czwartek, 30 czerwca 2016

Wakacje

Jak wiecie już jutro jest lipiec a z jego początkiem zaczynają się wakacje. Niestety nie będę w stanie pisać dla Was na bieżąco postów, ponieważ jadę tam gdzie nie ma internetu, ale obiecuję, że jak tylko przyjadę, czyli ok 18 lipca, od razu zasypię Was dalszą częścią opowiadania i pamiętnika. Trzymajcie się i odpoczywajcie.

sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 27

Minęło kilka tygodni odkąd Adrien i Marinette zaczęli chodzić ze sobą. Każdego dnia Adrien przychodził po Marinette do domu, aby iść z nią (trzymając ją za rękę oczywiście) do szkoły. Wydawało się, że nic i nikt nie zakłóci ich szczęścia. Jednak wszystko to miało się wkrótce zmienić.
***
Był słoneczny dzień. Marinette wyjrzała przez okno. Przed jej domem już czekał Adrien z kwiatami. Dziś mijało pół roku odkąd byli ze sobą. Marinette szybko ubrała się, zapakowała prezent i pobiegła się przywitać z ukochanym.
-Wyspałaś się moja droga?-spytał i dał jej całusa.
-Oczywiście.
-Mam tu coś dla Ciebie. Twoje ulubione róże.
-Dziękuję Ci, jesteś kochany. Ja też mam coś dla Ciebie.
Adrien zaczął rozpakowywać prezent. Szybko rozwinął papier. Prezentem okazała się ramka ze zdjęciem z jednej z ich randek.
-Marinette jesteś super. Dzięki wielkie. Położę ją sobie koło łóżka abym codziennie budząc się, mógł patrzeć choćby na Twoje zdjęcie.
-Jakiś Ty uroczy.
-Mam pytanie. Masz jakieś plany na wakacje?
-Spędzić czas z Tobą oczywiście.
-Świetnie. Mam pomysł. Pojedź ze mną do Brazylii.
-Do Brazylii? Nie wiem czy mnie mama puści.
-Nie martw się. Pogadam z nią. Możemy wziąć też Maksa jeśli chcesz.
-No dobrze, a teraz chodźmy do szkoły bo się spóźnimy na koniec roku.
Adrien i Marinette ruszyli szybkim krokiem, który po chwili przemienił się w bieg. W końcu oboje dobiegli na miejsce w ostatniej chwili gdy Adrien był wyczytywany do odbioru świadectwa. Adrien szybko poprawił włosy i ruszył odebrać świadectwo.
-Pochwal się jaką masz średnią-powiedziała Marinette.
-Słabo, bo tylko 5.0
-Co? Ja tylko mogę pomarzyć o takiej średniej.
-A Ty słońce?
-3.5
-To też wysoko.
-Pożyczysz mi świadectwo?
-A po co Ci?
-Chcę postraszyć mamę.
-Ha ha ha. Lepiej jej nie strasz bo jeszcze nie pozwoli Ci jechać.
-Racja. Tam jest Maks, może spytam się go jaką ma średnią. Maks!
-Co?
-Jaką masz średnią?
-Wyższą niż Ty.
-Bardzo śmieszne. Powiedz jaką?
-6.0.
-Jakim cudem?
-Nie wiedziałem, że materiał we Francji jest taki łatwy. W USA już dawno to przerabiałem.
-Hej Maks, nie miałbyś może ochotę polecieć ze mną i Marinette do Brazylii na wakacje? -spytał Adrien.
-Ok. Zwłaszcza, że chcę przeprowadzić pewne badania nad wybranymi roślinami z tego regionu świata.
-Ok. Jutro wylatujemy.
-Mi to pasuje.
-Jutro?-spytała Marinette.
-To jest jedyny termin wolny, bo później mam sesję zdjęciową do nowego magazynu.
-Przepraszam Adrien, ale ja nie mogę. Mama ma pojutrze urodziny i z tatą szykujemy dla niej niespodziankę. Może następnym razem pojedziemy razem gdzieś- powiedziała Marinette smutnym tonem.
-Szkoda. To w takim razie mamy z Maksem męskie wakacje.
***
-Bawcie się dobrze i kupcie mi jakąś pamiątkę- krzyknęła na pożegnanie i pocałowała Adriena.
Kiedy samolot wystartował Marinette zasmuciła się. Nie mogła jechać, ponieważ była Biedronką i uważała, że Paryż nie może zostać bez opieki, zwłaszcza po ostatniej aktywności Władcy Ciem.

piątek, 3 czerwca 2016

2-3.06.2016

Hej pamiętniku
Ojciec zgodził się abym dziś został w domu i trenował walca angielskiego. Jednak zamiast nauki walca, musiałem walczyć z Władcą Ciem. To był chyba najgorszy złoczyńca jakiego do tej pory stworzył. Nazywał się Timer. Sprawiał, że wszystkim uciekał czas. Na szczęście była ze mną Biedronka i walczyliśmy z nim aż 24 godziny (bo tyle czasu przez niego straciliśmy). Nie uwierzysz co go pokonało - guma do żucia. Okazuje się, że guma nigdy nie traci swojego smaku (nawet po 10 latach, choć nie polecam próbować) więc jest odporna na czas. Timer pokleił się w niej jak w pajęczynie i mogliśmy pokonać akumę. Teraz ostro ćwiczę, bo straciłem w końcu jeden dzień. Marinette była u mnie i próbowała mnie dalej uczyć, ale coś nam dziś nie szło. Może dlatego, że nie spałem dzień i przez to usypiałem. Obiecuję Ci, że jutro coś więcej napiszę. Zapomniałem, że jutro mam bal.
Adieu

środa, 1 czerwca 2016

Konkurs z okazji dnia dziecka

Wszystkim (nawet tym dorosłym) z okazji dnia dziecka życzę wszystkiego najlepszego i ogłaszam mały konkurs. Należy napisać albo rozdział opowiadania (dalszą część tego co ja wymyśliłem albo własnego opowiadania) lub kartkę z pamiętnika (Adriena, Marinette czy kogo tam chcecie). Termin, do którego należy wysyłać prace to 19 czerwiec. Prace należy wysyłać na mail mateusz.koziol9197@gmail.com . Należy przy tym podpisać się imieniem lub pseudonimem.

1.06.2016

Hej pamiętniku
Dzień dziecka to jeden z najcudowniejszych dni w całym roku. Już od rana słychać było cudowny śpiew ptaków, zapach kwiatów itd. (wiesz o czym mówię). Wstałem, ubrałem się i popędziłem na śniadanie. Dziś było tradycyjne śniadanie amerykańskie. Można było wybierać we wszystkim. Ojciec pozwala mi na taką ucztę tylko raz, góra dwa razy w ciągu roku (żeby nie stracić figury). Po cudownym śniadaniu, goryl zawiózł mnie do szkoły. Mieliśmy dziś mieć typowy lajt. Nauczyciele czuwali aby nic nam się nie stało a my przez wszystkie przerwy mogliśmy grać w co chcemy. Dziewczyny skakały na skakankach, grały w gumę i inne babskie gry a ja z chłopakami trochę w kosza, a trochę w bibliotece w różne gry. Oczywiście cały dzień należał do nas (nawet lekcje). Na geografii Rose opowiadała o księciu Alim (gdzie mieszka, lata na wakacje itd.), na francuskim robiliśmy dyktando naszej nauczycielce i pisaliśmy własne wiersze (ja jak zwykle próbowałem coś napisać dla Biedronki, ale bezskutecznie). Potem była moja chemia, na której robiłem to co zwykle i jak zwykle wszystkich oniemiało, na włoskim męczyliśmy naszą biedną nauczycielkę, chcąc aby nam przetłumaczyła takie słowa jak gąszcz, chaszcze, zielsko i inne tego typu. Po kilku minutach skapitulowała i powiedziała, że możemy zająć się czym chcemy. Na historii dziewczyny włączyły serial Wspaniałe Stulecie. Co prawda nie rozumiałem za bardzo o co chodzi, ale oglądałem i niestety musiałem obiecać Alyi, że oglądnę cały serial (a trochę tych odcinków jest, a jest jeszcze tego kontynuacja), masakra. Ostatnią matmę pani nam darowała, ale za to mieliśmy siedzieć w bibliotece i zająć się czymkolwiek do dzwonka. Oczywiście gry poszły w ruch. Wygrałem prawie z każdym, ale Marinette mnie ograła. Nie wiem jak to zrobiła. Po lekcjach poszedłem z nią do jej domu, bo Alya powiedziała mi, że nie da rady mnie uczyć, bo Nino zabiera ją do kawiarni. Spytałem Niono, jak udało mu się przemóc i zaprosić Alyę, ale on się zdziwił. Potem okazało się, że to Alya go zaprosiła. Marinette natomiast strasznie zaczęła panikować jak zaczynała mnie uczyć, więc dla odprężenia zabrałem ją do kawiarni (innej niż tej, w której był Nino i Alya), a potem na placu przy wieży Eiffla zacząłem uczyć się walca. Okazało się, że jest to nawet przyjemny taniec, a Marinette jest dobrą tancerką kiedy się nie stresuje. Już umiem kilka kroków, a jutro mam nauczyć się jeszcze kilku i będę umiał na sobotę. Dziś Władca Ciem sobie odpuścił. Może odsypia po wczorajszym
Adieu

31.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś była masakra. Wstałem rano, ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Były tosty z powidłami, więc zjadłem kilka i goryl odwiózł mnie do szkoły. Na całe nieszczęście spotkałem Chloe. Niestety musiała nadrobić cały tydzień swoim gadaniem. Jednak na całe szczęście nie ćwiczyła na wf-ie, więc był spokój. Zapomniałem Ci powiedzieć, nasz nauczyciel złamał chyba coś podczas wycieczki w góry z jakąś klasą, więc wf mamy łączony. Dziewczyny postanowiły wykorzystać to i zaproponowały pani taniec towarzyski. Męska grupa zaprotestowała, ale jak wiadomo dziewczyny chcąc nie chcąc przekonały nas. Jako, że byliśmy początkujący, Alya pokazała nam kilka kroków (ona jest chyba mistrzynią) a potem nas dobrała w pary. Nino miał tańczyć z Alyą a ja z Marinette, która też nieźle radziła sobie w tańcu (mimo, że wielokrotnie dreptałem jej po palcach). Nasza nauka walca angielskiego chyba nie poszła na marne, bo po lekcjach Nathalie powiedziała, że muszę się nauczyć tańczyć, bo w sobotę jest bal charytatywny, na którym mam zatańczyć z Chloe (nie mam zielonego pojęcia czy ona w ogóle słyszała o czymś takim jak walc). Chyba zostaje mi ćwiczyć z Alyą, bo ona zna walc najlepiej. Po dwóch wf-ach (które były dla większości chłopaków męczarnią) nadeszła fizyka, a z nią kartkówka z ruchu jednostajnie prostoliniowego. Angielski, włoski i edb szybko zleciały. Potem był francuski. Mam 3. Pamiętasz jak pisałem Ci, że interpretacja mi nie poszła, myślałem, że będzie 1 a jest 3. Trzeba to uczcić. Wdż pominę bo był temat, o którym większość z nas chciałaby zapomnieć na zawsze. Po szkole wróciłem do domu, ale nim zdążyłem zjeść obiad, musiałem coś załatwić jako Chat Noir. W końcu okazało się kto był zaakumiony-dziewczyna z młodszej klasy, która przesypiała lekcje. Teraz przynajmniej można było się wyspać i tak uczyniłem po obiedzie. Przed chwilą napisałem do Alyi czy może mnie uczyć walca angielskiego, bo w sobotę jest bal. Jeszcze nic nie odpisała, ale trzeba być dobrej myśli. Ostatnio Plagg zaczął mówić przez ser, ale to nic ciekawego, bo on cały czas nawija o serze. Kończę, bo Alya dzwoni, oby się nauka udała.
Adieu

poniedziałek, 30 maja 2016

30.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś było strasznie ciężko. Wczoraj miałem straszne koszmary, podobnie jak cały Paryż. Podejrzewam, że Władca Ciem znów zaatakował. Wszyscy na lekcjach zasypiali, a nauczyciele starali się nas jakoś obudzić (choć oni też spali). Podobno tylko Juleka się wyspała, bo koszmary to dla niej norma. Może to ona jest kolejną ofiarą Władcy Ciem. Trzeba dzisiejszej nocy to sprawdzić. Przepraszam pamiętniku, że nie napiszę dziś więcej ale zasypiam. Muszę się dowiedzieć kto jest zaakumiony.
Adieu

29.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś miałem tylko sesję więc za wiele nie napiszę, ale nie zgadniesz co się dowiedziałem. Okazuje się, że Nino na serio chce się starać o Alyę. Przyszedł dziś do mnie i próbowaliśmy obmyślić plan, ale bez skutku, bo Alya łatwo mogłaby się domyślić, ale zobaczymy jak będzie. Cały dzień zastanawiałem się jakby mu pomóc, tak że nie zwracałem na nic uwagę, więc nie będę cię męczył. Może jutro coś się stanie.
Adieu

sobota, 28 maja 2016

28.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś nic ciekawego się nie wydarzyło. Pogoda była cudowna i aż kusiło aby wyjść na miasto. Noga mnie dziś mniej boli, praktycznie tylko jak kucam, ale Nathalie kazała mi siedzieć, a co najgorsze robiła tzw. naloty na mój pokój żeby sprawdzić czy nie nadwyrężam nogi. Po prostu nie dało się jak jej wymknąć. Z całej tej nudy zacząłem się zakładać z Plaggiem (o ser oczywiście) ile sekund spóźni się Nathalie, bo przychodziła o pełnych godzinach. Za każdym razem wygrywałem. Ogólnie rzecz mówiąc cały dzień zmarnowałem, oprócz jednej sekundy. W pewnej chwili podczas gdy ja gapiłem się na okno, zauważyłem Biedronkę, która skoczyła na dach naprzeciwko mojego okna, uśmiechnęła się do mnie i popędziła dalej. Przez następne 2 godziny myślałem o tej sekundzie. W końcu jednak Nathalie przyszła (wcześniej niż jej nalot przypadał) z moim ojcem, który chciał abym się mu wytłumaczył jak do tego doszło. Wiadome było, że nie powiem mu "wiesz tato, podczas gdy walczyłem jako Chat Noir, Voicegirl przytrzasnęła mi nogę prętem i tak wyszło", musiałem coś wymyślić, więc wymyśliłem historię, że wracając ze szkoły spotkałem miłą panią, która chciała wnieść do domu nową kanapę i pomagając jej w przeniesieniu owej kanapy, przez przypadek upuściłem ją sobie na nogę i tyle. O dziwo tata uwierzył ale skrzyczał mnie za to, że nie powinienem się nadwyrężać, bo jestem modelem i jego synem. Potem poszedł, a chwilę później Nathalie przyniosła mi chyba największe lody na świecie. Oczywiście sam nie dałem rady ich zjeść więc pomógł mi w tym Plagg, który jak na taki rozmiar to ma wilczy apetyt i potrafi zjeść o wiele więcej niż ktokolwiek w naszym domu. Na całe szczęście po lodach nie chciał już sera, więc był spokój. Jest już wieczór, więc Nathalie pozwoliła mi na chwilę wyjść na dwór (posiedzieć oczywiście). Gdy tak w tobie piszę, co jakiś czas słyszę jakby coś przelatywało. Może to nietoperz, a może Biedronsia...
Adieu

piątek, 27 maja 2016

27.05.2016

Hej pamiętniku
Dzisiejszy dzień to była istna masakra. Pogoda zapowiadała się ładna i tak do samego końca było. Rano wstałem i poczułem ogromny ból w prawej nodze. To chyba przez wczorajszą walkę kiedy to Voicegirl przymiażdżyła mi nogę jakimś prętem. Wiedziałem, że jak Nathalie lub mój tata zobaczą co się stało to nie pójdę do szkoły. Wziąłem jakąś tabletkę przeciwbólową i ruszyłem powoli na śniadanie udając zaspanego aby Nathalie niczego nie podejrzewała. Po szybkim śniadaniu, udałem się do szkoły ale pieszo, bo tata pożyczył goryla. Było ciężko, ale ostatecznie dotarłem na lekcje. Wchodząc po schodach poślizgnąłem się i przewróciłem, ale w ostatniej chwili złapała mnie Marinette. Zrobiło mi się głupio, bo to raczej ona wpadała na mnie, a teraz ja na nią. Podziękowałem jej, a ona pomogła mi wejść po schodach (czułem się jak stary dziadek). Dalej to było już tylko gorzej. Na biologii nauczycielka zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę z mszaków i paprotników, na którą się wcale nie uczyłem. Nie wiem czy ją zdam. Potem były 2 wf-y gdzie graliśmy w kosza, a ja w trakcie musiałem usiąść, bo znów się przewróciłem, a ból nie dawał mi spokoju. Na angielskim nauczycielka na szczęście nie wzięła mnie do odpowiedzi, ale za to na matmie zbierała zadanie domowe, które zostawiłem w domu i dostałem bz (brak zadania). Po lekcjach poprosiłem woźnego o pożyczenie kijka od miotły czy czegoś drewnianego by móc jakoś dojść do domu. Nino niestety nie dał rady mi pomóc, ale na całe szczęście nie zostałem sam. Marinette pomogła mi dojść do domu, a Nathalie od razu zadzwoniła do ojca a następnie do lekarza. Niestety przez to wszystko musiałem odwołać mój udział w zawodach z szermierki oraz spotkanie z kolegami. Widziałem też w telewizji akcję jak Biedronka musiała sama ratować Paryż, a trochę oberwała. Gdy lekarz przyszedł, zbadał mi nogę i postawił diagnozę - silne stłuczenie nogi. Na całe szczęście to powinno do tygodnia czasu zniknąć więc do tej pory mam wolne od szkoły. Teraz siedzę w fotelu a Nathalie zmienia mi co chwila worki z lodem. Może jutro się jej wymknę
Adieu

26.05.2016

Hej pamiętniku
Ciężki był dzisiejszy dzień. Najpierw Mam talent, a potem ... (zobaczysz). Rano wstałem tym razem o 9 więc mogłem się wyspać, zwłaszcza, że ostatnimi czasy nie było kiedy. Szybko ubrałem się i poszedłem na śniadanie gdzie zjadłem ciepłe rogaliki z sokiem pomarańczowym. Goryl gdzieś pojechał z moim tatą, więc mogłem na spokojnie przejść się na miejsce zbiórki. Pomyślałem, że jeszcze pójdę do piekarni bo zbiórka była dopiero za pół godziny. Chciałem zobaczyć, czy Marinette dziwnie zachowuje się w mojej obecności tylko w szkole czy też poza nią. Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że Marinette jeszcze śpi. Pomyślałem, że zaczekam, ale jej mama zabrała mnie do jej pokoju i kazała mi ją obudzić (oczywiście zaraz potem szybko wyszła abym został sam na sam z Marinette). Zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem czegoś ona nie sugeruje. Rozglądałem się po pokoju (oczywiście po cichu) i zauważyłem całkiem niezłą kolekcję moich zdjęć z różnych sesji. Uznałem to za normalne bo w końcu wiele dziewczyn ma jakieś plakaty czy zdjęcia swoich idoli. Pomyślałem, że w końcu czas ją obudzić. Podszedłem do jej łóżka, przykucnąłem i powiedziałem "wstawaj moje słoneczko". Marinette zaczęła coś mruczeć pod nosem, ale gdy mnie tylko zobaczyła, zerwała się na równe nogi, jakby zobaczyła ducha. Zaraz potem opowiedziałem jej jaką to intrygę uknuła jej mama, a potem zszedłem do piekarni aby zaczekać na nią. 5 minut potem Marinette zeszła, ale najwidoczniej zapomniała upiąć swoje włosy. Gdy to spostrzegł jej tata, zamierzała wrócić, ale złapałem ją i powiedziałem, że mogę jej pomóc, bo z kuzynką wiele fryzur zrobiliśmy w dzieciństwie. Szybko uwinąłem się i po chwili Marinette była gotowa ruszyć do szkoły. Tym razem musieliśmy biec, bo trochę to wszystko trwało, ale na całe szczęście zdążyliśmy. Potem wszyscy udaliśmy się na przystanek gdzie przyjechał po nas autobus i zawiózł nas na miejsce. Było sporo ludzi, ale na szczęście mieliśmy najlepsze miejsca aby obserwować wszystko. Było wiele cudownych występów. Niektórzy przechodzili dalej, a inni znów nie. Musiałem bardzo uważać, bo Władca Ciem mógł w każdej chwili zaatakować. W końcu nadszedł czas na Nino. Moim zdaniem świetnie mu poszło. Chyba był to jeden z najlepszych występów, które do tej pory oglądałem. I faktycznie, Nino dostał się dalej. Cała nasza klasa krzyczała ze szczęścia, nawet nasza wychowawczyni, co było trochę dziwne, bo zazwyczaj jest bardzo spokojna, ale jak to mówią "cicha woda brzegi rwie". Potem była jakaś dziewczyna, która uważała, że ma talent i zaczęła śpiewać. Gdyby to był program Nie mam wcale talentu to na pewno by go wygrała. Już po pierwszych jej dźwiękach, wynik był przesądzony. Dziewczyna po usłyszeniu brutalnego stwierdzenia, że jej śpiew brzmiał jak przejeżdżanie pazurami po tablicy, rozpłakała się i uciekła. Potem była mała przerwa a kolejne występy miały nastąpić krótko po niej. Oczywiście nie trzeba było długo czekać aby Władca Ciem pokazał swój talent, więc musiałem się szybko przemienić w toalecie. Gdy przybiegłem na miejsce, zobaczyłem jak jakaś dziewczyna w stroju w nuty atakuje jury i całą scenę. Zaraz pojawiła się też Biedronka. "Masz jakiś talent kiciu?" spytała a ja krótko jej odrzekłem "oczywiście, jeśli można uznać urok osobisty". Zaraz potem ruszyliśmy na naszą Voicegirl, która atakowała nas falami głosowymi. Biedronka wylosowała kaganiec i szybko ją pokonaliśmy. Po całym zajściu, Mam talent dalej trwał, bo w końcu show must go on. Po wszystkich występach poszliśmy wszyscy pogratulować Nino. Alya nawet go uściskała, na co on zaczerwienił się. Ciekawe czy ona domyśla się tego, że on jest w niej zakochany. Po wszystkim wróciłem do domu i po prostu położyłem się i tak leżę. Nawet Plagg z tego gorąca nie ma ochoty na ser. Jedynie myśli o lodach o smaku sera. Może pójdę na spacer wieczorem jak się ochłodzi. Do jutra
Adieu

****
Sorki, że nie wstawiłem tego wczoraj, ale nie było kiedy. Dzisiejszy pamiętnik pojawi się w terminie, jak zwykle wieczorem.

środa, 25 maja 2016

25.05.2016

Hej pamiętniku
Ciągle chodzi mi po głowie jedna z ostatnich akcji z Biedronką kiedy to dla żartu spytałem ją (będąc oczywiście Chatem) jaki jest jej typ faceta. Nic nie odpowiedziała, ale trzeba być dobrej myśli. Dziś rano było słonecznie, ale później padał silny deszcz. Wstałem podekscytowany bo dziś miałem prowadzić jedną z lekcji. Szybko się ubrałem, spakowałem książki oraz torbę z potrzebnymi rzeczami i zszedłem na śniadanie. Dziś były croissanty z czekoladą oraz tosty z serem. Ostatnio Nathalie zaczęła kupować wypieki w piekarni rodziców Marinette i przez to chyba się trochę zmieniła. Ostatnio zauważyłem, że nawet raz się uśmiechnęła co jest nie w jej stylu. Ale wróćmy do tego co było po śniadaniu. Goryl odwiózł mnie do szkoły gdzie czekał mnie kolejny (prawie że) cudowny dzień bez Chloe. Nino nie przyszedł, bo nadal trenuje, albo szuka wymówki aby nie pisać sprawdzianu z historii. Pierwsza była geografia, na której pani kazała nam zapisać dokładne położenie i lokalizację kilku budynków używając dokładnie południków i równoleżników. Problem był taki, że te budynki nie leżały w Paryżu, ani we Francji. Dostaliśmy np. budkę z kebabami Abdula w Stambule, salon sukien ślubnych Kleinfeld w Nowym Jorku czy francuskie stacje badawcze na Antarktydzie. Po prostu cudownie. Jedyne co nas uratowało to internet. Na całe szczęście pani pozwoliła nam z niego korzystać bo nie wzięła atlasów. Potem była godzina wychowawcza, na której nauczycielka powiedziała nam, że jutro zamiast lekcji będzie wycieczka i wszyscy pójdziemy kibicować Nino do Mam talentu. Całe szczęście, bo przepadną mi lekcje, które niekoniecznie lubię. Potem był francuski, na którym pani próbowała rozgryźć tak jak to ujęła "Jaka jest koncepcja prefiguracyjna wewnętrznego imperatywu w twórczości Witolda Gombrowicza" a następnie "Co stoi w ostrej sprzeczności z arystotelesowską koncepcją wszechświata wyjaśnialnego zasadniczo w kategoriach celowego działania" cokolwiek to znaczy. Troszkę mi jest jej żal, bo próbuje nas zaciekawić swoim przedmiotem, ale wszyscy i tak śpią. Na szczęście szybko lekcja minęła a potem był czas na moją ulubioną-chemię. Przez całą lekcję pani pozwoliła mi przeprowadzać doświadczenia, które w różnym stopniu były bardziej lub mniej niebezpieczne. Po lekcji pani powiedziała, że wiedziała, że ją nie zawiodę i jak zwykle mam 6. Gdy ochłonąłem po chemii, czekał mnie sprawdzian z historii. Pytania nie były trudne, więc chyba poradziłem sobie nieźle. Następnie był włoski, na którym robiliśmy to co zwykle, a po nim matematyka gdzie nauczycielka załamała nas rozwiązując zadania używając do tego jakiś całek, pochodnych, granic i innych kosmicznych rzeczy. Wszyscy żeśmy notowali bo tego nigdy na lekcji nie braliśmy. Na koniec powiedziała nam, że chciała nam pokazać to czego będziemy się uczyć jeśli pójdziemy na studia matematyczne. Po prostu załamanie. A jeszcze przed tym ogłoszeniem to powiedziała, że na następnej lekcji będzie z tego sprawdzian. Masakra. Po szkole goryl odwiózł mnie do domu gdzie zjadłem ryż z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym a potem ruszyłem odrabiać lekcje. W międzyczasie pojawiła się miłość mojego życia. Powiedziała, że Władca Ciem znów zaatakował i że jestem w niebezpieczeństwie, bo Fopman chce mnie pokonać, bo jego dziewczyna zerwała z nim jak mnie zobaczyła na ulicy. Z Biedronką wiedziałem, że mi nic nie grozi, więc zbliżyłem się do niej aby oczarować ją. Trochę przychodziło mi to z trudem, bo w końcu to Biedronka i jedyna miłość mojego życia, więc trzeba było uważać na każde słowo i nie zdradzić swojej drugiej tożsamości. W końcu jednak chyba się udało, bo widziałem, że ona się zaczerwieniła (ja z resztą też). Potem naraz Fopman zaatakował i musiałem się ukryć na polecenie mojej lady. Gdy nasz wróg zaczął uciekać i wyszedł z mojego pokoju, ja przemieniłem się i ruszyłem za nim w pogoń. Szybko udało nam się z Biedronką pokonać go, więc mogłem zadać jej powtórnie pytanie jaki jest jej typ faceta. Powiedziała, że wystarczy, że na takiego spojrzy i już wie, że z takim facetem chciałaby spędzić resztę życia. Potem uciekła, nadal nie odpowiadając mi na pytanie. Cóż, chyba taka odpowiedź to jedyna jaką mógłbym otrzymać od niej. Potem wróciłem do domu, coś zjadłem, nakarmiłem mojego głodomora serem i teraz piszę o całym dniu. Całe szczęście, że jutro nie ma lekcji.
Adieu

wtorek, 24 maja 2016

24.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś był po prostu cudowny dzień. Słońce świeciło jasno, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Lekki wietrzyk powiewał tak, że nie czuło się, że jest ponad 20 stopni. Rano obudził mnie dźwięk jednej ze znanych paryskich piosnek. W Paryżu jest u nas festiwal, który nazywa się Musique dans les jardins, czyli w wolnym tłumaczeniu Muzyka w ogrodach. Jest to festiwal, który trwa kilka miesięcy. Można wtedy usłyszeć najbardziej znane francuskie utwory. Codziennie odbywają się takie występy w innym ogrodzie (oczywiście po obejściu jednego cyklu, zaczyna się druga i trzecia kolejka). Aż miło się człowiekowi robi na duszy, gdy słyszy tak wspaniałych artystów. Przez to wszystko zapomniałem co było na śniadanie. Gdy szofer mnie odwiózł (chyba lepiej będę go nazywał gorylem, bo takiego przypomina) wszedłem spokojnie do szkoły i przywitałem się ze wszystkimi. Jednak coś było nie tak, tylko co? Gdy wszyscy weszli do klasy i nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność, wszystko się wyjaśniło. Nie było Chloe. Okazało się, że jak tylko się dowiedziała, że niedaleko mojego domu będzie rano koncert (ten sam co słyszałem rano), postanowiła, że na nim zaśpiewa, abym z radością wstał (ta jasne). Podobno ćwiczyła całą noc, że zachrypła i nie może mówić, co oznacza, że nie pokaże się w szkole do końca tygodnia (trzeba świętować). Nino dzisiaj też nie przyszedł, więc wnioskowałem, że albo ogłuchł od wrzasków Chloe albo szykuje się do Mam talentu. Pierwszy wdż przespałem jak większość klasy, bo w rzeczywistości nauczycielka sama zasnęła jak tylko zaczęła prowadzić wykład o nie pamiętam czym, a my nie chcąc ją obudzić też położyliśmy się spać, bo każda dodatkowa godzina snu jest zbawieniem. Potem była fizyka, na której próbowaliśmy zrozumieć o co chodzi naszemu nauczycielowi. Chyba każdy zna najbardziej znany wzór Einsteina E=mc2, ale nie każdy już rozumie jak go wyprowadzić. Dostaliśmy 45 minut czasu aby wyprowadzić ten wzór na podstawie książek z biblioteki. Oczywiście nie było to możliwe do zrobienia, bo nie mieliśmy tak dobrych książek, a korzystanie z internetu było zabronione. Jedyne co nam pomogło choć trochę się do tego zbliżyć były jakieś stare tablice fizyczne w jednej z książek. Gdybyśmy dostali jeszcze 10 minut czasu to może by nam się udało, ale niestety nikt w pełni nie wyprowadził tego wzoru. Na szczęście nauczyciel zlitował się nad nami i nie wpisywał złych ocen tylko plusy jak ktoś był blisko udowodnienia i minusy jak ktoś nie zaczął lub nie miał prawie nic. Potem był angielski gdzie zaczęliśmy oglądać film (oczywiście po angielsku), włoski, na którym jak zwykle słuchaliśmy włoskich piosenek i jednocześnie musieliśmy pisać ich tekst, francuski, na którym nawet nie pamiętam co było, edb i wf. Na edb mieliśmy ćwiczyć w parach pozycję boczną bezpieczną. Pani powiedziała, że potrzebuje ochotnika. Od razu Marinette ruszyła w jej kierunku, a Alya zaczęła chichotać (pewnie sama ją popchnęła). Pani powiedziała jej, żeby udawała, że mdleje. Marinette powiedziała jej, że to niemożliwe bo ona nie umie mdleć na zawołanie. Dobrze wiedziałem, co zaraz się stanie. Alya zbliżyła się do mnie, podniosła moją rękę do góry i powiedziała, że ja pomogę Marinette zemdleć. Zaraz potem kazała mi przytulić Marinette. Jak powiedziała tak zrobiłem i już po chwili mieliśmy prawdziwą demonstrację tego jak należy ratować osoby w takiej sytuacji. Nigdy nie rozumiałem dlaczego Marinette mdleje jak tylko ją dotykam czy próbuję z nią pogadać. Cóż, kobiety ciężko zrozumieć. Na zakończenie lekcji był wf więc dziewczyny poszły na fitnes a ja z chłopakami zagrać mecz koszykówki. Chyba nikt mnie w tym nie przebije. Jak zwykle pokonałem razem z Kimem całą resztę klasy. Po lekcjach goryl zawiózł mnie do domu gdzie zjadłem leczo (nasz kucharz uwielbia korzystać z przepisów z różnych krańców świata) a potem poszedłem odrabiać lekcje. Plagg jak zwykle dostał kawałek sera, aby przestał marudzić. Na skutek braku akum i nudy, poszedłem do ogrodu w którym grali przecudne utwory a potem wróciłem do domu na szybką kolację. Teraz piszę w tobie czy do ciebie (jak zwał tak zwał) a Plagg chrapie już piątą zwrotkę. Jutro jest chemia i nie mogę doczekać się co będzie...
Adieu

poniedziałek, 23 maja 2016

23.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś dzień jak co dzień. Rano wstałem, przeczesałem włosy, ubrałem się w wygodne ciuchy, spakowałem książki i ruszyłem na śniadanie. Dzisiaj jest poniedziałek, więc było wiadomo, że na śniadanie będzie coś pobudzającego, czyli bagietka z malinową konfiturą oraz do tego indyjska herbata, która zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Po śniadaniu, szofer odwiózł mnie pod szkołę a Nathalie przedstawiła mi plan dnia, który niczym nie różnił się od tego z zeszłego tygodnia. Gdy wszedłem do szkoły, od razu zaatakowała mnie Chloe. Miała jak zwykle pretensje, że nie oddzwoniłem do niej gdy wczoraj dzwoniła. Po pierwsze ona dzwoni codziennie. Po drugie nie dzwoni raz ani dwa tylko chyba z 10 razy. Po trzecie nawet jeśli już odbiorę to słucham jej monologu przez maksymalnie pół godziny, bo dłużej się nie da. Po czwarte, gdy się rozłączę w trakcie to ona próbuje dzwonić dalej a jeśli nie odbiorę to przyjeżdża i jest jeszcze gorzej. Za jakie grzechy muszę ją znosić? Na szczęście zaraz zadzwonił dzwonek, który wybawił mnie od słuchania jej. Gdy zająłem miejsce w ławce, nauczycielka weszła do klasy. Zaraz za nią wbiegł zdyszany Nino.
-Cześć, myślałem, że już nie przyjdziesz-powiedziałem.
-Były korki, bo do kierowania ruchu poszedł niedoświadczony policjant, ale już jestem.
Pierwsza lekcja to angielski. 45 minut szybko minęło bo robiliśmy proste zdania z przekształcania strony czynnej na bierną. Potem była informatyka. Mieliśmy dobrać się dwójkami i zająć stanowiska. Chciałem być w parze z Nino, bo on dobrze zna się na komputerach. Jednak zostałem przydzielony do Marinette. Kiedy szła w stronę Alyi, Chloe podłożyła jej nogę i prawie by upadła, ale na szczęście złapałem ją w ostatniej chwili. Nauczyciel zauważył tylko jak pomagam jej wstać więc zdecydował, że będziemy razem pracować. Gdy otrzymaliśmy zadania, zasiedliśmy do stanowisk. Widziałem, że Marinette załamała się gdy tylko przeczytała polecenie. Chciałem ją pocieszyć i pomóc jej, więc położyłem dłoń na jej dłoni, którą trzymała na myszce od komputera. Zacząłem przesuwać kursorem na ekranie i klikać, a po kilkunastu minutach skończyliśmy zadanie. Na koniec z tego wszystkiego Marinette zemdlała, nie wiem dlaczego, ale Alya powiedziała, że to pewnie ze szczęścia. Następne lekcje mijały szybko. Na religii mówiliśmy o przykazaniach, na matematyce była funkcja liniowa, a na historii mówiliśmy o sułtanie Sulejmanie Wspaniałym. Ostatnie dwie lekcje były dla mnie mordęgą. Był to francuski. Mieliśmy zinterpretować wiersz jakiegoś francuza, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. W dodatku było to na ocenę. Jak będzie pozytywna ocena to będzie dobrze. Po lekcjach szofer zawiózł mnie do domu. Na obiad były pierożki samosa z sosem z mięty. Potem była lekcja chińskiego. Dowiedziałem się, że biedronka to piáochóng (czytaj piaoczong). Gdy skończyła się lekcja, usłyszałem wybuch. Szybko przemieniłem się i pobiegłem szukać miejsca skąd ten wybuch miał miejsce. Okazało się, że Władca Ciem zaatakował. Tym razem swoją ofiarę nazwał Trafficman. Wyglądał jak sygnalizacja świetlna, tyle że sam kierował pojazdami by zrobić jak najwięcej wypadków. Było to dość dziwne.
-Co dzisiaj mamy kiciu?-rzekła zza moich pleców Biedronka.
-Tylko mały korek Biedronsiu, szybko się z nim uporamy.
Dziś było bardzo prosto i szybko uporaliśmy się z Trafficmanem. Po całej akcji wróciłem do domu i tu się odmieniłem. Jak zwykle Plagg musiał dostać Camemberta, a ja powzdychać do zdjęcia Biedronki. Zaraz idę spać, bo jutro będzie ciężki dzień, edb i związane z tym...
Adieu

niedziela, 22 maja 2016

22.05.2016

Hej pamiętniku
Nie wiem dlaczego, ale coś mnie natchnęło żeby zacząć coś w Tobie pisać. Może to dlatego, że nie mam komu się zwierzyć ze swojego drugiego życia. Tak w ogóle jestem Adrien Agreste zwany też jako Chat Noir (tylko Ty wiesz, że ja i Chat to jedna osoba). Jako syn bogatego projektanta mody mam przerąbane (dosłownie). Cały dzień jest zaplanowany co do minuty, że czasem bywa, że nie mam kiedy odpocząć czy wyjść z przyjaciółmi. Taka sytuacja ciągnie się już od kilku lat kiedy to moja mama zaginęła w nieznanych okolicznościach. Przez długi czas policja i różne służby poszukiwały jej, ale bezskutecznie. To sprawiło, że mój ojciec bardzo się zmienił i jest tak do dziś. Dobra, już wiesz o mnie wystarczająco dużo (jeśli chodzi o przeszłość).
Jutro napiszę coś więcej i tym razem o tym co się dzieje na bieżąco.
Adieu

Radosna wieść

Jestem już po maturach i teraz mogę zająć się blogiem. Mam mały kryzys jeśli chodzi o natchnienie do mojego opowiadania, ale mam dla Was radosną wiadomość. Na skutek próśb adresowanych od kilku z Was postanowiłem napisać pamiętnik Adriena. Pierwszy post już jutro, albo jeszcze dziś wieczorem. Oczywiście nie oznacza to, że moja wielorozdziałowa opowieść idzie w odstawkę, ale potrzebuję trochę czasu aby dobrze wymyślić dalszy przebieg akcji. Dajcie znać czy pomysł pamiętnika Adriena Wam się podoba

niedziela, 1 maja 2016

Smutna wieść

W najbliższym czasie mam bardzo ważne egzaminy i nie jestem w stanie pisać opowiadań miraculum. Tak, wasz blogger to maturzysta. Ostatni egzamin mam 16 maja i dopiero wtedy postaram się wstawić kolejny rozdział, bo jak na razie nie jestem w stanie oderwać się od biologii, chemii i matmy, które muszę zdać jak najlepiej. Trzymajcie za mnie kciuki

wtorek, 26 kwietnia 2016

Q&A

Pod tym postem możecie zadawać dowolne pytania dotyczące mnie, bloga lub serialu. Postaram się na wszystkie odpowiedzieć w najbliższym czasie.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 26

Gdy Marinette wróciła do domu, zaczęła się już na serio szykować do randki. Nie wiedziała co Adrien dla niej wymyślił. Była tak podekscytowana, że nie mogła się już doczekać kiedy dzwonek do drzwi zadzwoni. Jednak gdy Marinette usłyszała w telewizji, że Władca Ciem znów zaatakował, musiała zmienić plany. Szybko przemieniła się w Biedronkę i ruszyła do walki. Tym razem musiała walczyć z Różamenem, który oplatał Paryż różami z ostrymi kolcami. Biedronka miała nie lada trudne zadanie aby dostać się do tego złoczyńcy. Gdy dotarła, zdziwiła się bardzo. Na miejscu już trwała walka. Widziała Paona oraz 2 inne superbohaterki, o których wcześniej nie słyszała. Jedna z nich była podobna do Volpiny, a druga do żeńskiej wersji Paona. Razem w trójkę działali jak dobrze zorganizowana armia.
-Witaj, moja lady-powiedział Chat.
-Hej, wiesz może skąd wzięły się te dwie dziewczyny? Nigdy ich nie widziałam.
-Nie wiem Biedronsiu.
-Mówiłam Ci żebyś nie mówił mi Biedronsiu.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
-Może im pomożemy kiciu?-spytała Biedronka i razem z Czarnym Kotem ruszyli do walki.
Walka była ciężka, zwłaszcza, że Różamen trzymał wszystkich na dystans strzelając kolcami i łapiąc wszystkich w pnącza. W pewnym momencie na placu walki jedynym niezłapanym został Paon. Szybkim ruchem udało mu się uwolnić 2 dziewczyny a następnie zabrał je i zaniósł w bezpieczne miejsce. W tym samym czasie Chat użył kotaklizm a Biedronka szczęśliwy traf. Jednak oboje powtórnie zostali złapani. Tym razem Różamen nie chciał się już z nimi bawić. Uplótł z róż klatkę, do której wsadził Chata i Biedronkę. Po chwili słychać już było pikanie miraculum. Nagle pojawił się Paon i wykonał "taniec piór". Wszystkie pnącza zniknęły a z jednej róży wyleciała akuma. Teraz Biedronka wiedziała co ma zrobić. Złapała akumę, wypuściła motylka i przywróciła Paryż do stanu sprzed ataku. Po tym wszystkim oboje z Chatem uciekli w różne strony aby się przemienić.
-Uff. Było blisko. Muszę lepiej wyszkolić Foxy i Koliberkę.
***
Nagle zadzwonił dzwonek. Marinette szybko dokończyła poprawiać fryzurę oraz szafirową sukienkę z małymi diamencikami. Po chwili wyszła z pokoju i od razu wpadła na Adriena.
-Witaj moja kochana Marinette.
Marinette zaczerwieniła się. Zawsze gdy Adrien zwracał się tak do niej, robiło jej się ciepło na sercu. Również i w tym momencie jej serce szalało z radości. Przytuliła więc Adriena i złożyła pocałunek na jego policzku. Momentalnie Adrien zaczerwienił się, ponieważ nigdy jeszcze nie otrzymał całusa od swojej dziewczyny.
-Jak Wy razem słodko wyglądacie-rzekła mama Marinette.
-Dzięki mamo.
-Bawcie się dobrze.
Marinette wybiegła z domu trzymając Adriena za rękę. Była bardzo szczęśliwa. Myślała, że Adrien zabierze ją na wieżę Eiffla, ale widać było jakby chciał jej pokazać zupełnie co innego. W końcu okazało się jaki był powód. Adrien zabrał ją do hotelu Four Seasons George V - jednego z najpiękniejszych hoteli w Paryżu. Obsługa zaraz zaprowadziła ich na sam dach, gdzie mieścił się punkt widokowy na cały Paryż oraz stoliki dla zakochanych. Marinette nie mogła wyjść z zachwytu. Nie spodziewała się, że ujrzy to:
Prędko przytuliła Adriena. To była najlepsza kolacja o jakiej kiedykolwiek marzyła. Adrien odsunął krzesło Marinette aby ona mogła usiąść a następnie przysunął je do stolika, potem sam usiadł koło niej. Przez cały wieczór Adrien trzymał Marinette za rękę. Oboje rozmawiali i jedli co chwilę inne dania. Słuchali też przepięknych dźwięków jakie wydawał akordeon, który grał tylko dla nich. W pewnym momencie spojrzenia Adriena i Marinette skrzyżowały się. Nagle Adrien zbliżył się do Marinette i musnął swoimi ustami najpierw jej rękę a później jej usta.
-Marinette, chcę żebyś wiedziała, że Cię naprawdę kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Chcę zawsze dzielić z Tobą smutki i radości. Chcę być zawsze oparciem dla Ciebie w każdej chwili.
Marinette rozpłakała się ze szczęścia. Rzuciła się na Adriena i odwzajemniła pocałunek. Czuła, że to właśnie z nim chce spędzić resztę swojego życia.
-To nie koniec niespodzianek dla Ciebie, moja Marinette-powiedział Adrien i wyjął średniej wielkości pudełeczko ładnie zapakowane.
Marinette szybko otworzyła je i aż zakrzyknęła z radości i wzruszenia.
-Dostałaś już ode mnie pierścionek, więc chciałem tym razem uzupełnić ten komplet o naszyjnik i kolczyki.
-Dziękuję Ci. Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego dziewczyna może mieć-powiedziała i pocałowała Adriena w policzek.

środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział 25

2 dni później nastały długo wyczekiwane przez Marinette walentynki. Przez cały poranek chodziła podekscytowana. Nie mogła się doczekać tego co Adrien dla niej zaplanował. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Marinette schowała się w swoim pokoju, ponieważ chciała rzucić się na Adriena z zaskoczenia. Gdy postać weszła do jej pokoju, Marinette rzuciła się na nią i pocałowała w policzek. Dopiero teraz zauważyła, że to był Maks.
-Nie wiedziałem, że aż tak lubisz swojego kuzyna.
-Sorki, myślałam, że to Adrien.
-Adrien jeszcze dopieszcza szczegóły randki. A Ty jeszcze nie gotowa?
-Co?! Teraz już mam się zbierać?!-zdziwiła się Marinette i pobiegła szybko do łazienki po drodze potykając się o wszystko co możliwe.
Tymczasem Maks został w pokoju Marinette.
-Tikki, jesteś tu? Chodź musimy coś ustalić.
Po chwili mały różowy stworek zbliżył się do Maksa, a Krag wyleciał spod kurtki Maksa.
-Plagga nie ma, ale musimy podjąć decyzję odnośnie Władcy Ciem. Czy Marinette jest gotowa aby się z nim zmierzyć?
-Wątpię, bo teraz kiedy chodzi z Adrienem, myśli tylko o nim i jest rozkojarzona. Może lepiej by było powiedzieć jej sekret Adriena?
-Musimy uratować Nuru, ale nie możemy powiedzieć im kim są, dlatego musisz ostrzec Marinette aby nic nie mówiła Adrienowi-powiedział Krag.
-Mam również złą wiadomość-rzekł Maks.
-Jaką?
-Władca Ciem zaatakował ostatnio Nowy Jork. Dowiedziałem się, że istnieją jeszcze 3 miracula, o których nie mieliśmy wcześniej pojęcia, nawet mistrz Fu. Jeden z ich posiadaczy pokonał Władcę Ciem właśnie w Nowym Jorku.
-A co z dwoma pozostałymi?
-Nie wiadomo. Nie mogę odszukać żadnej wizji z przyszłości dotyczącej tych miraculów, bo coś je zagłusza.
-Czyli sugerujesz, że powinniśmy znaleźć posiadaczy tych miraculów?
-Tak i już nawet to zrobiłem. Wysłałem razem z mistrzem Fu zaproszenie do tej jednej posiadaczki. Powinna przyjechać jeszcze dziś. Natomiast mam też dobrą nowinę. Mistrz Fu podarował miraculum pewnej dziewczynie.
-To super. Im nas więcej tym lepiej.
-Tylko jest jeden problem. Ona dostała miraculum lisa, a Biedronka walczyła z Volpiną. Dlatego musisz powiedzieć Marinette, że czujesz, że ktoś nowy otrzymał miraculum i że to jest nasz sprzymierzeniec.
-Ok. Zrobię wszystko co będzie konieczne.
-To ja się zbieram, zanim Marinette wyjdzie z łazienki, bo muszę dotrzeć na lotnisko, gdzie mam się spotkać z naszymi nowymi bohaterkami.
Maks wyszedł. Po godzinie czasu Marinette wróciła do pokoju i zdziwiła się, że Maks wyszedł. Stwierdziła, że może on też przygotowuje się do swojej randki.
-Marinette! Zejdziesz na chwilkę?-spytała mama.
-Ok, już idę!
-Mogłabyś iść kupić drożdże? Z tatą zapomnieliśmy kupić więcej, a dziś mamy oblężenie sklepu.
-Ok-krzyknęła Marinette i wybiegła z domu po drożdże.
Zaraz ruszyła do sklepu, w którym wiedziała, że będą najlepszej jakości i w jak najtańszej cenie. Gdy tak szła, nagle zauważyła Maksa z dwiema dziewczynami, które pierwszy raz widziała na oczy. Obie trzymały w jednej ręce róże i obie wyglądały jakby pierwszy raz się spotkały. Maks co jakiś czas rozmawiał z jedną czy drugą. Szli w stronę parku. Marinette chciała iść za nimi.
-Marinette! Pamiętaj, że mamy kupić drożdże-powiedziała Tikki.
-Pamiętam, ale chciałabym wiedzieć kim są te dziewczyny. W końcu muszę wiedzieć z kim mój kuzyn się spotyka.
-Podejrzewam, że i tak Ci dziś powie, więc chodźmy lepiej po te drożdże.
-Ok, niech Ci będzie.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Mój własny sukces

Może niektórzy już wiedzą, albo nie, ale udało mi się zdobyć pierwsze miejsce w konkursie organizowanym przez Mari Agreste.
Link do jej blogu z moim opowiadaniem oraz pozostałych dwóch uczestniczek zamieszczam poniżej
http://fanka-opowiada-o-miraculum.blogspot.com/2016/04/wyniki-konkursu-3.html

Wielkie dzięki wszystkim czytającym mój blog, bo to tylko dzięki Wam mam motywację pisać dalej.

Wyniki konkursu

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Ciężko było wybrać postać, ponieważ każdy w trochę inny sposób podszedł do konkursu.
Nie przedłużając prezentuję wyniki:
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
3 miejsce zdobywa
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Mari Agreste ze swoją postacią Muzą (Anna), o której możecie poczytać na jej blogu
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
2 miejsce zajmuje praca
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Blondie19 ze swoją postacią Etiam Art (Nynula), która walczy ze złoczyńcami ciskając w nich śmiercionośne pociski z kredek
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
1 miejsce zajmuje
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
uwaga uwaga
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
ex aequo
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Enamorada z postacią Koliberka (Rose)



















oraz Emi z postacią Foxy (Emily)




















Gratulacje dla wszystkich za ciężką pracę. Nie sądziłem, że będę miał aż taki problem wybrać najlepszą pracę i tym samym dziewczynę dla Maksa. Postanowiłem więc, że zarówno Foxy jak i Koliberka wystąpią w moim opowiadaniu, a która będzie dziewczyną Maksa to sami zobaczycie.

sobota, 16 kwietnia 2016

Info :)

Już prawie 5000 wyświetleń mojego bloga. Za wszystkie serdecznie dziękuję. Z tej okazji przygotowałem ankietę, dzięki której lepiej będę mógł dowiedzieć się czego oczekujecie od bloga.
Jeszcze raz wielkie dzięki :)

czwartek, 14 kwietnia 2016

Rozdział 24

Mijały tygodnie. Marinette i Adrien zbliżyli się do siebie. Teraz żadne z nich nie bało się uczuć do drugiego. Adrien często spędzał czas z Maksem, aby ten nauczył go kilku sztuczek.
-Nadal nie potrafię tego zrobić-powiedział zrezygnowany Adrien.
-Spokojnie, dasz radę. Pamiętaj aby ugiąć odpowiednio nogi i stanąć tak jak Ci pokazywałem.
Zaraz po tych słowach Adrien wylądował na ziemi.
-No widzisz, mówiłem, że masz odpowiednio ugiąć nogi. Dawaj ostatni raz i zbierajmy się.
-Ok, ale nadal nie wychodzi.
Jak już można było przewidzieć Adrien z powrotem znalazł się na podłodze.
-Dobra, chodźmy już bo Marinette będzie się niepokoić a przecież nie możemy jej powiedzieć kim jesteśmy-rzucił Maks.
Po krótkim treningu oboje udali się do pokoju Marinette.
-Cześć moje słońce-krzyknął Adrien.
-Cześć!-krzyknęła Marinette i rzuciła się na Adriena, aby go przytulić.-Co mój chłopak szykuje na walentynki?
Adrien spanikował. Przez cały ten trening, zapomniał wymyślić plan działania na walentynki, które były już za 2 dni. Na szczęście Adrienowi z pomocą przyszedł Maks.
-Marinette, będziesz zachwycona tym co Adrien wymyślił. Nawet ja nie potrafiłbym zorganizować lepszych walentynek.
-Już się nie mogę doczekać. Nawet kończę szyć swoją sukienkę, ale nadal jest jeszcze nie gotowa, więc jeśli mogłabym was prosić...
-Jasne nie ma sprawy-odrzekł Adrien i razem z Maksem udali się do pokoju Maksa.
-No to wpadliśmy-rzekł Adrien, gdy tylko zamknęli drzwi za sobą.-Jak ja teraz wymyślę idealną randkę na walentynki?
-Spokojnie, coś wspólnie wymyślimy.
-A jakie kwiaty Marinette lubi najbardziej?
-Nie chciałbyś wiedzieć.
-A dlaczego nie? Przecież jako jej chłopak muszę wiedzieć wszystko.
-Ale lepiej nie to.
-Dobra, powiedz już.
-No dobra, ale żeby potem nie było, że nie ostrzegałem. Marinette lubi Juliet Rose, Tiffany Rose albo Campanella.
-Jakie to kwiaty i co w nich jest takiego, że ostrzegasz mnie przed nimi?
Maks wyciągnął telefon, szybko poszperał po internecie i pokazał Adrienowi zdjęcie


-Jedne z nich określa się mianem najdroższych róż na świecie, ale nie pamiętam które. Wiem, że te najdroższe kosztują ponad 2000 euro za bukiet.
Adrienowi otworzyły się szeroko oczy. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nigdy nie spotkał się z tak wysoką ceną kwiatów.
-A co ewentualnie Marinette lubi jeszcze z kwiatów?
-To najtańsze kwiaty, które Marinette lubi, reszta jest albo nie na sprzedaż, albo rosną tylko w niektórych miejscach na Ziemi. Nie bez powodu mówiłem Ci, że kwiaty to nie najlepszy pomysł.
-Więc co proponujesz?
-Mam pewien pomysł, ale musisz mi zaufać.
-Ok, ale nie rób niczego głupiego.
-Znasz mnie. Ja nigdy nie robię głupich rzeczy.
-No właśnie Cię znam i jest wręcz przeciwnie-rzekł Adrien i razem z Maksem wybuchli śmiechem.
-A Twoją dziewczynę to kiedy poznam?
-Już wkrótce...


************************************************************************

Przypominam o konkursie na dziewczynę dla Maksa. Można wysłać więcej niż jeden rysunek lub też więcej niż jeden opis.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 23

-Marinette, ja...
-Tak, Adrien.
-Chciałbym Ci coś powiedzieć. Nie byłem do końca szczery z Tobą.
-Jak to? Co masz na myśli?
-Chodzi o to, że nie powiedziałem Ci mój największy sekret, o którym nikt nie wie.
-Jaki sekret?-spytała zaciekawiona Marinette.
-Chodzi o to, że to ja...
-Cześć Adrien! Witaj kuzynko!-krzyknął Maks wchodząc do pokoju. Przerwałem Wam coś?
-Cześć Maks. Nie, nic takiego. Chciałem tylko powiedzieć Marinette, że moim największym sekretem jest to, że ją kocham najbardziej na świecie.
-Coś ściemniasz Adrien, chyba chciałeś mi coś innego powiedzieć-stwierdziła Marinette zagadkowym tonem.
-Ja? Przecież ja bym Cię nigdy nie okłamał.
-Dobra, nie kłóćcie się teraz. Marinette, porywam Ci na chwilę Adriena. Obiecał mi pomóc w czymś ważnym.
-Ty też masz tajemnicę?
-Bo ja mam tajemnicę swą...-zaczęli naraz śpiewać Maks i Adrien.
-Dobrze, już dobrze idźcie załatwiać tą sprawę tylko już więcej nie śpiewajcie.
-Ok. Pa moje słońce-krzyknął Adrien.
Adrien i Maks wyszli z domu i skierowali się w stronę parku.
-Dobra, to o czym chciałeś ze mną gadać?
-Wiem Adrien co chciałeś powiedzieć Marinette. Proszę nie mów jej tego. Nikt nie może wiedzieć, że Ty to Chat Noir.
-Cooo? Skąd to wiesz?
-Nie będę Cię oszukiwał. Ja potrafię przewidzieć przyszłość i znam możliwe tragiczne skutki.
-Zaraz, zaraz, tylko jedna osoba potrafi przewidzieć przyszłość. Ty jesteś Paon Colore?
-Tak, we własnej osobie.
-Nie wiedziałem, że to Ty. Na wf-ie jako pierwszy obrywasz piłką i ogólnie nie ruszasz się za dobrze a jako Paon nikt nie potrafi Cię trafić. Jak Ty to robisz stary? Jesteś moim idolem.
-To kwestia ćwiczeń oraz wspaniałego Kraga.
W tym samym momencie zza kurtki Maksa wyleciał niebieski paw.
-Wow, przepiękny, nie to co mój Plagg.
-Wszystko słyszałem-krzyknął Plagg i wyleciał aby się przywitać.
-Przecież Ty ciągle wołasz mnie o ser, przez Ciebie ser zbrzydł mi całkowicie.
-Nie martw się, z moim Kragiem na początku było to samo, choć wołał o kaszę lub ryż, ale po 2 dniach zrozumiał, że na jedzenie trzeba zasłużyć.
-Plagg'a próbuję tego nauczyć od miesięcy, ale mi nie idzie.
-Wszystko przyjdzie z czasem. A teraz mam do Ciebie prośbę, proszę abyś nie mówił Marinette o tym, że jesteś Chatem ani też o tym, że ja jestem Paonem. To bardzo ważne, dzięki temu unikniemy wielkiego niebezpieczeństwa. Obiecujesz?
-Obiecuję.
Maks uderzył Adriena w ramię.
-Au, a to za co?
-Żebyś pamiętał, że mnie się na pastwę losu nie zostawia.
-A kiedy Cię zostawiłem?
-Podczas sylwestra. Musiałem sam zmierzyć się z wariatką, która rzucała fajerwerkami po całym Paryżu.
-Sory, ale miałem randkę z Marinette. A Biedronka Ci nie pomogła?
-Właśnie też nie pomogła.
-Ej, jak to jest? Wiedziałeś, że ja to Chat, a wiesz kto jest Biedronką?
-Wiem, ale nie mogę Ci tego powiedzieć.
-Dlaczego?
-Tak samo jak Ty nikomu nie możesz powiedzieć, że jesteś Chatem, tak samo ona nie może powiedzieć, że jest Biedronką.
-Ale Ty przecież wiesz.
-Bo moją misją jest pomaganie Wam abyście pokonali Władcę Ciem.
Adrien i Maks rozmawiali jeszcze chwilę a potem obaj poszli do kawiarni na lody pomimo panującej śnieżycy.

sobota, 9 kwietnia 2016

Konkurs

Aby wziąć udział w konkursie należy narysować lub opisać postać, która posiadałaby dowolne miraculum (prócz tych, które użyłem w swoich opowiadaniach). Postać powinna być żeńska. Zwycięska postać wystąpi w moim opowiadaniu, a najlepsze rysunki w osobnym poście.
Prace należy wysyłać do 16 kwietnia do 22:00 na adres mateusz.koziol9197@gmail.com
Należy również podać imię postaci (osobne imię używane na codzień + imię superbohaterki) oraz swój pseudonim artystyczny.
Powodzenia

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 22

Dni mijały. Marinette stopniowo zaczęła się przyzwyczajać do tego, że jej chłopakiem jest Adrien. Poza Alyą, Nino i Maksem nikt nie wiedział o nich. W szkole Adrien starał się nie wzbudzać podejrzeń, aby zachować wszystko w tajemnicy. Nawet ich rodzice nic nie wiedzieli. W końcu po dwóch tygodniach oboje zdecydowali się podzielić tą nowiną z całym światem. W ten dzień Adrien przyszedł do szkoły razem z Marinette. Niczego nie podejrzewająca Chloe rzuciła mu się na szyję aby go pocałować.
-Jak tam mój słodki Adrienku? Zostaw tą prymitywną istotę i daj mi buziaka.
-Sory Chloe, ale już mam kogoś.
-Coooo?!-Chloe krzyknęła na całą szkołę.
-Wszystkiego dowiesz się na lekcji.
Chloe naraz zemdlała. Myślała, że dziewczyną Adriena jest jakaś supermodelka. Sabrina szybko ją ocuciła i zaniosła do klasy, gdzie na środku stał już Adrien z zadowoloną miną. Gdy wszyscy zajęli miejsca, Adrien przemówił.
-Chciałbym wam ogłosić dobrą nowinę. Otóż mam dziewczynę.
-Coooo?!-krzyknęła połowa klasy.
-Pewnie chcecie wiedzieć kim jest moja wybranka. Jest to chyba najładniejsza, najmilsza i najukochańsza dziewczyna jaką kiedykolwiek spotkałem. Moją dziewczyną jest... Marinette.
Marinette wstała, podeszła do swojego chłopaka i złapała go za rękę.
-Nieeee!-wrzasnęła Chloe-Dlaczego ona a nie ja? Przecież jestem od niej 100 razy ładniejsza a mój tata jest burmistrzem. Dlaczego ona?
-Marinette od zawsze była dla mnie najważniejsza, tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej-mówił to patrząc Marinette głęboko w oczy.
Nauczycielka wiedziała, że teraz nie zdoła uspokoić całej klasy. Chloe natomiast nie wytrzymała i opuściła szkołę w szybkim tempie. Marinette natomiast usiadła koło Adriena, a Nino obok Alyi. Po wyjściu ze szkoły oboje powolnym krokiem udali się w stronę domu Marinette. Gdy oboje weszli do domu, Maks coś pichcił a mama i tata rozmawiali przy filiżance herbaty.
-Mamo, tato chcę Wam coś powiedzieć. Mam chłopaka-Adriena.
-Gratulacje córciu-krzyknęła mama i zaraz podbiegła przytulić Marinette.-Jestem taka szczęśliwa.
-W takim razie powierzam Ci moją córkę. Uważaj na nią. Jest moim największym skarbem-powiedział tata ściskając dłoń Adriena.
-Oczywiście panie Dupein. Kocham Marinette i nie pozwolę żeby coś złego jej się stało.
-Dziękuję-powiedział tata.
Chwilę potem, po krótkiej rozmowie Marinette udała się z Adrienem do swojego pokoju. Adrien usiadł na krześle a Marinette rzuciła się na łóżko.
-Skoro teraz Twoi rodzice wiedzą o nas to osiągnęliśmy duży sukces.
-Teraz został tylko Twój tata.
Adrien posmutniał.
-Co się stało? Powiedziałam coś nie tak?
-Nie, nic takiego. Może lepiej nie będziemy mówić mojemu tacie o tym.
-A dlaczego nie?
-Mój tata uważa, że miłość jest przereklamowana i pewnie zabroniłby mi się z Tobą widywać, a ja tego bym nie chciał.
-Ale wiesz, że w końcu będziemy musieli mu to powiedzieć?
-Niestety tak, ale oby jak najpóźniej.
-No dobrze. Pójdę po coś do jedzenia.
Marinette wstała i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Nagle Adrien złapał ją za rękę i pociągnął ku sobie. To był pierwszy raz kiedy Marinette przytulała się do Adriena. Była bardzo szczęśliwa, że tego dnia wszystko jej wychodziło a Adrien był gotów zrobić dla niej wszystko aby ją uszczęśliwić.
Oboje stali tak wtuleni w milczeniu, przez dłuższą chwilę. Czuli, że czas się dla nich zatrzymał, aby oboje mogli nacieszyć się sobą.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Rozdział 21

Marinette siedziała jak wryta. Nie wiedziała co ma powiedzieć. W głębi duszy zawsze chciała mu powiedzieć, że chce być jego dziewczyną.
-Tak!!!!!!- Marinette krzyknęła i rzuciła się na Adriena żeby go przytulić. Zaraz potem ogarnęła się i przymierzyła pierścionek. Wszyscy zebrani w kawiarni bili brawo nowej parze, a Marinette i Adrien otrzymali na koszt firmy koktajl owocowy z dwiema słomkami w kształcie serca. Później przez resztę wieczoru oboje pili koktajl i śmiali się. Marinette była po prostu wniebowzięta, a Adrien nie krył radości, że wreszcie odważył się zrobić coś na co od dawna się zbierał. Gdy Adrien poszedł do toalety, Marinette zadzwoniła do Alyi.
-Cześć Alya, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
-Nie, akurat Nino poszedł się przebrać bo poplamił cały garnitur. Właśnie mam Ci coś do powiedzenia. Po prostu nie uwierzysz.
-Ja tak samo.
-Dajesz pierwsza.
-Najpierw Ty.
-Ok. Otóż Nino poprosił mnie o chodzenie!!!
-Co? Nino się przemógł? OMG.
-Tak, ale to było zabawne. Kiedy jedliśmy chińskie ciasteczka on znalazł w swoich karteczkę "czy będziesz moją dziewczyną?". Potem dał mi ją a ja się zgodziłam. Gdybyś widziała jego radość, skakał z radości tak, że przewrócił się na ciasto i pobrudził swój garnitur.
-Ale to nic w porównaniu z tym co chcę Ci powiedzieć.
-Brzmi tajemniczo. Zamieniam się w słuch.
-Otóż poszłam na te lody z Maksem i nie uwierzysz co mnie spotkało. Maks gdzieś wyparował, pewnie na randkę, a ja zostałam na chwilę sama. Potem ktoś zasłonił mi oczy. Myślałam, że to Maks, ale nie uwierzysz kto to był -Adrien!!!
-OMG, i co było dalej?
-Dał mi różę chyba najpiękniejszą na świecie a potem chwilę gadaliśmy. Potem, nie zgadniesz co zrobił. Uklęknął przede mną, spytał się mnie czy będę jego dziewczyną i dał mi najcudowniejszy pierścionek na świecie.
-Aaaaaa!!!-krzyczały obie.
-Teraz to musimy rozmawiać inaczej. Dzień dobry przyszła pani Agreste.
-Ależ dzień dobry. Jak się pani ma?
Obie się śmiały i gadały do czasu aż ich chłopcy przyszli. Gdy Marinette i Adrien wyszli z kawiarni, skierowali się w stronę wieży Eiffla. Nagle Adrien spytał:
-Marinette, mam pytanie. Czy mogę złapać Cię za rękę?
Marinette poczerwieniała z radości. Szybko i bez namysłu się zgodziła. Już po chwili spacerowała po Paryżu trzymając za rękę swojego nowego chłopaka-Adriena. Ciągle nie mogła się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Naraz stanęła.
-Coś się stało Marinette?
-Zaraz...zaraz...powiedziałeś, że byłeś na balu jesiennym? Przecież ja przez całą noc przetańczyłam z Maksem, chyba.
Adrien się zaśmiał a potem wszystko jej wyjaśnił. Nagle Marinette zrobiło się głupio i poczerwieniała, bo właśnie tej nocy dużo mówiła o Adrienie, myśląc, że to wszystko mówi do Maksa. Jednak Adrien nie poruszał tego tematu więcej gdy zobaczył reakcję Marinette, więc Marinette odetchnęła z ulgą.
-To gdzie teraz idziemy?-spytała Marinette.
-Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym Cię zabrać w jedno miejsce z dala od tłoku a przede wszystkim z dala od Chloe.
Adrien złapał Marinette za rękę i razem pobiegli za miasto, na małe wzgórze gdzie znajdowała się stara, zaniedbana altanka oraz mała ławeczka. Adrien i Marinette usiedli na ławce a następnie zaczęli obserwować niebo. Po godzinie siedzenia i czekania na nowy rok Marinette zaczęła zamarzać mimo, że miała na sobie ciepłą kurtkę. Adrien zauważył to, dlatego zbliżył się do niej i przytulił ją. Marinette chciała po prostu eksplodować z radości. Nigdy nie zdarzyło jej się, żeby doznać tylu szczęśliwych chwil jednego dnia. Z taką właśnie radością weszła w nowy rok. Rok, który miał całkowicie odmienić jej życie. Gdy zegar wybił północ a niebo rozświetliły tysiące fajerwerków, Adrien rzekł:
-Wszystkiego najlepszego moja Marinette, moja kochana Marinette.

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 20

-Marinette! Jesteś tam? Już pół godziny siedzisz w łazience, wszystko w porządku?-spytał Maks.
-Tak, po prostu muszę wyglądać jak najlepiej. W końcu nie wiadomo czy Adrien będzie na zabawie u burmistrza.
-Daj znać jak skończysz.
-W zasadzie już-powiedziała Marinette i zaraz wyszła z łazienki.
Oboje dziwili się na swój widok. Marinette wyglądała cudownie w swojej szkarłatnej sukience, która współgrała z resztą stroju. Natomiast Maks miał na sobie białą koszulę z czarną muchą pod szyją, bordową kamizelkę oraz czarne rurki. Przez chwilę tak stali, ale zaraz Marinette się zmieszała i poszli założyć kurtki.
-Mamo, wychodzimy! Będziemy dopiero o pierwszej.
-Bawcie się dobrze.
-Dzięki, ciociu!
Wyszli z domu a następnie powolnym krokiem udali się do kawiarni. Przez cały ten czas Marinette próbowała się dowiedzieć dla kogo Maks się tak ubrał.
-No, powiedz mi. Przecież ja Ci wszystko mówię o Adrienie.
-No dobra. Poznasz ją wkrótce.
-A jak się nazywa? Kiedy się poznaliście?
-Jak ją zobaczysz to wtedy wszystko Ci opowiem.
-A czemu nie teraz? Przecież to nie ma znaczenia.
-Dla mnie ma. A poza tym lubię trzymać Cię w napięciu.
-Ale jesteś.
-Nic nie poradzę. Jestem jaki jestem.
W końcu oboje dotarli w wyznaczone miejsce. W środku nie było wiele osób, dlatego razem mogli zdecydować gdzie usiądą. Zadecydowali, że to będzie miejsce najdalej od drzwi, przy oknie, z którego mogli oglądać wieżę Eiffla. Ściągnęli z siebie kurtki a następnie zamówili gorącą herbatę z cytryną dla Marinette i gorące kakao z lodami waniliowymi dla Maksa. Już po kilku minutach śmiali się z siebie, gdy kawałek lodów znalazł się na nosie Maksa. Po chwili Maks powiedział:
-Czy mogę  Cię tu na sekundkę zostawić? Chcę jeszcze kupić różę dla mojej lady.
-Ok. Nigdzie nie zamierzam uciekać.
Już po chwili Maks wyszedł z kawiarni. Zaraz skręcił w prawo i dotarł do kwiaciarni. Tam wysłał Adrienowi sms o treści "czas na fazę drugą".
***
Marinette siedziała zamyślona. Romantyczna muzyka w kawiarni sprawiała, że zaczęła myśleć o Adrienie. Nagle usłyszała dzwonek. Ktoś wszedł do środka. Marinette myślała, że to pewnie Maks już wrócił albo jakaś para przyszła, bo w końcu to była najromantyczniejsza kawiarnia w całym Paryżu. Nie odwracała się aby zobaczyć kto to. Nagle ktoś zasłonił jej oczy.
-Maks przestań się już droczyć ze mną!
Nagle tajemnicza postać odsłoniła jej oczy. Marinette obróciła się i nie mogła nic powiedzieć. Przed nią stał ten, którego by się nigdy nie spodziewała ujrzeć w tym miejscu. Adrien stał przed nią z różą i patrzył jej głęboko w oczy. Po chwili uklęknął i dał jej ten kwiat. Marinette myślała, że to sen. Wzięła różę, ale nadal było jej trudno uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Chwilę potem Adrien siedział już przed nią przy stoliku. Dopiero wtedy zauważyła jak on wyglądał. Miał na sobie jasnoniebieską koszulę, czarną marynarkę oraz grafitowe rurki, a przy tym drogie lakierki.
-Hej, jak się masz?
-Ja...ee...jestem zaskoczona.
-Nie bój się. Wiedz, że ja...ee...,że ja się bardziej stresuję. Może chcesz herbaty? A...przecież już masz. Więc...co u Maksa?
-Eee...dobrze.
-No to dobrze.
Rozmowa początkowo się nie kleiła. Zarówno Marinette jak i Adrien byli trochę zestresowani, ale w miarę czasu zaczęli coraz więcej się śmiać i gadać o wszystkim. W pewnym momencie Adrien powiedział:
-Marinette, chciałbym Ci coś powiedzieć.
Adrien wstał, podszedł do Marinette i uklęknął. Wtem wszyscy w kawiarni zaczęli ich obserwować.
-Marinette, jesteś naprawdę cudowna, odkąd przyszedłem do szkoły zawsze chciałem z Tobą dłużej porozmawiać. Widziałem, że trochę się stresujesz, więc nie chciałem Cię niepokoić. Począwszy od tego balu jesiennego, kiedy przetańczyliśmy całą noc, chciałem Ci coś powiedzieć, ale nie miałem pewności. Po pewnym czasie to zrozumiałem i zacząłem myśleć tylko o Tobie.
Tutaj serce Marinette zaczęło bić coraz szybciej, nie dowierzała w to co słyszy.
-Teraz już wiem, że moje serce należy tylko do jednej osoby- do Ciebie.
W tej chwili Adrien wyciągnął małe pudełeczko. W nim znajdował się srebrny pierścionek z małym diamentem.
-Marinette, czy zostaniesz moją dziewczyną?

czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 19

Następnego dnia Marinette wstała prędko i zaczęła przymierzać dopiero co ukończoną przez siebie sukienkę. Uważała, że był to jej jeden z najlepiej udanych projektów. Była to szkarłatna sukienka z wcięciem w talii i wąskim czarnym paseczkiem. Marinette nie mogła się już doczekać wieczoru kiedy to Maks miał ją zabrać najpierw na lody a potem na zabawę sylwestrową organizowaną przez burmistrza. Cały czas myślała, że spotka tam Adriena i może wtedy uśmiechnie się do niej los.
-Już zaczynasz się stroić?-spytał Maks.
-Jeszcze nie, tylko sprawdzam czy wszystko jest w porządku z moją sukienką.
-Widzę, że nie możesz się już doczekać lodów.
-Lodów może nie, ale imprezy tak.
-Chyba już wiem przez kogo.
-Jeśli Adrien mnie zobaczy to oszaleje z radości. Spojrzy na mnie, zakocha się, potem poprosi do tańca, oświadczy się, weźmiemy ślub, będziemy mieli 3 dzieci, albo lepiej 2, psa, kota i 2 chomiki. Ah... jaki on jest uroczy...
-Ziemia do Marinette! Nie uważasz, że trochę przesadziłaś z tym?
-No może troszkę. Jednak chyba obędzie się bez chomików.
-Nie chodziło mi o to, ale już mniejsza z tym. Słyszałaś, że jak się w sylwestra pomyśli życzenie zaraz po wstaniu, to na pewno się spełni w nadchodzącym roku?
-OMG, muszę jak najszybciej je wypowiedzieć...ee...chcę aby Adrien oświadczył mi się.
Maks zaśmiał się.
-Czemu się śmiejesz z mojego życzenia?
-Nie, no fajne jest, ale żeby od razu miał się oświadczyć? Prędzej zaproponowałby najpierw chodzenie.
-Wolę oświadczyny, bo wtedy bliżej do ślubu z moim ukochanym zielonookim, cudownym, przystojnym ...
Maks już słyszał tę wyliczankę kilkaset razy. Z tego też powodu znał to na pamięć. Nie tracąc czasu ruszył na śniadanie, następnie na miasto, a potem zamknął się w pokoju, bo jak twierdził, musi załatwić niedokończone sprawy przez telefon, aby w nowy rok wejść "na czysto".
-Krag możesz wyjść.
-O co chodzi?- natychmiast wyfrunął niebieski stworek podobny do pawia.
-Mam dziwne przeczucie, że Władca Ciem dzisiaj uderzy.
-Ufaj swojej intuicji. Nie bez powodu dostałeś mnie.
-Wiem. Było to dokładnie 2 lata temu. Pamiętam jak znalazłem Cię w moim pokoju na biurku. To miraculum-broszka leżało w takim czerwonoczarnym pudełku.
-A pamiętasz swoją reakcję, gdy mnie zobaczyłeś?
-Tak. Wydawało mi się, że jesteś gadającą papugą i cały czas mówiłem "papużko chcesz ciasteczko?".
-Tak i próbowałeś mnie karmić ciastkami, które tkwiły w kanapie chyba od początku świata. To były czasy.
-Ostatnimi czasy miewam myśli, że czasem jestem niepotrzebny Biedronce i Chat Noir'owi.
-Ależ jesteś bardzo pomocny. To w końcu Ty ocaliłeś im życie aż 4 razy.
-Wiem, ale nie walczę tak często jak oni.
-Na każdego kiedyś przychodzi czas.
-Chyba też wiem, kim tak naprawdę jest Biedronka i Chat Noir.
-Obiecaj mi, że nie powiesz im tego. Musisz zachować to dla siebie.
-Obiecuję, ale mam ostatnio przeczucie, że coś złego się stanie. Chyba powinni o tym wiedzieć.
-Przyszłości nie zmienisz. Możesz opóźnić wydarzenia, ale prędzej czy później to się stanie i może być tragiczniejsze w skutkach.
-Ale nie lepiej by było gdyby jednak Marinette i Adrien wiedzieli o sobie? Przecież i tak będą parą.
-Musisz ich przestrzec gdy będą przemienieni, że nie wolno im nigdy zdradzić swojej tożsamości.
-Dobra, zrobię to. O już tak późno. Dobra, trzeba zbierać się do kawiarni. Operację lody czas zacząć...

poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 18

Minęło kilka dni od rozmowy Chata i Marinette. Adrien wziął sobie do serca słowa, które wypowiedziała Marinette. Bardzo się stresował, ponieważ nigdy nie musiał się starać o dziewczynę będąc Adrienem. Miał mętlik w głowie więc zaprosił Maksa.
-Cześć Marinette...eee...super wyglądasz i w ogóle. Czy zechcesz...czy chciałabyś...
-Czekaj, czekaj. Jak chcesz tak powiedzieć do mojej kuzynki to ona od razu spanikuje i się zestresuje.
-To co proponujesz?
-W Sylwestra, czyli jutro, ja zabiorę Marinette do tej kawiarni naprzeciwko wieży Eiffla, w której sprzedają najlepsze lody na świecie. Ty będziesz czekał na mój telefon. Gdy zadzwonię, wejdziesz jak gdyby nigdy nic i usiądziesz naprzeciwko Marinette.
-I co dalej?
-Reszta już "wyjdzie w praniu".
-A co jeśli Marinette się wystraszy i spanikuje?
-Ta kawiarnia to chyba jedyne miejsce w całym Paryżu, gdzie Marinette nie jest nigdy spięta i gdzie najbardziej się otwiera.
-Dzięki, że mi pomagasz Maks, nie wiem co bym zrobił bez takiego kumpla jak Ty.
-Nie ma sprawy, zresztą jestem Ci to winien.
***
-On jest taki słodki. Szkoda, że trochę nieśmiały.
-Może w końcu się przełamie i zaprosi Cię na Sylwestra.
-Wątpię, Nino do samego końca będzie zwlekał.
-Alya! Trochę wiary w niego-rzekła Marinette.
-Może masz rację. Sylwester jest dopiero jutro, więc Nino ma aż 24 godziny aby mnie zaprosić. A jak się układa między Tobą a Adrienem?
-Ostatnio widziałam go przed świętami jak robił zamówienie w cukierni moich rodziców.
-I co?
-Trochę spanikowałam, więc ukryłam się za ladą i kazałam mamie udawać, że mnie nie ma.
-Biedactwo. Wiesz, że w końcu będziesz musiała z nim porozmawiać, jeśli chcesz by został Twoim chłopakiem.
-Masz rację, to będzie moje postanowienie na ten najbliższy rok.
-Jakbym słyszała to co roku.
-Ale teraz na serio z nim pogadam.
-Tak jak to było rok temu i dwa.
-A myślałam, że chcesz mi pomóc.
-No dobra nie gniewaj się. Po prostu muszę Ci trochę pomóc.
-Już się boję.
-I słusznie. Słuchaj, jak...
-Poczekaj, chyba SMS mi przyszedł.
-Może to od Adriena.
-Nie, to tylko Maks. Przypomina mi o jutrzejszym wyjściu do kawiarni. Nic tylko mnie nęka i nęka przez cały tydzień abym z nim poszła, bo dają darmowe lody jak zamówi się cośtam.
-Lody w grudniu? Czy on zwariował?
-Też mu to mówiłam, ale on jest uparty, więc idę z nim na te lody byleby dał mi już z tym spokój.
Nagle zadzwonił telefon Alyi.
-O to Nino, ciekawe czy dzwoni, żeby mnie zaprosić. Cześć...no tak...no...no...dobra...o której...a będzie ktoś jeszcze?...dobra...podoba mi się ten pomysł...ok to jesteśmy umówieni...pa!
-I co powiedział?
-Zaprosił mnie na romantyczny Sylwester do domu jego wujka za Paryżem. Będziemy tylko my dwoje. Ach, jaki on romantyczny. Jego wujek wraz z kolegami będą nam grali, ponieważ wszyscy pracują w filharmonii. Zapowiada się cudowny wieczór.
-A mówił coś o Adrienie?
-Niestety nic. Ale nie martw się. Może w tym nowym roku będziesz miała więcej szczęścia.

niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 17

Marinette zasmuciła się. Nie wiedziała, że dla Chata Biedronka znaczy aż tyle. W tej chwili nie wiedziała co ma zrobić. Powiedzieć mu czy nie? Postanowiła, że opowie mu swoje kłopoty to może wtedy poczuje się lepiej, bo będzie wiedział, że nie jest sam.
-Wiesz, ostatnimi czasy mam taki sam problem jak Ty. Poza Alyą nikt tego nie wie i chcę abyś Ty również nikomu tego nie mówił. Potrafisz dotrzymać tajemnicy?
-Oczywiście.
-Otóż, chodzę do klasy z chłopakiem o cudnych blond włosach i zielonych oczach. Ma na imię Adrien. Z zachowania i wyglądu trochę przypomina mi Lucasa, dlatego też bardzo mi się on podoba. Zawsze kiedy próbuję do niego zagadać, zaczynam się jąkać. Ostatnio gdy byłam w szpitalu wiele razy przychodził do mnie a ja ani razu nie zdążyłam mu się odwdzięczyć. Codziennie gdy wstaję, myślę o nim i to dodaje mi sił na cały dzień. Czasem próbuję też zagadać z nim przy pomocy Alyi, ale zawsze Chloe wtrąca się i plan zaproszenia Adriena do kina kończy się klęską. Kiedyś gdy był bal jesienny, on nie przyszedł, ale nikt nie wie dlaczego. Pewnie zawiódł się, że jestem kiepską dziewczyną i nie warto się ze mną zadawać. Przetańczyłam całą noc, ale cały czas czułam, że mi go brakuje. Przez pewien okres czasu on uśmiechał się do mnie, ale później przestał. Stwierdziłam, że musiał znaleźć sobie dziewczynę. Jednak moje prognozy nie sprawdziły się. Maks, który jest moim kuzynem, opowiedział mi, że Adrien przechodzi trudny okres i że powinnam go pocieszyć i pójść z nim na łyżwy. Gdy to usłyszałam, od razu się zgodziłam. I wtedy stało się nieszczęście. Miałam wypadek. Później dość często zaczęłam spotykać Paona Colore i wtedy straciłam Adriena na zawsze. Pewnie myślał, że wolę Paona od niego. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Ja kocham Adriena i poświęciłabym nawet swoje życie aby on tylko mógł być szczęśliwy. Chciałabym być z nim, ale wiem, że nie jestem idealna i pewnie nie podobam mu się.
Chat zasmucił się bardzo. Nigdy nie sądził, że Marinette poświęciłaby swoje życie dla niego- Adriena. W tej chwili nie wiedział sam co ma powiedzieć. Podobnie Marinette. Siedzieli oboje milcząc. Jeden obok drugiego. Ich serca były przepełnione zarówno bólem jak i smutkiem i żalem. Czas upływał. Nim się obejrzeli, nastała noc. W pewnym momencie Marinette wstała, pożegnała się i poszła w kierunku domu. Natomiast Chat Noir posiedział jeszcze chwilę sam i zaraz potem ruszył do domu. Od tej chwili zmienił całkowicie swoje postrzeganie Marinette jako zwykłej szarej dziewczynie, która jąka się gdy go widzi. Dostrzegł w niej piękno wychodzące prosto z serca. Zakochał się w niej jak kiedyś w Biedronce. Od tej chwili wiedział, że serce Marinette bije tylko dla niego. Chciał, aby te wszystkie dni samotności i smutku zniknęły a na twarzy znów pojawił się uśmiech.

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 16

Chat Noir obrócił się w kierunku Marinette. Na jego twarzy malowało się załamanie i chęć rezygnacji z dalszego życia. Gdy spojrzał na Marinette zauważył w jej oczach strach i troskę o niego.
-Stój, nie rób tego!-krzyknęła.
-Ty nic nie rozumiesz, nie wiesz jak to jest stracić dziewczynę!
Marinette zmartwiła się.
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale jeśli chcesz wiedzieć, to też kiedyś straciłam chłopaka i do dziś jest mi ciężko się pozbierać.
Chat zszedł z barierki i siadł koło Marinette.
-To było 2 albo 3 lata temu. Chodziłam wtedy z chłopakiem o imieniu Lucas. Był przystojnym niebieskookim blondynem. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć. To dzięki niemu zaczęłam szyć, ponieważ on stwierdził, że chciałby się ubierać tylko w ubrania zaprojektowane przeze mnie. Na początku mi nie wychodziło, ale on wspierał mnie i to dzięki niemu to robię. Pewnej wiosny gdy siedzieliśmy razem pod drzewem, on oświadczył mi się. Byłam w siódmym niebie, mimo że mieliśmy po 13 lat. Zgodziłam się, ale wiedzieliśmy, że musimy poczekać ze ślubem. W tym dniu dał mi jedyną pamiątkę, którą mam po nim- pierścionek z biedronką, który wygrał dla mnie w wesołym miasteczku. Następnego dnia gdy wracaliśmy razem ze szkoły, napadła nas banda zbójów, którzy nękali nas już w szkole. Lucas postawił się im aby mnie obronić. Jednak nie udało mu się wygrać z trzema zbirami. Został ciężko pobity. Gdy karetka zabrała go do szpitala, ja pobiegłam do jego rodziców, aby wszystko im opowiedzieć. W trójkę pojechaliśmy do szpitala, a tam widziałam jak on z minuty na minutę słabnie. Lekarz powiedział, żeby się z nim pożegnać, bo obrażenia są tak liczne, że niestety on nie przeżyje. Płakałam rzewnie. Nie chciałam, żeby mnie opuścił. Pamiętam, że jego ostatnie słowa to były "Mari, już zawsze ...". Po jego śmierci chciałam zerwać z całym światem aby dołączyć do niego, ale jego mama dała mi list, który napisał w dzień naszych oświadczyn. Napisał w nim:
"Kochana Marinette,
Jesteśmy ze sobą już wiele czasu, dziś poprosiłem Cię o rękę, a Ty się zgodziłaś. Jestem dziś najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Chcę Ci powiedzieć, że jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Kocham Cię mocno i pragnę abyś zawsze była szczęśliwa. Rozwijaj ciągle swój talent i ciesz się życiem jak to robiłaś do tej chwili. Niech ten krótki list zawsze Ci towarzyszy i przypomina o naszej miłości. Mari, już zawsze będę z Tobą gdziekolwiek będziesz.
W dniu oświadczyn.
Twój Lucas"
Po tym liście zrozumiałam, że on chciałby abym żyła i była szczęśliwa. Dlatego nie przejmuj się tym, że straciłeś dziewczynę, bo ona na pewno by chciała abyś żył i cieszył się życiem.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic się nie stało.
-Tak do końca to nie byłem z Tobą szczery. Otóż sprawa wygląda tak. Odkąd spotkałem Biedronkę, o nikim innym nie myślę. Całymi dniami wyczekuję tej chwili aby ją zobaczyć, aby ona uśmiechnęła się do mnie życzliwie i odwzajemniła uczucia. Jednak ostatnio to ja nawaliłem. Wyznałem jej moje uczucia licząc, że ona czuje podobnie. Potem pocałowałem ją a ona wściekła uciekła. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba tylko dlatego, że tak dyktowało mi serce. Nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy. Po prostu chcę aby była szczęśliwa. Teraz pewnie nie zechce na mnie już więcej spojrzeć. Straciłem ją przez swoją głupotę. Z resztą nigdy pewnie mnie nie kochała...

środa, 23 marca 2016

Rozdział 15

Biedronka stała jak wryta. Nie spodziewała się tak szczerych wyznań wobec Chata, dlatego musiała zareagować łagodnie.
-Chat jesteś świetnym i cudownym partnerem w walce, ale nie pasujemy do siebie, a poza tym moje serce należy już do kogoś.
-Niech zgadnę do Paona?
-Nie ważne do kogo, ale...
Nagle Chat nie wytrzymał i pocałował Biedronkę. Odkąd ją spotkał czekał na tą chwilę. Myślał, że może dzięki temu uda mu się zatrzymać Biedronkę.
-Chat, co ty robisz?!- krzyknęła i poczęła uciekać.
-Biedronko poczekaj, ja ... ja naprawdę nie chciałem!
Biedronka zniknęła. Chat wrócił do domu. Kiedy się odmienił w Adriena, padł na łóżko i zalał się łzami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Już drugi raz załamał mu się świat. Pierwszy raz gdy stracił mamę, a drugi jak zaprzepaścił jedyną szansę na miłość.
***
Marinette gdy tylko przemieniła się, usiadła na łóżku i zaczęła się zastanawiać nad tą sytuacją. Z jednej strony była wściekła na Chata, że ją pocałował, a z drugiej strony na siebie, że zostawiła go w takim stanie psychicznym.
-Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że go kocham, bo to byłaby nieprawda.
-Chyba tak musiało być-rzekła Tikki.
-Żal mi go trochę, teraz już nie będzie tak jak dawniej. Być może będę skazana na samotną walkę z akumami.
-Nie martw się, coś czuję, że wszystko się ułoży.
Nagle przez okno wleciało kolorowe pióro pawia z przyczepionym liścikiem.
-Co to może być?
-To pewnie list od Paona-rzekła Tikki.
Marinette rozwinęła liścik i odczytała go na głos.
"Droga Marinette,
pamiętasz jak dziś rano rozmawialiśmy? Przyjdź za godzinę we wskazane miejsce na wieży Eiffla. Proszę nie spóźnij się, bo może stać się tragedia. Sytuacja jest bardzo trudna. Wieżę, że uda Ci się pocieszyć Chata.
Podpisano Paon Colore
PS: Nie zlekceważ go, bo może być naprawdę niebezpiecznie."
Marinette przeraziła się, od razu bez namysłu pobiegła w stronę wieży Eiffla potrącając po drodze Maksa.
-Dokąd tak lecisz Marinette?-spytał.
-Yy...chyba zapomniałam czegoś ważnego spod wieży Eiffla. Zaraz wrócę na kolację, nie czekajcie na mnie-krzyknęła i pobiegła.
Wiedziała, że Paon nie bez powodu napisał, że może być niebezpiecznie jak nie zdąży. Marinette biegła ile sił w nogach. Szybko dotarła na miejsce i zastała Chata jak chciał skoczyć w dół.
-Czekaj!!!

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 14

Tydzień później, a więc dzień po tym jak wyszła ze szpitala, Mrinette szła na spotkanie z Alya, aby jej opowiedzieć wszystko co się stało w międzyczasie. Rozglądała się też po zaśnieżonym Paryżu aby znaleźć pomysł na nową kreację. Specjalnie wybrała drogę po dzielnicy, na której znajdowało się wiele sklepów oferujących ubrania najlepszych projektantów w Paryżu. Marinette postanowiła, że jej kolekcja ubrań też kiedyś się tam znajdzie. Nagle jej uwagę zwrócił Adrien, który stał po drugiej stronie ulicy i rozglądał się za kimś. Marinette chciała podbiec do niego, rzucić mu się na szyję i podziękować mu za jego troskę gdy była w szpitalu. Nim zdążyła poczynić jakikolwiek krok, na jej drodze stanął Paon Colore.
-Witaj madame- rzekł Paon.
-Cześć-odrzekła Marinette trochę zmieszana.
-Słyszałem, że podobno byłaś w szpitalu. Mam nadzieję, że już dobrze się czujesz.
-Tak, już lepiej.
-Mam do Ciebie wielką prośbę. Przyjdź dziś wieczorem pod wieżę Eiffla. Chcę abyś z kimś porozmawiała.
-Ok, a z kim mam porozmawiać?
-Wejdź schodami na drugie piętro. Tam ten ktoś będzie tam na Ciebie czekał. Spróbuj go pocieszyć.
Po tych słowach znikł. Marinette była zdumiona. Zaczęła rozmyślać co on też miał na myśli mówiąc o tym ktosiu i w czym ma go pocieszyć. Była tak zajęta myślami, że nie zauważyła Adriena, który machał jej z drugiego końca ulicy.
Natomiast Adrien obserwując z oddali całą sytuację rozmowy Marinette i Paona uznał, że Marinette wolałaby tego superbohatera zamiast niego. Bardzo posmutniał i wrócił do domu. Nie miał już teraz wątpliwości do kogo należy jego serce i nie musiał już wybierać między Marinette a Biedronką.
Tego samego dnia w Paryżu nastąpił wybuch. Kolejny raz Władca Ciem zaatakował. Adrien przemienił się szybko i pobiegł w stronę wybuchu. Na miejscu zastał już jego miłość- Biedronkę, która dzielnie walczyła z Exploserem (człowiekiem wywołującym eksplozje umysłem). Chat Noir zagapił się na Biedronkę, tak że nie zauważył jak dosięgnęła go jedna z eksplozji. Był bardzo ranny. Biedronka musiała go ratować.
-Kotku uważaj na siebie-rzekła.
-Muszę walczyć moja Lady. Sama nie dasz radę go pokonać, a ja nie chcę, żeby coś Ci się stało i chcę Ci powiedzieć, że ...
-To nie teraz miejsce na rozmowę. Pogadamy później-rzekła i zabrała Chata w bezpieczniejsze miejsce a sama wróciła na pole bitwy.
Zaraz za Biedronką pojawił się także Paon Colore. Chat Noir wiedział, że teraz na pewno jej pomoże. Nagle usłyszał "Miraculous Ladybug!" i cały ból przeszedł a Biedronka zaraz po tym podbiegła do niego.
-Wszystko w porządku kiciu?-spytała.
-Tak, dzięki. Teraz masz czas? Nie słyszałem abyś użyła "Lucky Charm" więc nie mamy ograniczonego czasu.
-Ok, ale mów szybko, bo mam jeszcze coś do załatwienia.
Chat złapał ją za dłonie, spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Moja Lady. Odkąd Cię spotkałem, myślę tylko o Tobie. Sprawiasz, że każdy dzień staje się piękniejszy. Zawsze kiedy Cię widzę, chcę powiedzieć Ci kim tak naprawdę jestem. Kocham Cię i chcę abyś mnie poznała takim jakim jestem na codzień. Czy będziesz moją dziewczyną, moja Lady? ...

poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdział 13

-Spadłaś z drzewa i straciłaś przytomność, Adrien podbiegł i zadzwonił po pogotowie a następnie zaczął Cię ratować.
-W jakim sensie ratować?-spytała Marinette.
-Było blisko zatrzymania akcji serca więc Adrien po prostu... no wiesz.
-Co?
-No zaczął robić sztuczne oddychanie.
-Co?!!!!!!!!!!! On mnie pocałował, a ja tego nie pamiętam?
-Wolałbym określenie wykonał 2 wdechy.
-2 razy mnie pocałował?!!!!!!!!-Marinette jednocześnie zaczerwieniła się i spanikowała.
-Jak zwał tak zwał, ale to nie koniec. Karetka w połowie drogi uległa wypadkowi więc Adrien postanowił nie czekać na następną i wziął Cię na ręce i zaniósł do tego szpitala, resztę już znasz.
-A...a...a..ale czy on był tu codziennie?
-Wtedy kiedy przyniósł Cię na miejsce, lekarze od razu zadecydowali zabrać Cię na blok operacyjny. Gdybyś tylko widziała Adriena. Był tak bardzo zmartwiony, że trudno było nam go uspokoić. Przez całą operację siedział pod salą i czekał. Gdy przyjechał po niego szofer to on kazał mu wrócić i powiedzieć ojcu, że już jest w domu i poszedł spać. Kiedy wszyscy wróciliśmy do domu koło 1 w nocy, znaczy Twoi rodzice i ja, Adrien nadal czuwał. Potem po operacji przez 3 dni czuwał przy Tobie bez przerwy. Nie chciał nic jeść ani pić. Dopiero trzeciego dnia kiedy już prawie nie mógł funkcjonować zabrałem go do mojego pokoju a gdy się wyspał to wreszcie zjadł po tych 3 dniach. Potem codziennie po szkole biegł do Ciebie, pytał lekarzy o Twój stan i czekał aż się wybudzisz. Codziennie opowiadał Ci dosłownie o wszystkim. Widać, że bardzo mu na Tobie zależy.
Marinette zaniemówiła. Łzy napłynęły jej do oczu. Nie wiedziała, że Adrienowi tak bardzo zależy na niej, że nawet oddałby za nią życie. W tej samej chwili chciała rzucić się w jego objęcia i wyznać mu wszystko to co do niego czuje...

czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 12

Marinette otworzyła oczy. Rozglądała się dookoła siebie. Była w szpitalu. Spostrzegła, że ma usztywnioną rękę i jakiś opatrunek na głowie. Wszystko ją bolało, ale tylko jedna rzecz, a właściwie jedna postać ją uszczęśliwiała. Przy swoim łóżku zobaczyła Adriena, który klęczał i trzymał ją za rękę. Z jego oczu płynęły łzy.
-Ad...-próbowała powiedzieć Marinette.
-Marinette! Już się wybudziłaś? Jak się czujesz? Tak bardzo się martwiłem.
-Trochę boli mnie głowa. Gdzie jestem? Co się stało?
-Poślizgnęłaś się na gałęzi i spadłaś z drzewa.
-Nic nie pamiętam. A kiedy to się stało?
-Równo tydzień temu. Lekarze mówili, że możesz się już nigdy nie wybudzić.
-A mama i tata wiedzą?
-Tak, trudno by było aby nie wiedzieli. Dzisiaj byli rano a potem ja ich zmieniłem, a Maks przyszedł przed chwilą, ale poszedł po coś z automatu. Czegoś Ci potrzeba?
-Nie, na razie nie.
-Maks zaraz przyjdzie. Ja niestety muszę już iść, bo ojciec będzie wściekły. Cześć!
-Cześć!
Adrien wyszedł. Marinette próbowała rozgryźć czy on przyszedł dlatego, że Maks go o to prosił czy dlatego, że ją kocha. W tej chwili nie wiedziała już co ma o nim myśleć. Postanowiła, że nie będzie zaprzątała sobie głowy tymi myślami i spróbuje mu zaufać. Marinette długo o tym rozmyślała, że nie zauważyła jak Maks przyszedł.
-Co za cud, że żyjesz!-krzyknął.-Musisz opowiedzieć mi co się stało.
-Nic nie pamiętam. Wiem, że podobno kot ...
-Nie chodzi mi o kota tylko o Adriena. Coś mówił?
-Jak obudziłam się to nie mógł ukryć wielkiej radości. Przez cały ten czas płakał.
-Coooo? To pewnie dlatego powiedział mi, że chce zostać z Tobą sam na sam.
-Musimy poważnie porozmawiać. Tylko nie waż się nikomu o tym powiedzieć, a tym bardziej Adrienowi, bo wiesz co Cię czeka.
-Co tak nagle?
-Muszę się czegoś upewnić. Jak Adrien znalazł się tutaj?
-Po prostu przyszedł i tyle, dużo ryzykuje, bo jego ojciec każe mu chodzić według ustalonego grafiku przez co Adrien opuszcza lekcje szermierki.
-Nie chodziło mi o to, lecz o to jak zareagował na wieść, że miałam wypadek.
-To on Ci nic nie powiedział?
-O czym miał powiedzieć?
-Wtedy gdy ściągałaś kota z drzewa, on wracał z lodowiska i zauważył jak spadasz. Od razu zareagował i zadzwonił po pomoc. I... ale to może nie ważne.
-Co nie ważne?
-Nic takiego.
-No powiedz, jeśli to dotyczy mnie to muszę wszystko wiedzieć. Wpierw jesteś zobowiązany dochować mi wierności a potem dopiero Adrienowi.
-Ok. To było tak...

środa, 9 marca 2016

Rozdział 11

Dni mijały szybko i szybko nastał grudzień. Wkrótce też Maks i Adrien stali się najlepszymi przyjaciółmi, którzy nie mieli przed sobą żadnych tajemnic (prócz tych dotyczących ich podwójnego życia). Marinette również zmieniła nastawienie do Adriena. Zamiast panikować w jego obecności, zaczęła z nim normalnie rozmawiać. Ale coś się zmieniło. Marinette zamiast podkochiwać się w Adrienie, myślała tylko o tajemniczym Paonie. Cały Paryż był nim zachwycony. Pojawiał się bardzo rzadko, ale swoją siłą i umiejętnościami wzbudzał we wszystkich podziw, dlatego nic dziwnego, że Marinette zakochała się właśnie w nim.
-Stary, muszę Cię o coś spytać-rzekł Adrien.
-Pytaj śmiało-szybko odrzekł Maks.
-Chodzi o ten nasz plan. Czy może Marinette coś wspomina o mnie czy coś?
-Niestety nie. Mówi tylko o Paonie, a nawet poobwieszała w swoim pokoju plakaty z nim.
Adrien się zmartwił. W tej chwili nie wiedział co ma zrobić. Będąc Chat Noirem był zakochany w Biedronce, lecz ta była zakochana w Paonie, podobnie jak Marinette. Jakby nie próbował to i tak był na straconej pozycji.
-Nie martw się. Wszystko się ułoży i w końcu będziecie razem. Hej, co to za mina?! Za tydzień święta a jutro idziemy na lodowisko.
-Nie wiem czy pójdę.
-Złapałeś doła? Nie martw się. Nasz plan powiedzie się w 100 %, tylko przyjdź jutro na łyżwy, ok?
-No, nie wiem czy jest jeszcze sens starania się.
-Zawsze jest. Musisz tylko uwierzyć w siebie. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla Marinette, to chociaż zrób to dla mnie.
-No dobra, zrobię to dla Ciebie, ale cudów nie oczekuj.
***
-Już nie mogę się doczekać świąt-rzekła Marinette.
-Ja też. Będzie super. Słyszałam, że jutro idziesz na łyżwy. Czy to prawda?-spytała Alya.
-Tak, podobno Adrien też ma tam być. Jaki on jest wspaniały. Ostatnio zaczął kupować rogaliki w cukierni moich rodziców. Oh...
-Hahaha. Nie wiem, ale mam takie wrażenie, że pomiędzy wami się ochłodziło.
-Nie wiem. Być może Adrien ma kogoś, albo ja już mu się znudziłam. Co ja mam robić?
-Może spytaj Maksa. Odkąd Nino wyjechał na kurs do Londynu, Maks jest jego najlepszym przyjacielem.
-Lepiej nie będę się pytać.
-Dlaczego?-spytała Alya.
-Maks jest szpiegiem Adriena więc jak się go zapytam to o wszystkim doniesie Adrienowi.
-To może ja się go zapytam?
-Nie! Lepiej będzie jak zaczekamy.
-Ok, jak chcesz.
-Dobra, lecę.
-Dokąd?
-Na lodowisko, muszę poćwiczyć przed jutrem.
-To leć i baw się dobrze.
-Dzięki.
Marinette pobiegła szybko w stronę lodowiska. Mijając którąś z kolei ulicę Marinette natrafiła na starszą panią, której kot wdrapał się na drzewo i nie mógł zejść. Marinette podbiegła do niej a następnie wspięła się na drzewo i zrzuciła kotka wprost w ręce staruszki. Kiedy schodziła, poślizgnęła się na konarze i runęła głową w dół...

piątek, 4 marca 2016

Rozdział 10

Następnego dnia, rano Marinette wstała szybko i zeszła na śniadanie, gdzie Maks już na nią czekał.
-Czemu wczoraj uciekłeś tak szybko?-spytała.
Maks zdziwił się, ale pomyślał, że właśnie tak Adrien postanowił.
-Musiałem jeszcze coś załatwić, a poza tym tajemniczy książę w masce powinien zostać tajemniczy.
Marinette zdziwiła się taką odpowiedzią, ale nie miała siły myśleć o tak wczesnej porze więc włączyła telewizor i wzięła miskę z płatkami.
-Nadajemy wiadomości prosto z Paryża. Wczoraj podczas balu jesiennego, który odbywa się w tym samym dniu we wszystkich paryskich szkołach, widziano człowieka-pawia, który pokrzyżował plany kolejnemu super-złoczyńcy. Czyżby Paryż miał nowego superbohatera? Człowiek-paw zostawił wiadomość dla Biedronki gdzie przetrzymuje złoczyńcę i prosi o przybycie jej na miejsce i uwolnienie ofiary z kolejnej akumy.
-Co-oooooo?!-krzyknęła Marinette.
-Uważaj, bo się zakrztusisz!
-Ale, słyszałeś o tym gościu?
-Sądzę, że jeżeli chce pomagać to niech pomaga, byleby nie przeszkadzał Biedronce i Chat'owi. Zjadłaś już? Musimy zbierać się do szkoły.
***
Po zajęciach Adrien podszedł do Maksa.
-Cześć! Masz dzisiaj czas?-spytał Adrien.
-Mam, a co?
-Musimy pogadać.
-Ok, wezmę tylko coś z szafki i zaraz wracam.
Maks poszedł wyjąć coś z szafki, ale nagle usłyszał dziwny szum za oknem. Wziął tylko książkę i zaraz ruszył w kierunku Adriena, który miał czekać przed szkołą. Wyszedł na zewnątrz, ale go nie zastał. Nagle zauważył jak Chat Noir i Biedronka walczą z bokserem opanowanym przez akumę. Widział, że oboje nie dają sobie z nim rady. Chciał im pomóc. Pobiegł do toalety.
-Co robimy Krag?-krzyknął.
Z jego plecaka wyleciał mały niebieski stworek przypominający przepięknego pawia.
-Przemień się. Musimy pomóc Biedronce. Dziś jest to nagły przypadek.
-Ok. Krag, nastrosz piórka!
Chwilę później Maks stał jako człowiek-paw, czyli Paon Colore. Natychmiast ruszył na pomoc Biedronce, która walczyła z bokserem. Chat leżał prawie przytomny, a Biedronka walczyła ostatkiem sił. W pewnym momencie bokser rzucił ją o budynek a następnie wycelował w drzewo. W ostatniej jednak chwili Paon złapał Biedronkę i położył obok drzewa a sam ruszył na wroga. Bokser atakował próbując trafić w Paon'a ale on unikał każdego jego ciosu. Po pewnym czasie unikania uderzeń, wyjął wachlarze i sam zaczął atakować jednocześnie się broniąc. Biedronka nie mogła wyjść z zachwytu. Była nim oczarowana. Paon ruszał się tak jakby nic innego przez całe życie nie robił. W końcu przygwoździł boksera wachlarzami do ściany, zdjął jego rękawice i rzucił do Biedronki, a ona zniszczyła je. Następnie wyleciał akuma.
-Pora wypędzić złe moce!-krzyknęła-Pa pa mały motylku. Miraculous Ladybug!
-Na mnie już czas-rzekł Paon.
-Czekaj! Jak się nazywasz i czy przysyła Cię mistrz Fu?
-Jestem Paon Colore, a pomagam tylko przy ciężkich akumach.
-Dzięki za pomoc. Bez Ciebie nie dałabym sobie rady.
-Wiem to, bo jako paw mogę przewidzieć czy komuś grozi śmierć. Uważajcie na siebie-krzyknął i zaraz znikł tak szybko jak się pojawił.
***
Maksowi zadzwoniła komórka.
-Sory, że nie zaczekałem, ale ojciec przysłał pilnie limuzynę po mnie. Możesz przyjść do mnie?-spytał Adrien.
Już po kilku chwilach Maks był u Adriena. Był zdziwiony powodem tej wizyty...

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 9

-Marinette? Szczerze nigdy nie myślałem o tym. Wydaje się być spoko dziewczyną. Nigdy nie rozmawiałem z nią tak dłużej, więc ciężko mi coś powiedzieć na jej temat-powiedział Adrien.
-Jeśli chcesz ją poznać jaka jest na prawdę to idź dziś na bal-zaproponował Maks.
-Ok, ale jest mały problem. Nie mam stroju.
-Chyba wiem jak Ci pomóc-rzekł Maks i wyjął strój.
Adrien zaniemówił. Nigdy nie widział piękniejszego stroju księcia. Na strój składał się szafirowy kaftan przeszywany złotą nicią wraz z białymi elementami, kremowo jedwabne wąskie spodnie oraz biała peleryna ze złotą sprzączką.
-Skąd masz ten strój?-spytał zdziwiony Adrien.
-Powiedzmy, że kosztowało mnie to cały rok pracy i roczne kieszonkowe.
-Serio, jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności.
-To nic takiego. O, zapomniałbym o masce.
***
Adrien założył cały strój i maskę. Wyglądał jak tajemniczy, przystojny książę czekający na swoją księżniczkę.
-Na Tobie lepiej to wygląda niż na mnie. Mam nadzieję, że Marinette nie rozpozna Cię.
-Ale dlaczego nie mam jej powiedzieć, że to ja?
-Bo zacznie się wtedy denerwować, stresować i nie pogadasz z nią w cztery oczy. Musisz też uważać na Chloe aby i ona Cię nie rozpoznała, bo cały plan pójdzie na marne. Pamiętaj aby zaczekać przed szkołą na Marinette.
-A jak ją rozpoznam?
-Na pewno ją rozpoznasz, bo nikt na całym świecie nie robi tak wspaniałych ubrań jak ona.
-Ok, dzięki za wszystko.
-Miłej zabawy!
***
Maks poszedł w stronę parku a Adrien udał się na bal. Kiedy dotarł pod szkołę Marinette jeszcze nie było. Widział sporo osób ze swojej klasy i starał się zachowywać przy nich jak Maks mu doradził. Nagle nadeszła dziewczyna z blond włosami ze swoją rudą koleżanką.
-Co za tandeta. Z takim strojem przyszedłeś Maks na bal jesienny? Kto Ci to uszył? Czyżby nasza Marinette?
-Uważaj co mówisz Chloe. Marinette bardzo napracowała się nad tym strojem. A gdzie Twoja osoba towarzysząca?
-Masz na myśli Adriena? Powiedział mi, że chwilkę się spóźni bo ma ważną sesję zdjęciową.
-A ja słyszałem, że podobno Ci odmówił jak próbowałaś go prosić na kolanach.
-Co za skandal. Chodźmy Sabrino.
Impreza się rozpoczęła, ale Marinette nadal nie było. Adrien już miał wejść do środka gdy usłyszał czyjeś kroki. Obrócił się i zobaczył Marinette. Miała jasną, koronkową sukienkę z turkusowymi dodatkami i wcięciem w talii. Wyglądała jak najpiękniejsza księżniczka na świecie. Adrien aż zaniemówił.
-Super wyglądasz mój przystojny książę.
-Ja...-Adrien próbował wykrztusić słowa.
-Co tak będziemy stać przed szkołą, chodźmy już bo chyba się zaczęło.
Marinette złapała Adriena za rękę i pociągła do szkoły gdzie trwała już zabawa. Przez cały wieczór oboje tańczyli i rozmawiali. Przez ten cały czas Marinette otworzyła się przed nim i opowiedziała mu wszystko o swojej miłości, do której wzdychała. Adrien chciał aby ta chwila trwała wiecznie, ale też nie chciał się jej ujawniać. Gdy zbliżała się północ cała szkoła zebrała się pod sceną, na której stał dyrektor.
-Moi mili. Za chwilę wybije północ i jak co roku wszyscy zdejmiemy maski a następnie wybierzemy króla i królową balu.
Adrien nie wiedział co zrobić. Zdjąć maskę i onieśmielić Marinette czy uciec i zachować wszystko w tajemnicy...

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 8

-Co taka zdziwiona? Wszyscy wiedzą, że chodzicie ze sobą-rzekła Alya.
-Co? Ja i Maks jesteśmy parą? Kto tak powiedział?-zdziwiła się Marinette.
-Przecież to widać jak Maks Cię obejmuje, jak się śmiejecie, jak dużo gadacie ze sobą.
-Ale my nie jesteśmy parą-rzekł Maks.
-Jak to nie?-zdziwiła się Alya.
-Marinette jest moją kuzynką, a jesteśmy tak blisko tylko dlatego, że rodzina Marinette jest moją jedyną rodziną, bo moi rodzice nie żyją a ja nigdy nie miałem ani siostry ani brata.
-W takim razie Marinette mamy problem-rzekła Alya.
-Co się stało?
-Adrien i cała reszta myśli, że jesteście parą. Teraz trzeba to odkręcić zanim wiesz co się stanie.
-Spokojnie, pogadam z nim-rzekł Maks.
-Ale Adriena nie ma dziś w szkole.
-Po szkole pójdę do niego i wszystko mu wyjaśnię.
-Ale nic nie mów mu, wiesz o czym-rzekła Marinette.
-Ok. Chodźmy bo zaraz zacznie się lekcja.
Lekcje mijały tego dnia powoli. Wszyscy nie mogli się już doczekać balu. Czas dłużył się i dłużył. w końcu nastąpił upragniony dzwonek i wszyscy wybiegli do domu. Marinette z Maksem wrócili szybko do domu na obiad.
-Udało Ci się wczoraj skończyć sukienkę?
-Prawie, muszę zrobić tylko małą poprawkę i będzie perfekt wyglądała. A Ty jaki masz strój?
-Zobaczysz. Jakby co to szukaj przystojnego księcia w masce.
-To nie odprowadzisz księżniczki na bal?-zaśmiała się Marinette.
-Idę do Adriena i nie wiem jak długo z nim będę gadał więc nie czekaj na mnie w domu. Za to będę czekać na Ciebie przy wejściu.
-Ok.
Maks wziął swój strój, adres Adriena i popędził do niego. Kiedy był już na miejscu, sekretarka wprowadziła go do środka i zaprowadziła do pokoju Adriena. Adrien leżał na łóżku i próbował robić zadania, które Nino przyniósł mu ze szkoły.
-Cześć Adrien!
-Cześć!
-Czemu dziś nie byłeś w szkole?
-Rano byłem chory, ale teraz jest już lepiej.
-Coś mi się wydaje, że to nie był główny powód. Możesz mi zaufać. Nie powiem nikomu.
-No dobra. Wszyscy idą dziś na bal i mają osoby towarzyszące a ja nie. Mógłbym iść z Chloe, ale wolę nie iść w ogóle niż z nią.
-Przecież możesz iść z Marinette.
-Ale przecież Wy chodzicie ze sobą a ja nie chcę się wtrącać w czyjeś związki.
-Ty też w to uwierzyłeś?
-Ale w co?
-Ja i Marinette nie jesteśmy parą.
-Że co? Ale przecież ...
-Marinette jest moją kuzynką i tyle. Przyjechałem do niej i spędzam z nią czas tylko dlatego, że zawsze byłem jedynakiem i chciałem mieć siostrę albo brata.
-To nie wiedziałem.
-Wyświadczysz mi przysługę?
-Jaką?-zapytał zdziwiony Adrien.
-Pójdź dzisiaj na bal.
-Ale mówiłem Ci, że nie mam z kim iść.
-Pójdź z Marinette.
-Ale w takim razie z kim Ty pójdziesz?
-Ja od początku nie planowałem iść na bal, bo mam ważne sprawy do załatwienia na mieście, a po za tym Marinette bardzo by się ucieszyła gdybyś z nią poszedł.
-No nie wiem czy tak mogę Ci ją odbierać.
-Marinette wolałaby bardziej Ciebie niż mnie zwłaszcza, że... Nic takiego.
-Co? Powiedz.
-Nie no, nic takiego. A i tak jakbym Ci powiedział to by mnie zabiła.
-Powiedz. Obiecuję zachować to w tajemnicy. Sekret za sekret.
-Dobra. Chodzi o to, że Marinette jest bardzo w Tobie zakochana. Całymi dniami potrafi rozmawiać jaki jesteś super itd. Swoją inspirację bierze z Ciebie i dzięki Tobie ma do tego siłę. A Tobie? Jak Ci się ona podoba?