Hej pamiętniku
Dziś był po prostu cudowny dzień. Słońce świeciło jasno, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Lekki wietrzyk powiewał tak, że nie czuło się, że jest ponad 20 stopni. Rano obudził mnie dźwięk jednej ze znanych paryskich piosnek. W Paryżu jest u nas festiwal, który nazywa się Musique dans les jardins, czyli w wolnym tłumaczeniu Muzyka w ogrodach. Jest to festiwal, który trwa kilka miesięcy. Można wtedy usłyszeć najbardziej znane francuskie utwory. Codziennie odbywają się takie występy w innym ogrodzie (oczywiście po obejściu jednego cyklu, zaczyna się druga i trzecia kolejka). Aż miło się człowiekowi robi na duszy, gdy słyszy tak wspaniałych artystów. Przez to wszystko zapomniałem co było na śniadanie. Gdy szofer mnie odwiózł (chyba lepiej będę go nazywał gorylem, bo takiego przypomina) wszedłem spokojnie do szkoły i przywitałem się ze wszystkimi. Jednak coś było nie tak, tylko co? Gdy wszyscy weszli do klasy i nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność, wszystko się wyjaśniło. Nie było Chloe. Okazało się, że jak tylko się dowiedziała, że niedaleko mojego domu będzie rano koncert (ten sam co słyszałem rano), postanowiła, że na nim zaśpiewa, abym z radością wstał (ta jasne). Podobno ćwiczyła całą noc, że zachrypła i nie może mówić, co oznacza, że nie pokaże się w szkole do końca tygodnia (trzeba świętować). Nino dzisiaj też nie przyszedł, więc wnioskowałem, że albo ogłuchł od wrzasków Chloe albo szykuje się do Mam talentu. Pierwszy wdż przespałem jak większość klasy, bo w rzeczywistości nauczycielka sama zasnęła jak tylko zaczęła prowadzić wykład o nie pamiętam czym, a my nie chcąc ją obudzić też położyliśmy się spać, bo każda dodatkowa godzina snu jest zbawieniem. Potem była fizyka, na której próbowaliśmy zrozumieć o co chodzi naszemu nauczycielowi. Chyba każdy zna najbardziej znany wzór Einsteina E=mc2, ale nie każdy już rozumie jak go wyprowadzić. Dostaliśmy 45 minut czasu aby wyprowadzić ten wzór na podstawie książek z biblioteki. Oczywiście nie było to możliwe do zrobienia, bo nie mieliśmy tak dobrych książek, a korzystanie z internetu było zabronione. Jedyne co nam pomogło choć trochę się do tego zbliżyć były jakieś stare tablice fizyczne w jednej z książek. Gdybyśmy dostali jeszcze 10 minut czasu to może by nam się udało, ale niestety nikt w pełni nie wyprowadził tego wzoru. Na szczęście nauczyciel zlitował się nad nami i nie wpisywał złych ocen tylko plusy jak ktoś był blisko udowodnienia i minusy jak ktoś nie zaczął lub nie miał prawie nic. Potem był angielski gdzie zaczęliśmy oglądać film (oczywiście po angielsku), włoski, na którym jak zwykle słuchaliśmy włoskich piosenek i jednocześnie musieliśmy pisać ich tekst, francuski, na którym nawet nie pamiętam co było, edb i wf. Na edb mieliśmy ćwiczyć w parach pozycję boczną bezpieczną. Pani powiedziała, że potrzebuje ochotnika. Od razu Marinette ruszyła w jej kierunku, a Alya zaczęła chichotać (pewnie sama ją popchnęła). Pani powiedziała jej, żeby udawała, że mdleje. Marinette powiedziała jej, że to niemożliwe bo ona nie umie mdleć na zawołanie. Dobrze wiedziałem, co zaraz się stanie. Alya zbliżyła się do mnie, podniosła moją rękę do góry i powiedziała, że ja pomogę Marinette zemdleć. Zaraz potem kazała mi przytulić Marinette. Jak powiedziała tak zrobiłem i już po chwili mieliśmy prawdziwą demonstrację tego jak należy ratować osoby w takiej sytuacji. Nigdy nie rozumiałem dlaczego Marinette mdleje jak tylko ją dotykam czy próbuję z nią pogadać. Cóż, kobiety ciężko zrozumieć. Na zakończenie lekcji był wf więc dziewczyny poszły na fitnes a ja z chłopakami zagrać mecz koszykówki. Chyba nikt mnie w tym nie przebije. Jak zwykle pokonałem razem z Kimem całą resztę klasy. Po lekcjach goryl zawiózł mnie do domu gdzie zjadłem leczo (nasz kucharz uwielbia korzystać z przepisów z różnych krańców świata) a potem poszedłem odrabiać lekcje. Plagg jak zwykle dostał kawałek sera, aby przestał marudzić. Na skutek braku akum i nudy, poszedłem do ogrodu w którym grali przecudne utwory a potem wróciłem do domu na szybką kolację. Teraz piszę w tobie czy do ciebie (jak zwał tak zwał) a Plagg chrapie już piątą zwrotkę. Jutro jest chemia i nie mogę doczekać się co będzie...
Adieu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz