-Stary, muszę Cię o coś spytać-rzekł Adrien.
-Pytaj śmiało-szybko odrzekł Maks.
-Chodzi o ten nasz plan. Czy może Marinette coś wspomina o mnie czy coś?
-Niestety nie. Mówi tylko o Paonie, a nawet poobwieszała w swoim pokoju plakaty z nim.
Adrien się zmartwił. W tej chwili nie wiedział co ma zrobić. Będąc Chat Noirem był zakochany w Biedronce, lecz ta była zakochana w Paonie, podobnie jak Marinette. Jakby nie próbował to i tak był na straconej pozycji.
-Nie martw się. Wszystko się ułoży i w końcu będziecie razem. Hej, co to za mina?! Za tydzień święta a jutro idziemy na lodowisko.
-Nie wiem czy pójdę.
-Złapałeś doła? Nie martw się. Nasz plan powiedzie się w 100 %, tylko przyjdź jutro na łyżwy, ok?
-No, nie wiem czy jest jeszcze sens starania się.
-Zawsze jest. Musisz tylko uwierzyć w siebie. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla Marinette, to chociaż zrób to dla mnie.
-No dobra, zrobię to dla Ciebie, ale cudów nie oczekuj.
***
-Już nie mogę się doczekać świąt-rzekła Marinette.-Ja też. Będzie super. Słyszałam, że jutro idziesz na łyżwy. Czy to prawda?-spytała Alya.
-Tak, podobno Adrien też ma tam być. Jaki on jest wspaniały. Ostatnio zaczął kupować rogaliki w cukierni moich rodziców. Oh...
-Hahaha. Nie wiem, ale mam takie wrażenie, że pomiędzy wami się ochłodziło.
-Nie wiem. Być może Adrien ma kogoś, albo ja już mu się znudziłam. Co ja mam robić?
-Może spytaj Maksa. Odkąd Nino wyjechał na kurs do Londynu, Maks jest jego najlepszym przyjacielem.
-Lepiej nie będę się pytać.
-Dlaczego?-spytała Alya.
-Maks jest szpiegiem Adriena więc jak się go zapytam to o wszystkim doniesie Adrienowi.
-To może ja się go zapytam?
-Nie! Lepiej będzie jak zaczekamy.
-Ok, jak chcesz.
-Dobra, lecę.
-Dokąd?
-Na lodowisko, muszę poćwiczyć przed jutrem.
-To leć i baw się dobrze.
-Dzięki.
Marinette pobiegła szybko w stronę lodowiska. Mijając którąś z kolei ulicę Marinette natrafiła na starszą panią, której kot wdrapał się na drzewo i nie mógł zejść. Marinette podbiegła do niej a następnie wspięła się na drzewo i zrzuciła kotka wprost w ręce staruszki. Kiedy schodziła, poślizgnęła się na konarze i runęła głową w dół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz