sobota, 26 marca 2016

Rozdział 16

Chat Noir obrócił się w kierunku Marinette. Na jego twarzy malowało się załamanie i chęć rezygnacji z dalszego życia. Gdy spojrzał na Marinette zauważył w jej oczach strach i troskę o niego.
-Stój, nie rób tego!-krzyknęła.
-Ty nic nie rozumiesz, nie wiesz jak to jest stracić dziewczynę!
Marinette zmartwiła się.
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale jeśli chcesz wiedzieć, to też kiedyś straciłam chłopaka i do dziś jest mi ciężko się pozbierać.
Chat zszedł z barierki i siadł koło Marinette.
-To było 2 albo 3 lata temu. Chodziłam wtedy z chłopakiem o imieniu Lucas. Był przystojnym niebieskookim blondynem. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć. To dzięki niemu zaczęłam szyć, ponieważ on stwierdził, że chciałby się ubierać tylko w ubrania zaprojektowane przeze mnie. Na początku mi nie wychodziło, ale on wspierał mnie i to dzięki niemu to robię. Pewnej wiosny gdy siedzieliśmy razem pod drzewem, on oświadczył mi się. Byłam w siódmym niebie, mimo że mieliśmy po 13 lat. Zgodziłam się, ale wiedzieliśmy, że musimy poczekać ze ślubem. W tym dniu dał mi jedyną pamiątkę, którą mam po nim- pierścionek z biedronką, który wygrał dla mnie w wesołym miasteczku. Następnego dnia gdy wracaliśmy razem ze szkoły, napadła nas banda zbójów, którzy nękali nas już w szkole. Lucas postawił się im aby mnie obronić. Jednak nie udało mu się wygrać z trzema zbirami. Został ciężko pobity. Gdy karetka zabrała go do szpitala, ja pobiegłam do jego rodziców, aby wszystko im opowiedzieć. W trójkę pojechaliśmy do szpitala, a tam widziałam jak on z minuty na minutę słabnie. Lekarz powiedział, żeby się z nim pożegnać, bo obrażenia są tak liczne, że niestety on nie przeżyje. Płakałam rzewnie. Nie chciałam, żeby mnie opuścił. Pamiętam, że jego ostatnie słowa to były "Mari, już zawsze ...". Po jego śmierci chciałam zerwać z całym światem aby dołączyć do niego, ale jego mama dała mi list, który napisał w dzień naszych oświadczyn. Napisał w nim:
"Kochana Marinette,
Jesteśmy ze sobą już wiele czasu, dziś poprosiłem Cię o rękę, a Ty się zgodziłaś. Jestem dziś najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Chcę Ci powiedzieć, że jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Kocham Cię mocno i pragnę abyś zawsze była szczęśliwa. Rozwijaj ciągle swój talent i ciesz się życiem jak to robiłaś do tej chwili. Niech ten krótki list zawsze Ci towarzyszy i przypomina o naszej miłości. Mari, już zawsze będę z Tobą gdziekolwiek będziesz.
W dniu oświadczyn.
Twój Lucas"
Po tym liście zrozumiałam, że on chciałby abym żyła i była szczęśliwa. Dlatego nie przejmuj się tym, że straciłeś dziewczynę, bo ona na pewno by chciała abyś żył i cieszył się życiem.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic się nie stało.
-Tak do końca to nie byłem z Tobą szczery. Otóż sprawa wygląda tak. Odkąd spotkałem Biedronkę, o nikim innym nie myślę. Całymi dniami wyczekuję tej chwili aby ją zobaczyć, aby ona uśmiechnęła się do mnie życzliwie i odwzajemniła uczucia. Jednak ostatnio to ja nawaliłem. Wyznałem jej moje uczucia licząc, że ona czuje podobnie. Potem pocałowałem ją a ona wściekła uciekła. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba tylko dlatego, że tak dyktowało mi serce. Nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy. Po prostu chcę aby była szczęśliwa. Teraz pewnie nie zechce na mnie już więcej spojrzeć. Straciłem ją przez swoją głupotę. Z resztą nigdy pewnie mnie nie kochała...

3 komentarze:

  1. Oooo ♡♡♡ Jakie to cudowne!!!! Kiedy kolejny rozdział?! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to słodkie ;3;
    Wzruszyłam się ^°^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s. zapraszam do mnie http://biedronkoweopowiadania.blogspot.com/?m=1

      Usuń