2016

Rozdział 15

Biedronka stała jak wryta. Nie spodziewała się tak szczerych wyznań wobec Chata, dlatego musiała zareagować łagodnie.
-Chat jesteś świetnym i cudownym partnerem w walce, ale nie pasujemy do siebie, a poza tym moje serce należy już do kogoś.
-Niech zgadnę do Paona?
-Nie ważne do kogo, ale...
Nagle Chat nie wytrzymał i pocałował Biedronkę. Odkąd ją spotkał czekał na tą chwilę. Myślał, że może dzięki temu uda mu się zatrzymać Biedronkę.
-Chat, co ty robisz?!- krzyknęła i poczęła uciekać.
-Biedronko poczekaj, ja ... ja naprawdę nie chciałem!
Biedronka zniknęła. Chat wrócił do domu. Kiedy się odmienił w Adriena, padł na łóżko i zalał się łzami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Już drugi raz załamał mu się świat. Pierwszy raz gdy stracił mamę, a drugi jak zaprzepaścił jedyną szansę na miłość.
***
Marinette gdy tylko przemieniła się, usiadła na łóżku i zaczęła się zastanawiać nad tą sytuacją. Z jednej strony była wściekła na Chata, że ją pocałował, a z drugiej strony na siebie, że zostawiła go w takim stanie psychicznym.
-Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że go kocham, bo to byłaby nieprawda.
-Chyba tak musiało być-rzekła Tikki.
-Żal mi go trochę, teraz już nie będzie tak jak dawniej. Być może będę skazana na samotną walkę z akumami.
-Nie martw się, coś czuję, że wszystko się ułoży.
Nagle przez okno wleciało kolorowe pióro pawia z przyczepionym liścikiem.
-Co to może być?
-To pewnie list od Paona-rzekła Tikki.
Marinette rozwinęła liścik i odczytała go na głos.
"Droga Marinette,
pamiętasz jak dziś rano rozmawialiśmy? Przyjdź za godzinę we wskazane miejsce na wieży Eiffla. Proszę nie spóźnij się, bo może stać się tragedia. Sytuacja jest bardzo trudna. Wieżę, że uda Ci się pocieszyć Chata.
Podpisano Paon Colore
PS: Nie zlekceważ go, bo może być naprawdę niebezpiecznie."
Marinette przeraziła się, od razu bez namysłu pobiegła w stronę wieży Eiffla potrącając po drodze Maksa.
-Dokąd tak lecisz Marinette?-spytał.
-Yy...chyba zapomniałam czegoś ważnego spod wieży Eiffla. Zaraz wrócę na kolację, nie czekajcie na mnie-krzyknęła i pobiegła.
Wiedziała, że Paon nie bez powodu napisał, że może być niebezpiecznie jak nie zdąży. Marinette biegła ile sił w nogach. Szybko dotarła na miejsce i zastała Chata jak chciał skoczyć w dół.
-Czekaj!!!

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 14

Tydzień później, a więc dzień po tym jak wyszła ze szpitala, Mrinette szła na spotkanie z Alya, aby jej opowiedzieć wszystko co się stało w międzyczasie. Rozglądała się też po zaśnieżonym Paryżu aby znaleźć pomysł na nową kreację. Specjalnie wybrała drogę po dzielnicy, na której znajdowało się wiele sklepów oferujących ubrania najlepszych projektantów w Paryżu. Marinette postanowiła, że jej kolekcja ubrań też kiedyś się tam znajdzie. Nagle jej uwagę zwrócił Adrien, który stał po drugiej stronie ulicy i rozglądał się za kimś. Marinette chciała podbiec do niego, rzucić mu się na szyję i podziękować mu za jego troskę gdy była w szpitalu. Nim zdążyła poczynić jakikolwiek krok, na jej drodze stanął Paon Colore.
-Witaj madame- rzekł Paon.
-Cześć-odrzekła Marinette trochę zmieszana.
-Słyszałem, że podobno byłaś w szpitalu. Mam nadzieję, że już dobrze się czujesz.
-Tak, już lepiej.
-Mam do Ciebie wielką prośbę. Przyjdź dziś wieczorem pod wieżę Eiffla. Chcę abyś z kimś porozmawiała.
-Ok, a z kim mam porozmawiać?
-Wejdź schodami na drugie piętro. Tam ten ktoś będzie tam na Ciebie czekał. Spróbuj go pocieszyć.
Po tych słowach znikł. Marinette była zdumiona. Zaczęła rozmyślać co on też miał na myśli mówiąc o tym ktosiu i w czym ma go pocieszyć. Była tak zajęta myślami, że nie zauważyła Adriena, który machał jej z drugiego końca ulicy.
Natomiast Adrien obserwując z oddali całą sytuację rozmowy Marinette i Paona uznał, że Marinette wolałaby tego superbohatera zamiast niego. Bardzo posmutniał i wrócił do domu. Nie miał już teraz wątpliwości do kogo należy jego serce i nie musiał już wybierać między Marinette a Biedronką.
Tego samego dnia w Paryżu nastąpił wybuch. Kolejny raz Władca Ciem zaatakował. Adrien przemienił się szybko i pobiegł w stronę wybuchu. Na miejscu zastał już jego miłość- Biedronkę, która dzielnie walczyła z Exploserem (człowiekiem wywołującym eksplozje umysłem). Chat Noir zagapił się na Biedronkę, tak że nie zauważył jak dosięgnęła go jedna z eksplozji. Był bardzo ranny. Biedronka musiała go ratować.
-Kotku uważaj na siebie-rzekła.
-Muszę walczyć moja Lady. Sama nie dasz radę go pokonać, a ja nie chcę, żeby coś Ci się stało i chcę Ci powiedzieć, że ...
-To nie teraz miejsce na rozmowę. Pogadamy później-rzekła i zabrała Chata w bezpieczniejsze miejsce a sama wróciła na pole bitwy.
Zaraz za Biedronką pojawił się także Paon Colore. Chat Noir wiedział, że teraz na pewno jej pomoże. Nagle usłyszał "Miraculous Ladybug!" i cały ból przeszedł a Biedronka zaraz po tym podbiegła do niego.
-Wszystko w porządku kiciu?-spytała.
-Tak, dzięki. Teraz masz czas? Nie słyszałem abyś użyła "Lucky Charm" więc nie mamy ograniczonego czasu.
-Ok, ale mów szybko, bo mam jeszcze coś do załatwienia.
Chat złapał ją za dłonie, spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Moja Lady. Odkąd Cię spotkałem, myślę tylko o Tobie. Sprawiasz, że każdy dzień staje się piękniejszy. Zawsze kiedy Cię widzę, chcę powiedzieć Ci kim tak naprawdę jestem. Kocham Cię i chcę abyś mnie poznała takim jakim jestem na codzień. Czy będziesz moją dziewczyną, moja Lady? ...

poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdział 13

-Spadłaś z drzewa i straciłaś przytomność, Adrien podbiegł i zadzwonił po pogotowie a następnie zaczął Cię ratować.
-W jakim sensie ratować?-spytała Marinette.
-Było blisko zatrzymania akcji serca więc Adrien po prostu... no wiesz.
-Co?
-No zaczął robić sztuczne oddychanie.
-Co?!!!!!!!!!!! On mnie pocałował, a ja tego nie pamiętam?
-Wolałbym określenie wykonał 2 wdechy.
-2 razy mnie pocałował?!!!!!!!!-Marinette jednocześnie zaczerwieniła się i spanikowała.
-Jak zwał tak zwał, ale to nie koniec. Karetka w połowie drogi uległa wypadkowi więc Adrien postanowił nie czekać na następną i wziął Cię na ręce i zaniósł do tego szpitala, resztę już znasz.
-A...a...a..ale czy on był tu codziennie?
-Wtedy kiedy przyniósł Cię na miejsce, lekarze od razu zadecydowali zabrać Cię na blok operacyjny. Gdybyś tylko widziała Adriena. Był tak bardzo zmartwiony, że trudno było nam go uspokoić. Przez całą operację siedział pod salą i czekał. Gdy przyjechał po niego szofer to on kazał mu wrócić i powiedzieć ojcu, że już jest w domu i poszedł spać. Kiedy wszyscy wróciliśmy do domu koło 1 w nocy, znaczy Twoi rodzice i ja, Adrien nadal czuwał. Potem po operacji przez 3 dni czuwał przy Tobie bez przerwy. Nie chciał nic jeść ani pić. Dopiero trzeciego dnia kiedy już prawie nie mógł funkcjonować zabrałem go do mojego pokoju a gdy się wyspał to wreszcie zjadł po tych 3 dniach. Potem codziennie po szkole biegł do Ciebie, pytał lekarzy o Twój stan i czekał aż się wybudzisz. Codziennie opowiadał Ci dosłownie o wszystkim. Widać, że bardzo mu na Tobie zależy.
Marinette zaniemówiła. Łzy napłynęły jej do oczu. Nie wiedziała, że Adrienowi tak bardzo zależy na niej, że nawet oddałby za nią życie. W tej samej chwili chciała rzucić się w jego objęcia i wyznać mu wszystko to co do niego czuje...

czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 12

Marinette otworzyła oczy. Rozglądała się dookoła siebie. Była w szpitalu. Spostrzegła, że ma usztywnioną rękę i jakiś opatrunek na głowie. Wszystko ją bolało, ale tylko jedna rzecz, a właściwie jedna postać ją uszczęśliwiała. Przy swoim łóżku zobaczyła Adriena, który klęczał i trzymał ją za rękę. Z jego oczu płynęły łzy.
-Ad...-próbowała powiedzieć Marinette.
-Marinette! Już się wybudziłaś? Jak się czujesz? Tak bardzo się martwiłem.
-Trochę boli mnie głowa. Gdzie jestem? Co się stało?
-Poślizgnęłaś się na gałęzi i spadłaś z drzewa.
-Nic nie pamiętam. A kiedy to się stało?
-Równo tydzień temu. Lekarze mówili, że możesz się już nigdy nie wybudzić.
-A mama i tata wiedzą?
-Tak, trudno by było aby nie wiedzieli. Dzisiaj byli rano a potem ja ich zmieniłem, a Maks przyszedł przed chwilą, ale poszedł po coś z automatu. Czegoś Ci potrzeba?
-Nie, na razie nie.
-Maks zaraz przyjdzie. Ja niestety muszę już iść, bo ojciec będzie wściekły. Cześć!
-Cześć!
Adrien wyszedł. Marinette próbowała rozgryźć czy on przyszedł dlatego, że Maks go o to prosił czy dlatego, że ją kocha. W tej chwili nie wiedziała już co ma o nim myśleć. Postanowiła, że nie będzie zaprzątała sobie głowy tymi myślami i spróbuje mu zaufać. Marinette długo o tym rozmyślała, że nie zauważyła jak Maks przyszedł.
-Co za cud, że żyjesz!-krzyknął.-Musisz opowiedzieć mi co się stało.
-Nic nie pamiętam. Wiem, że podobno kot ...
-Nie chodzi mi o kota tylko o Adriena. Coś mówił?
-Jak obudziłam się to nie mógł ukryć wielkiej radości. Przez cały ten czas płakał.
-Coooo? To pewnie dlatego powiedział mi, że chce zostać z Tobą sam na sam.
-Musimy poważnie porozmawiać. Tylko nie waż się nikomu o tym powiedzieć, a tym bardziej Adrienowi, bo wiesz co Cię czeka.
-Co tak nagle?
-Muszę się czegoś upewnić. Jak Adrien znalazł się tutaj?
-Po prostu przyszedł i tyle, dużo ryzykuje, bo jego ojciec każe mu chodzić według ustalonego grafiku przez co Adrien opuszcza lekcje szermierki.
-Nie chodziło mi o to, lecz o to jak zareagował na wieść, że miałam wypadek.
-To on Ci nic nie powiedział?
-O czym miał powiedzieć?
-Wtedy gdy ściągałaś kota z drzewa, on wracał z lodowiska i zauważył jak spadasz. Od razu zareagował i zadzwonił po pomoc. I... ale to może nie ważne.
-Co nie ważne?
-Nic takiego.
-No powiedz, jeśli to dotyczy mnie to muszę wszystko wiedzieć. Wpierw jesteś zobowiązany dochować mi wierności a potem dopiero Adrienowi.
-Ok. To było tak...

środa, 9 marca 2016

Rozdział 11

Dni mijały szybko i szybko nastał grudzień. Wkrótce też Maks i Adrien stali się najlepszymi przyjaciółmi, którzy nie mieli przed sobą żadnych tajemnic (prócz tych dotyczących ich podwójnego życia). Marinette również zmieniła nastawienie do Adriena. Zamiast panikować w jego obecności, zaczęła z nim normalnie rozmawiać. Ale coś się zmieniło. Marinette zamiast podkochiwać się w Adrienie, myślała tylko o tajemniczym Paonie. Cały Paryż był nim zachwycony. Pojawiał się bardzo rzadko, ale swoją siłą i umiejętnościami wzbudzał we wszystkich podziw, dlatego nic dziwnego, że Marinette zakochała się właśnie w nim.
-Stary, muszę Cię o coś spytać-rzekł Adrien.
-Pytaj śmiało-szybko odrzekł Maks.
-Chodzi o ten nasz plan. Czy może Marinette coś wspomina o mnie czy coś?
-Niestety nie. Mówi tylko o Paonie, a nawet poobwieszała w swoim pokoju plakaty z nim.
Adrien się zmartwił. W tej chwili nie wiedział co ma zrobić. Będąc Chat Noirem był zakochany w Biedronce, lecz ta była zakochana w Paonie, podobnie jak Marinette. Jakby nie próbował to i tak był na straconej pozycji.
-Nie martw się. Wszystko się ułoży i w końcu będziecie razem. Hej, co to za mina?! Za tydzień święta a jutro idziemy na lodowisko.
-Nie wiem czy pójdę.
-Złapałeś doła? Nie martw się. Nasz plan powiedzie się w 100 %, tylko przyjdź jutro na łyżwy, ok?
-No, nie wiem czy jest jeszcze sens starania się.
-Zawsze jest. Musisz tylko uwierzyć w siebie. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla Marinette, to chociaż zrób to dla mnie.
-No dobra, zrobię to dla Ciebie, ale cudów nie oczekuj.
***
-Już nie mogę się doczekać świąt-rzekła Marinette.
-Ja też. Będzie super. Słyszałam, że jutro idziesz na łyżwy. Czy to prawda?-spytała Alya.
-Tak, podobno Adrien też ma tam być. Jaki on jest wspaniały. Ostatnio zaczął kupować rogaliki w cukierni moich rodziców. Oh...
-Hahaha. Nie wiem, ale mam takie wrażenie, że pomiędzy wami się ochłodziło.
-Nie wiem. Być może Adrien ma kogoś, albo ja już mu się znudziłam. Co ja mam robić?
-Może spytaj Maksa. Odkąd Nino wyjechał na kurs do Londynu, Maks jest jego najlepszym przyjacielem.
-Lepiej nie będę się pytać.
-Dlaczego?-spytała Alya.
-Maks jest szpiegiem Adriena więc jak się go zapytam to o wszystkim doniesie Adrienowi.
-To może ja się go zapytam?
-Nie! Lepiej będzie jak zaczekamy.
-Ok, jak chcesz.
-Dobra, lecę.
-Dokąd?
-Na lodowisko, muszę poćwiczyć przed jutrem.
-To leć i baw się dobrze.
-Dzięki.
Marinette pobiegła szybko w stronę lodowiska. Mijając którąś z kolei ulicę Marinette natrafiła na starszą panią, której kot wdrapał się na drzewo i nie mógł zejść. Marinette podbiegła do niej a następnie wspięła się na drzewo i zrzuciła kotka wprost w ręce staruszki. Kiedy schodziła, poślizgnęła się na konarze i runęła głową w dół...

piątek, 4 marca 2016

Rozdział 10

Następnego dnia, rano Marinette wstała szybko i zeszła na śniadanie, gdzie Maks już na nią czekał.
-Czemu wczoraj uciekłeś tak szybko?-spytała.
Maks zdziwił się, ale pomyślał, że właśnie tak Adrien postanowił.
-Musiałem jeszcze coś załatwić, a poza tym tajemniczy książę w masce powinien zostać tajemniczy.
Marinette zdziwiła się taką odpowiedzią, ale nie miała siły myśleć o tak wczesnej porze więc włączyła telewizor i wzięła miskę z płatkami.
-Nadajemy wiadomości prosto z Paryża. Wczoraj podczas balu jesiennego, który odbywa się w tym samym dniu we wszystkich paryskich szkołach, widziano człowieka-pawia, który pokrzyżował plany kolejnemu super-złoczyńcy. Czyżby Paryż miał nowego superbohatera? Człowiek-paw zostawił wiadomość dla Biedronki gdzie przetrzymuje złoczyńcę i prosi o przybycie jej na miejsce i uwolnienie ofiary z kolejnej akumy.
-Co-oooooo?!-krzyknęła Marinette.
-Uważaj, bo się zakrztusisz!
-Ale, słyszałeś o tym gościu?
-Sądzę, że jeżeli chce pomagać to niech pomaga, byleby nie przeszkadzał Biedronce i Chat'owi. Zjadłaś już? Musimy zbierać się do szkoły.
***
Po zajęciach Adrien podszedł do Maksa.
-Cześć! Masz dzisiaj czas?-spytał Adrien.
-Mam, a co?
-Musimy pogadać.
-Ok, wezmę tylko coś z szafki i zaraz wracam.
Maks poszedł wyjąć coś z szafki, ale nagle usłyszał dziwny szum za oknem. Wziął tylko książkę i zaraz ruszył w kierunku Adriena, który miał czekać przed szkołą. Wyszedł na zewnątrz, ale go nie zastał. Nagle zauważył jak Chat Noir i Biedronka walczą z bokserem opanowanym przez akumę. Widział, że oboje nie dają sobie z nim rady. Chciał im pomóc. Pobiegł do toalety.
-Co robimy Krag?-krzyknął.
Z jego plecaka wyleciał mały niebieski stworek przypominający przepięknego pawia.
-Przemień się. Musimy pomóc Biedronce. Dziś jest to nagły przypadek.
-Ok. Krag, nastrosz piórka!
Chwilę później Maks stał jako człowiek-paw, czyli Paon Colore. Natychmiast ruszył na pomoc Biedronce, która walczyła z bokserem. Chat leżał prawie przytomny, a Biedronka walczyła ostatkiem sił. W pewnym momencie bokser rzucił ją o budynek a następnie wycelował w drzewo. W ostatniej jednak chwili Paon złapał Biedronkę i położył obok drzewa a sam ruszył na wroga. Bokser atakował próbując trafić w Paon'a ale on unikał każdego jego ciosu. Po pewnym czasie unikania uderzeń, wyjął wachlarze i sam zaczął atakować jednocześnie się broniąc. Biedronka nie mogła wyjść z zachwytu. Była nim oczarowana. Paon ruszał się tak jakby nic innego przez całe życie nie robił. W końcu przygwoździł boksera wachlarzami do ściany, zdjął jego rękawice i rzucił do Biedronki, a ona zniszczyła je. Następnie wyleciał akuma.
-Pora wypędzić złe moce!-krzyknęła-Pa pa mały motylku. Miraculous Ladybug!
-Na mnie już czas-rzekł Paon.
-Czekaj! Jak się nazywasz i czy przysyła Cię mistrz Fu?
-Jestem Paon Colore, a pomagam tylko przy ciężkich akumach.
-Dzięki za pomoc. Bez Ciebie nie dałabym sobie rady.
-Wiem to, bo jako paw mogę przewidzieć czy komuś grozi śmierć. Uważajcie na siebie-krzyknął i zaraz znikł tak szybko jak się pojawił.
***
Maksowi zadzwoniła komórka.
-Sory, że nie zaczekałem, ale ojciec przysłał pilnie limuzynę po mnie. Możesz przyjść do mnie?-spytał Adrien.
Już po kilku chwilach Maks był u Adriena. Był zdziwiony powodem tej wizyty...

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 9

-Marinette? Szczerze nigdy nie myślałem o tym. Wydaje się być spoko dziewczyną. Nigdy nie rozmawiałem z nią tak dłużej, więc ciężko mi coś powiedzieć na jej temat-powiedział Adrien.
-Jeśli chcesz ją poznać jaka jest na prawdę to idź dziś na bal-zaproponował Maks.
-Ok, ale jest mały problem. Nie mam stroju.
-Chyba wiem jak Ci pomóc-rzekł Maks i wyjął strój.
Adrien zaniemówił. Nigdy nie widział piękniejszego stroju księcia. Na strój składał się szafirowy kaftan przeszywany złotą nicią wraz z białymi elementami, kremowo jedwabne wąskie spodnie oraz biała peleryna ze złotą sprzączką.
-Skąd masz ten strój?-spytał zdziwiony Adrien.
-Powiedzmy, że kosztowało mnie to cały rok pracy i roczne kieszonkowe.
-Serio, jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności.
-To nic takiego. O, zapomniałbym o masce.
***
Adrien założył cały strój i maskę. Wyglądał jak tajemniczy, przystojny książę czekający na swoją księżniczkę.
-Na Tobie lepiej to wygląda niż na mnie. Mam nadzieję, że Marinette nie rozpozna Cię.
-Ale dlaczego nie mam jej powiedzieć, że to ja?
-Bo zacznie się wtedy denerwować, stresować i nie pogadasz z nią w cztery oczy. Musisz też uważać na Chloe aby i ona Cię nie rozpoznała, bo cały plan pójdzie na marne. Pamiętaj aby zaczekać przed szkołą na Marinette.
-A jak ją rozpoznam?
-Na pewno ją rozpoznasz, bo nikt na całym świecie nie robi tak wspaniałych ubrań jak ona.
-Ok, dzięki za wszystko.
-Miłej zabawy!
***
Maks poszedł w stronę parku a Adrien udał się na bal. Kiedy dotarł pod szkołę Marinette jeszcze nie było. Widział sporo osób ze swojej klasy i starał się zachowywać przy nich jak Maks mu doradził. Nagle nadeszła dziewczyna z blond włosami ze swoją rudą koleżanką.
-Co za tandeta. Z takim strojem przyszedłeś Maks na bal jesienny? Kto Ci to uszył? Czyżby nasza Marinette?
-Uważaj co mówisz Chloe. Marinette bardzo napracowała się nad tym strojem. A gdzie Twoja osoba towarzysząca?
-Masz na myśli Adriena? Powiedział mi, że chwilkę się spóźni bo ma ważną sesję zdjęciową.
-A ja słyszałem, że podobno Ci odmówił jak próbowałaś go prosić na kolanach.
-Co za skandal. Chodźmy Sabrino.
Impreza się rozpoczęła, ale Marinette nadal nie było. Adrien już miał wejść do środka gdy usłyszał czyjeś kroki. Obrócił się i zobaczył Marinette. Miała jasną, koronkową sukienkę z turkusowymi dodatkami i wcięciem w talii. Wyglądała jak najpiękniejsza księżniczka na świecie. Adrien aż zaniemówił.
-Super wyglądasz mój przystojny książę.
-Ja...-Adrien próbował wykrztusić słowa.
-Co tak będziemy stać przed szkołą, chodźmy już bo chyba się zaczęło.
Marinette złapała Adriena za rękę i pociągła do szkoły gdzie trwała już zabawa. Przez cały wieczór oboje tańczyli i rozmawiali. Przez ten cały czas Marinette otworzyła się przed nim i opowiedziała mu wszystko o swojej miłości, do której wzdychała. Adrien chciał aby ta chwila trwała wiecznie, ale też nie chciał się jej ujawniać. Gdy zbliżała się północ cała szkoła zebrała się pod sceną, na której stał dyrektor.
-Moi mili. Za chwilę wybije północ i jak co roku wszyscy zdejmiemy maski a następnie wybierzemy króla i królową balu.
Adrien nie wiedział co zrobić. Zdjąć maskę i onieśmielić Marinette czy uciec i zachować wszystko w tajemnicy...