sobota, 28 maja 2016

28.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś nic ciekawego się nie wydarzyło. Pogoda była cudowna i aż kusiło aby wyjść na miasto. Noga mnie dziś mniej boli, praktycznie tylko jak kucam, ale Nathalie kazała mi siedzieć, a co najgorsze robiła tzw. naloty na mój pokój żeby sprawdzić czy nie nadwyrężam nogi. Po prostu nie dało się jak jej wymknąć. Z całej tej nudy zacząłem się zakładać z Plaggiem (o ser oczywiście) ile sekund spóźni się Nathalie, bo przychodziła o pełnych godzinach. Za każdym razem wygrywałem. Ogólnie rzecz mówiąc cały dzień zmarnowałem, oprócz jednej sekundy. W pewnej chwili podczas gdy ja gapiłem się na okno, zauważyłem Biedronkę, która skoczyła na dach naprzeciwko mojego okna, uśmiechnęła się do mnie i popędziła dalej. Przez następne 2 godziny myślałem o tej sekundzie. W końcu jednak Nathalie przyszła (wcześniej niż jej nalot przypadał) z moim ojcem, który chciał abym się mu wytłumaczył jak do tego doszło. Wiadome było, że nie powiem mu "wiesz tato, podczas gdy walczyłem jako Chat Noir, Voicegirl przytrzasnęła mi nogę prętem i tak wyszło", musiałem coś wymyślić, więc wymyśliłem historię, że wracając ze szkoły spotkałem miłą panią, która chciała wnieść do domu nową kanapę i pomagając jej w przeniesieniu owej kanapy, przez przypadek upuściłem ją sobie na nogę i tyle. O dziwo tata uwierzył ale skrzyczał mnie za to, że nie powinienem się nadwyrężać, bo jestem modelem i jego synem. Potem poszedł, a chwilę później Nathalie przyniosła mi chyba największe lody na świecie. Oczywiście sam nie dałem rady ich zjeść więc pomógł mi w tym Plagg, który jak na taki rozmiar to ma wilczy apetyt i potrafi zjeść o wiele więcej niż ktokolwiek w naszym domu. Na całe szczęście po lodach nie chciał już sera, więc był spokój. Jest już wieczór, więc Nathalie pozwoliła mi na chwilę wyjść na dwór (posiedzieć oczywiście). Gdy tak w tobie piszę, co jakiś czas słyszę jakby coś przelatywało. Może to nietoperz, a może Biedronsia...
Adieu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz