Hej pamiętniku
Dziś dzień jak co dzień. Rano wstałem, przeczesałem włosy, ubrałem się w wygodne ciuchy, spakowałem książki i ruszyłem na śniadanie. Dzisiaj jest poniedziałek, więc było wiadomo, że na śniadanie będzie coś pobudzającego, czyli bagietka z malinową konfiturą oraz do tego indyjska herbata, która zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Po śniadaniu, szofer odwiózł mnie pod szkołę a Nathalie przedstawiła mi plan dnia, który niczym nie różnił się od tego z zeszłego tygodnia. Gdy wszedłem do szkoły, od razu zaatakowała mnie Chloe. Miała jak zwykle pretensje, że nie oddzwoniłem do niej gdy wczoraj dzwoniła. Po pierwsze ona dzwoni codziennie. Po drugie nie dzwoni raz ani dwa tylko chyba z 10 razy. Po trzecie nawet jeśli już odbiorę to słucham jej monologu przez maksymalnie pół godziny, bo dłużej się nie da. Po czwarte, gdy się rozłączę w trakcie to ona próbuje dzwonić dalej a jeśli nie odbiorę to przyjeżdża i jest jeszcze gorzej. Za jakie grzechy muszę ją znosić? Na szczęście zaraz zadzwonił dzwonek, który wybawił mnie od słuchania jej. Gdy zająłem miejsce w ławce, nauczycielka weszła do klasy. Zaraz za nią wbiegł zdyszany Nino.
-Cześć, myślałem, że już nie przyjdziesz-powiedziałem.
-Były korki, bo do kierowania ruchu poszedł niedoświadczony policjant, ale już jestem.
Pierwsza lekcja to angielski. 45 minut szybko minęło bo robiliśmy proste zdania z przekształcania strony czynnej na bierną. Potem była informatyka. Mieliśmy dobrać się dwójkami i zająć stanowiska. Chciałem być w parze z Nino, bo on dobrze zna się na komputerach. Jednak zostałem przydzielony do Marinette. Kiedy szła w stronę Alyi, Chloe podłożyła jej nogę i prawie by upadła, ale na szczęście złapałem ją w ostatniej chwili. Nauczyciel zauważył tylko jak pomagam jej wstać więc zdecydował, że będziemy razem pracować. Gdy otrzymaliśmy zadania, zasiedliśmy do stanowisk. Widziałem, że Marinette załamała się gdy tylko przeczytała polecenie. Chciałem ją pocieszyć i pomóc jej, więc położyłem dłoń na jej dłoni, którą trzymała na myszce od komputera. Zacząłem przesuwać kursorem na ekranie i klikać, a po kilkunastu minutach skończyliśmy zadanie. Na koniec z tego wszystkiego Marinette zemdlała, nie wiem dlaczego, ale Alya powiedziała, że to pewnie ze szczęścia. Następne lekcje mijały szybko. Na religii mówiliśmy o przykazaniach, na matematyce była funkcja liniowa, a na historii mówiliśmy o sułtanie Sulejmanie Wspaniałym. Ostatnie dwie lekcje były dla mnie mordęgą. Był to francuski. Mieliśmy zinterpretować wiersz jakiegoś francuza, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. W dodatku było to na ocenę. Jak będzie pozytywna ocena to będzie dobrze. Po lekcjach szofer zawiózł mnie do domu. Na obiad były pierożki samosa z sosem z mięty. Potem była lekcja chińskiego. Dowiedziałem się, że biedronka to piáochóng (czytaj piaoczong). Gdy skończyła się lekcja, usłyszałem wybuch. Szybko przemieniłem się i pobiegłem szukać miejsca skąd ten wybuch miał miejsce. Okazało się, że Władca Ciem zaatakował. Tym razem swoją ofiarę nazwał Trafficman. Wyglądał jak sygnalizacja świetlna, tyle że sam kierował pojazdami by zrobić jak najwięcej wypadków. Było to dość dziwne.
-Co dzisiaj mamy kiciu?-rzekła zza moich pleców Biedronka.
-Tylko mały korek Biedronsiu, szybko się z nim uporamy.
Dziś było bardzo prosto i szybko uporaliśmy się z Trafficmanem. Po całej akcji wróciłem do domu i tu się odmieniłem. Jak zwykle Plagg musiał dostać Camemberta, a ja powzdychać do zdjęcia Biedronki. Zaraz idę spać, bo jutro będzie ciężki dzień, edb i związane z tym...
Adieu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz