poniedziałek, 30 maja 2016

30.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś było strasznie ciężko. Wczoraj miałem straszne koszmary, podobnie jak cały Paryż. Podejrzewam, że Władca Ciem znów zaatakował. Wszyscy na lekcjach zasypiali, a nauczyciele starali się nas jakoś obudzić (choć oni też spali). Podobno tylko Juleka się wyspała, bo koszmary to dla niej norma. Może to ona jest kolejną ofiarą Władcy Ciem. Trzeba dzisiejszej nocy to sprawdzić. Przepraszam pamiętniku, że nie napiszę dziś więcej ale zasypiam. Muszę się dowiedzieć kto jest zaakumiony.
Adieu

29.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś miałem tylko sesję więc za wiele nie napiszę, ale nie zgadniesz co się dowiedziałem. Okazuje się, że Nino na serio chce się starać o Alyę. Przyszedł dziś do mnie i próbowaliśmy obmyślić plan, ale bez skutku, bo Alya łatwo mogłaby się domyślić, ale zobaczymy jak będzie. Cały dzień zastanawiałem się jakby mu pomóc, tak że nie zwracałem na nic uwagę, więc nie będę cię męczył. Może jutro coś się stanie.
Adieu

sobota, 28 maja 2016

28.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś nic ciekawego się nie wydarzyło. Pogoda była cudowna i aż kusiło aby wyjść na miasto. Noga mnie dziś mniej boli, praktycznie tylko jak kucam, ale Nathalie kazała mi siedzieć, a co najgorsze robiła tzw. naloty na mój pokój żeby sprawdzić czy nie nadwyrężam nogi. Po prostu nie dało się jak jej wymknąć. Z całej tej nudy zacząłem się zakładać z Plaggiem (o ser oczywiście) ile sekund spóźni się Nathalie, bo przychodziła o pełnych godzinach. Za każdym razem wygrywałem. Ogólnie rzecz mówiąc cały dzień zmarnowałem, oprócz jednej sekundy. W pewnej chwili podczas gdy ja gapiłem się na okno, zauważyłem Biedronkę, która skoczyła na dach naprzeciwko mojego okna, uśmiechnęła się do mnie i popędziła dalej. Przez następne 2 godziny myślałem o tej sekundzie. W końcu jednak Nathalie przyszła (wcześniej niż jej nalot przypadał) z moim ojcem, który chciał abym się mu wytłumaczył jak do tego doszło. Wiadome było, że nie powiem mu "wiesz tato, podczas gdy walczyłem jako Chat Noir, Voicegirl przytrzasnęła mi nogę prętem i tak wyszło", musiałem coś wymyślić, więc wymyśliłem historię, że wracając ze szkoły spotkałem miłą panią, która chciała wnieść do domu nową kanapę i pomagając jej w przeniesieniu owej kanapy, przez przypadek upuściłem ją sobie na nogę i tyle. O dziwo tata uwierzył ale skrzyczał mnie za to, że nie powinienem się nadwyrężać, bo jestem modelem i jego synem. Potem poszedł, a chwilę później Nathalie przyniosła mi chyba największe lody na świecie. Oczywiście sam nie dałem rady ich zjeść więc pomógł mi w tym Plagg, który jak na taki rozmiar to ma wilczy apetyt i potrafi zjeść o wiele więcej niż ktokolwiek w naszym domu. Na całe szczęście po lodach nie chciał już sera, więc był spokój. Jest już wieczór, więc Nathalie pozwoliła mi na chwilę wyjść na dwór (posiedzieć oczywiście). Gdy tak w tobie piszę, co jakiś czas słyszę jakby coś przelatywało. Może to nietoperz, a może Biedronsia...
Adieu

piątek, 27 maja 2016

27.05.2016

Hej pamiętniku
Dzisiejszy dzień to była istna masakra. Pogoda zapowiadała się ładna i tak do samego końca było. Rano wstałem i poczułem ogromny ból w prawej nodze. To chyba przez wczorajszą walkę kiedy to Voicegirl przymiażdżyła mi nogę jakimś prętem. Wiedziałem, że jak Nathalie lub mój tata zobaczą co się stało to nie pójdę do szkoły. Wziąłem jakąś tabletkę przeciwbólową i ruszyłem powoli na śniadanie udając zaspanego aby Nathalie niczego nie podejrzewała. Po szybkim śniadaniu, udałem się do szkoły ale pieszo, bo tata pożyczył goryla. Było ciężko, ale ostatecznie dotarłem na lekcje. Wchodząc po schodach poślizgnąłem się i przewróciłem, ale w ostatniej chwili złapała mnie Marinette. Zrobiło mi się głupio, bo to raczej ona wpadała na mnie, a teraz ja na nią. Podziękowałem jej, a ona pomogła mi wejść po schodach (czułem się jak stary dziadek). Dalej to było już tylko gorzej. Na biologii nauczycielka zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę z mszaków i paprotników, na którą się wcale nie uczyłem. Nie wiem czy ją zdam. Potem były 2 wf-y gdzie graliśmy w kosza, a ja w trakcie musiałem usiąść, bo znów się przewróciłem, a ból nie dawał mi spokoju. Na angielskim nauczycielka na szczęście nie wzięła mnie do odpowiedzi, ale za to na matmie zbierała zadanie domowe, które zostawiłem w domu i dostałem bz (brak zadania). Po lekcjach poprosiłem woźnego o pożyczenie kijka od miotły czy czegoś drewnianego by móc jakoś dojść do domu. Nino niestety nie dał rady mi pomóc, ale na całe szczęście nie zostałem sam. Marinette pomogła mi dojść do domu, a Nathalie od razu zadzwoniła do ojca a następnie do lekarza. Niestety przez to wszystko musiałem odwołać mój udział w zawodach z szermierki oraz spotkanie z kolegami. Widziałem też w telewizji akcję jak Biedronka musiała sama ratować Paryż, a trochę oberwała. Gdy lekarz przyszedł, zbadał mi nogę i postawił diagnozę - silne stłuczenie nogi. Na całe szczęście to powinno do tygodnia czasu zniknąć więc do tej pory mam wolne od szkoły. Teraz siedzę w fotelu a Nathalie zmienia mi co chwila worki z lodem. Może jutro się jej wymknę
Adieu

26.05.2016

Hej pamiętniku
Ciężki był dzisiejszy dzień. Najpierw Mam talent, a potem ... (zobaczysz). Rano wstałem tym razem o 9 więc mogłem się wyspać, zwłaszcza, że ostatnimi czasy nie było kiedy. Szybko ubrałem się i poszedłem na śniadanie gdzie zjadłem ciepłe rogaliki z sokiem pomarańczowym. Goryl gdzieś pojechał z moim tatą, więc mogłem na spokojnie przejść się na miejsce zbiórki. Pomyślałem, że jeszcze pójdę do piekarni bo zbiórka była dopiero za pół godziny. Chciałem zobaczyć, czy Marinette dziwnie zachowuje się w mojej obecności tylko w szkole czy też poza nią. Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że Marinette jeszcze śpi. Pomyślałem, że zaczekam, ale jej mama zabrała mnie do jej pokoju i kazała mi ją obudzić (oczywiście zaraz potem szybko wyszła abym został sam na sam z Marinette). Zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem czegoś ona nie sugeruje. Rozglądałem się po pokoju (oczywiście po cichu) i zauważyłem całkiem niezłą kolekcję moich zdjęć z różnych sesji. Uznałem to za normalne bo w końcu wiele dziewczyn ma jakieś plakaty czy zdjęcia swoich idoli. Pomyślałem, że w końcu czas ją obudzić. Podszedłem do jej łóżka, przykucnąłem i powiedziałem "wstawaj moje słoneczko". Marinette zaczęła coś mruczeć pod nosem, ale gdy mnie tylko zobaczyła, zerwała się na równe nogi, jakby zobaczyła ducha. Zaraz potem opowiedziałem jej jaką to intrygę uknuła jej mama, a potem zszedłem do piekarni aby zaczekać na nią. 5 minut potem Marinette zeszła, ale najwidoczniej zapomniała upiąć swoje włosy. Gdy to spostrzegł jej tata, zamierzała wrócić, ale złapałem ją i powiedziałem, że mogę jej pomóc, bo z kuzynką wiele fryzur zrobiliśmy w dzieciństwie. Szybko uwinąłem się i po chwili Marinette była gotowa ruszyć do szkoły. Tym razem musieliśmy biec, bo trochę to wszystko trwało, ale na całe szczęście zdążyliśmy. Potem wszyscy udaliśmy się na przystanek gdzie przyjechał po nas autobus i zawiózł nas na miejsce. Było sporo ludzi, ale na szczęście mieliśmy najlepsze miejsca aby obserwować wszystko. Było wiele cudownych występów. Niektórzy przechodzili dalej, a inni znów nie. Musiałem bardzo uważać, bo Władca Ciem mógł w każdej chwili zaatakować. W końcu nadszedł czas na Nino. Moim zdaniem świetnie mu poszło. Chyba był to jeden z najlepszych występów, które do tej pory oglądałem. I faktycznie, Nino dostał się dalej. Cała nasza klasa krzyczała ze szczęścia, nawet nasza wychowawczyni, co było trochę dziwne, bo zazwyczaj jest bardzo spokojna, ale jak to mówią "cicha woda brzegi rwie". Potem była jakaś dziewczyna, która uważała, że ma talent i zaczęła śpiewać. Gdyby to był program Nie mam wcale talentu to na pewno by go wygrała. Już po pierwszych jej dźwiękach, wynik był przesądzony. Dziewczyna po usłyszeniu brutalnego stwierdzenia, że jej śpiew brzmiał jak przejeżdżanie pazurami po tablicy, rozpłakała się i uciekła. Potem była mała przerwa a kolejne występy miały nastąpić krótko po niej. Oczywiście nie trzeba było długo czekać aby Władca Ciem pokazał swój talent, więc musiałem się szybko przemienić w toalecie. Gdy przybiegłem na miejsce, zobaczyłem jak jakaś dziewczyna w stroju w nuty atakuje jury i całą scenę. Zaraz pojawiła się też Biedronka. "Masz jakiś talent kiciu?" spytała a ja krótko jej odrzekłem "oczywiście, jeśli można uznać urok osobisty". Zaraz potem ruszyliśmy na naszą Voicegirl, która atakowała nas falami głosowymi. Biedronka wylosowała kaganiec i szybko ją pokonaliśmy. Po całym zajściu, Mam talent dalej trwał, bo w końcu show must go on. Po wszystkich występach poszliśmy wszyscy pogratulować Nino. Alya nawet go uściskała, na co on zaczerwienił się. Ciekawe czy ona domyśla się tego, że on jest w niej zakochany. Po wszystkim wróciłem do domu i po prostu położyłem się i tak leżę. Nawet Plagg z tego gorąca nie ma ochoty na ser. Jedynie myśli o lodach o smaku sera. Może pójdę na spacer wieczorem jak się ochłodzi. Do jutra
Adieu

****
Sorki, że nie wstawiłem tego wczoraj, ale nie było kiedy. Dzisiejszy pamiętnik pojawi się w terminie, jak zwykle wieczorem.

środa, 25 maja 2016

25.05.2016

Hej pamiętniku
Ciągle chodzi mi po głowie jedna z ostatnich akcji z Biedronką kiedy to dla żartu spytałem ją (będąc oczywiście Chatem) jaki jest jej typ faceta. Nic nie odpowiedziała, ale trzeba być dobrej myśli. Dziś rano było słonecznie, ale później padał silny deszcz. Wstałem podekscytowany bo dziś miałem prowadzić jedną z lekcji. Szybko się ubrałem, spakowałem książki oraz torbę z potrzebnymi rzeczami i zszedłem na śniadanie. Dziś były croissanty z czekoladą oraz tosty z serem. Ostatnio Nathalie zaczęła kupować wypieki w piekarni rodziców Marinette i przez to chyba się trochę zmieniła. Ostatnio zauważyłem, że nawet raz się uśmiechnęła co jest nie w jej stylu. Ale wróćmy do tego co było po śniadaniu. Goryl odwiózł mnie do szkoły gdzie czekał mnie kolejny (prawie że) cudowny dzień bez Chloe. Nino nie przyszedł, bo nadal trenuje, albo szuka wymówki aby nie pisać sprawdzianu z historii. Pierwsza była geografia, na której pani kazała nam zapisać dokładne położenie i lokalizację kilku budynków używając dokładnie południków i równoleżników. Problem był taki, że te budynki nie leżały w Paryżu, ani we Francji. Dostaliśmy np. budkę z kebabami Abdula w Stambule, salon sukien ślubnych Kleinfeld w Nowym Jorku czy francuskie stacje badawcze na Antarktydzie. Po prostu cudownie. Jedyne co nas uratowało to internet. Na całe szczęście pani pozwoliła nam z niego korzystać bo nie wzięła atlasów. Potem była godzina wychowawcza, na której nauczycielka powiedziała nam, że jutro zamiast lekcji będzie wycieczka i wszyscy pójdziemy kibicować Nino do Mam talentu. Całe szczęście, bo przepadną mi lekcje, które niekoniecznie lubię. Potem był francuski, na którym pani próbowała rozgryźć tak jak to ujęła "Jaka jest koncepcja prefiguracyjna wewnętrznego imperatywu w twórczości Witolda Gombrowicza" a następnie "Co stoi w ostrej sprzeczności z arystotelesowską koncepcją wszechświata wyjaśnialnego zasadniczo w kategoriach celowego działania" cokolwiek to znaczy. Troszkę mi jest jej żal, bo próbuje nas zaciekawić swoim przedmiotem, ale wszyscy i tak śpią. Na szczęście szybko lekcja minęła a potem był czas na moją ulubioną-chemię. Przez całą lekcję pani pozwoliła mi przeprowadzać doświadczenia, które w różnym stopniu były bardziej lub mniej niebezpieczne. Po lekcji pani powiedziała, że wiedziała, że ją nie zawiodę i jak zwykle mam 6. Gdy ochłonąłem po chemii, czekał mnie sprawdzian z historii. Pytania nie były trudne, więc chyba poradziłem sobie nieźle. Następnie był włoski, na którym robiliśmy to co zwykle, a po nim matematyka gdzie nauczycielka załamała nas rozwiązując zadania używając do tego jakiś całek, pochodnych, granic i innych kosmicznych rzeczy. Wszyscy żeśmy notowali bo tego nigdy na lekcji nie braliśmy. Na koniec powiedziała nam, że chciała nam pokazać to czego będziemy się uczyć jeśli pójdziemy na studia matematyczne. Po prostu załamanie. A jeszcze przed tym ogłoszeniem to powiedziała, że na następnej lekcji będzie z tego sprawdzian. Masakra. Po szkole goryl odwiózł mnie do domu gdzie zjadłem ryż z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym a potem ruszyłem odrabiać lekcje. W międzyczasie pojawiła się miłość mojego życia. Powiedziała, że Władca Ciem znów zaatakował i że jestem w niebezpieczeństwie, bo Fopman chce mnie pokonać, bo jego dziewczyna zerwała z nim jak mnie zobaczyła na ulicy. Z Biedronką wiedziałem, że mi nic nie grozi, więc zbliżyłem się do niej aby oczarować ją. Trochę przychodziło mi to z trudem, bo w końcu to Biedronka i jedyna miłość mojego życia, więc trzeba było uważać na każde słowo i nie zdradzić swojej drugiej tożsamości. W końcu jednak chyba się udało, bo widziałem, że ona się zaczerwieniła (ja z resztą też). Potem naraz Fopman zaatakował i musiałem się ukryć na polecenie mojej lady. Gdy nasz wróg zaczął uciekać i wyszedł z mojego pokoju, ja przemieniłem się i ruszyłem za nim w pogoń. Szybko udało nam się z Biedronką pokonać go, więc mogłem zadać jej powtórnie pytanie jaki jest jej typ faceta. Powiedziała, że wystarczy, że na takiego spojrzy i już wie, że z takim facetem chciałaby spędzić resztę życia. Potem uciekła, nadal nie odpowiadając mi na pytanie. Cóż, chyba taka odpowiedź to jedyna jaką mógłbym otrzymać od niej. Potem wróciłem do domu, coś zjadłem, nakarmiłem mojego głodomora serem i teraz piszę o całym dniu. Całe szczęście, że jutro nie ma lekcji.
Adieu

wtorek, 24 maja 2016

24.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś był po prostu cudowny dzień. Słońce świeciło jasno, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Lekki wietrzyk powiewał tak, że nie czuło się, że jest ponad 20 stopni. Rano obudził mnie dźwięk jednej ze znanych paryskich piosnek. W Paryżu jest u nas festiwal, który nazywa się Musique dans les jardins, czyli w wolnym tłumaczeniu Muzyka w ogrodach. Jest to festiwal, który trwa kilka miesięcy. Można wtedy usłyszeć najbardziej znane francuskie utwory. Codziennie odbywają się takie występy w innym ogrodzie (oczywiście po obejściu jednego cyklu, zaczyna się druga i trzecia kolejka). Aż miło się człowiekowi robi na duszy, gdy słyszy tak wspaniałych artystów. Przez to wszystko zapomniałem co było na śniadanie. Gdy szofer mnie odwiózł (chyba lepiej będę go nazywał gorylem, bo takiego przypomina) wszedłem spokojnie do szkoły i przywitałem się ze wszystkimi. Jednak coś było nie tak, tylko co? Gdy wszyscy weszli do klasy i nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność, wszystko się wyjaśniło. Nie było Chloe. Okazało się, że jak tylko się dowiedziała, że niedaleko mojego domu będzie rano koncert (ten sam co słyszałem rano), postanowiła, że na nim zaśpiewa, abym z radością wstał (ta jasne). Podobno ćwiczyła całą noc, że zachrypła i nie może mówić, co oznacza, że nie pokaże się w szkole do końca tygodnia (trzeba świętować). Nino dzisiaj też nie przyszedł, więc wnioskowałem, że albo ogłuchł od wrzasków Chloe albo szykuje się do Mam talentu. Pierwszy wdż przespałem jak większość klasy, bo w rzeczywistości nauczycielka sama zasnęła jak tylko zaczęła prowadzić wykład o nie pamiętam czym, a my nie chcąc ją obudzić też położyliśmy się spać, bo każda dodatkowa godzina snu jest zbawieniem. Potem była fizyka, na której próbowaliśmy zrozumieć o co chodzi naszemu nauczycielowi. Chyba każdy zna najbardziej znany wzór Einsteina E=mc2, ale nie każdy już rozumie jak go wyprowadzić. Dostaliśmy 45 minut czasu aby wyprowadzić ten wzór na podstawie książek z biblioteki. Oczywiście nie było to możliwe do zrobienia, bo nie mieliśmy tak dobrych książek, a korzystanie z internetu było zabronione. Jedyne co nam pomogło choć trochę się do tego zbliżyć były jakieś stare tablice fizyczne w jednej z książek. Gdybyśmy dostali jeszcze 10 minut czasu to może by nam się udało, ale niestety nikt w pełni nie wyprowadził tego wzoru. Na szczęście nauczyciel zlitował się nad nami i nie wpisywał złych ocen tylko plusy jak ktoś był blisko udowodnienia i minusy jak ktoś nie zaczął lub nie miał prawie nic. Potem był angielski gdzie zaczęliśmy oglądać film (oczywiście po angielsku), włoski, na którym jak zwykle słuchaliśmy włoskich piosenek i jednocześnie musieliśmy pisać ich tekst, francuski, na którym nawet nie pamiętam co było, edb i wf. Na edb mieliśmy ćwiczyć w parach pozycję boczną bezpieczną. Pani powiedziała, że potrzebuje ochotnika. Od razu Marinette ruszyła w jej kierunku, a Alya zaczęła chichotać (pewnie sama ją popchnęła). Pani powiedziała jej, żeby udawała, że mdleje. Marinette powiedziała jej, że to niemożliwe bo ona nie umie mdleć na zawołanie. Dobrze wiedziałem, co zaraz się stanie. Alya zbliżyła się do mnie, podniosła moją rękę do góry i powiedziała, że ja pomogę Marinette zemdleć. Zaraz potem kazała mi przytulić Marinette. Jak powiedziała tak zrobiłem i już po chwili mieliśmy prawdziwą demonstrację tego jak należy ratować osoby w takiej sytuacji. Nigdy nie rozumiałem dlaczego Marinette mdleje jak tylko ją dotykam czy próbuję z nią pogadać. Cóż, kobiety ciężko zrozumieć. Na zakończenie lekcji był wf więc dziewczyny poszły na fitnes a ja z chłopakami zagrać mecz koszykówki. Chyba nikt mnie w tym nie przebije. Jak zwykle pokonałem razem z Kimem całą resztę klasy. Po lekcjach goryl zawiózł mnie do domu gdzie zjadłem leczo (nasz kucharz uwielbia korzystać z przepisów z różnych krańców świata) a potem poszedłem odrabiać lekcje. Plagg jak zwykle dostał kawałek sera, aby przestał marudzić. Na skutek braku akum i nudy, poszedłem do ogrodu w którym grali przecudne utwory a potem wróciłem do domu na szybką kolację. Teraz piszę w tobie czy do ciebie (jak zwał tak zwał) a Plagg chrapie już piątą zwrotkę. Jutro jest chemia i nie mogę doczekać się co będzie...
Adieu

poniedziałek, 23 maja 2016

23.05.2016

Hej pamiętniku
Dziś dzień jak co dzień. Rano wstałem, przeczesałem włosy, ubrałem się w wygodne ciuchy, spakowałem książki i ruszyłem na śniadanie. Dzisiaj jest poniedziałek, więc było wiadomo, że na śniadanie będzie coś pobudzającego, czyli bagietka z malinową konfiturą oraz do tego indyjska herbata, która zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Po śniadaniu, szofer odwiózł mnie pod szkołę a Nathalie przedstawiła mi plan dnia, który niczym nie różnił się od tego z zeszłego tygodnia. Gdy wszedłem do szkoły, od razu zaatakowała mnie Chloe. Miała jak zwykle pretensje, że nie oddzwoniłem do niej gdy wczoraj dzwoniła. Po pierwsze ona dzwoni codziennie. Po drugie nie dzwoni raz ani dwa tylko chyba z 10 razy. Po trzecie nawet jeśli już odbiorę to słucham jej monologu przez maksymalnie pół godziny, bo dłużej się nie da. Po czwarte, gdy się rozłączę w trakcie to ona próbuje dzwonić dalej a jeśli nie odbiorę to przyjeżdża i jest jeszcze gorzej. Za jakie grzechy muszę ją znosić? Na szczęście zaraz zadzwonił dzwonek, który wybawił mnie od słuchania jej. Gdy zająłem miejsce w ławce, nauczycielka weszła do klasy. Zaraz za nią wbiegł zdyszany Nino.
-Cześć, myślałem, że już nie przyjdziesz-powiedziałem.
-Były korki, bo do kierowania ruchu poszedł niedoświadczony policjant, ale już jestem.
Pierwsza lekcja to angielski. 45 minut szybko minęło bo robiliśmy proste zdania z przekształcania strony czynnej na bierną. Potem była informatyka. Mieliśmy dobrać się dwójkami i zająć stanowiska. Chciałem być w parze z Nino, bo on dobrze zna się na komputerach. Jednak zostałem przydzielony do Marinette. Kiedy szła w stronę Alyi, Chloe podłożyła jej nogę i prawie by upadła, ale na szczęście złapałem ją w ostatniej chwili. Nauczyciel zauważył tylko jak pomagam jej wstać więc zdecydował, że będziemy razem pracować. Gdy otrzymaliśmy zadania, zasiedliśmy do stanowisk. Widziałem, że Marinette załamała się gdy tylko przeczytała polecenie. Chciałem ją pocieszyć i pomóc jej, więc położyłem dłoń na jej dłoni, którą trzymała na myszce od komputera. Zacząłem przesuwać kursorem na ekranie i klikać, a po kilkunastu minutach skończyliśmy zadanie. Na koniec z tego wszystkiego Marinette zemdlała, nie wiem dlaczego, ale Alya powiedziała, że to pewnie ze szczęścia. Następne lekcje mijały szybko. Na religii mówiliśmy o przykazaniach, na matematyce była funkcja liniowa, a na historii mówiliśmy o sułtanie Sulejmanie Wspaniałym. Ostatnie dwie lekcje były dla mnie mordęgą. Był to francuski. Mieliśmy zinterpretować wiersz jakiegoś francuza, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. W dodatku było to na ocenę. Jak będzie pozytywna ocena to będzie dobrze. Po lekcjach szofer zawiózł mnie do domu. Na obiad były pierożki samosa z sosem z mięty. Potem była lekcja chińskiego. Dowiedziałem się, że biedronka to piáochóng (czytaj piaoczong). Gdy skończyła się lekcja, usłyszałem wybuch. Szybko przemieniłem się i pobiegłem szukać miejsca skąd ten wybuch miał miejsce. Okazało się, że Władca Ciem zaatakował. Tym razem swoją ofiarę nazwał Trafficman. Wyglądał jak sygnalizacja świetlna, tyle że sam kierował pojazdami by zrobić jak najwięcej wypadków. Było to dość dziwne.
-Co dzisiaj mamy kiciu?-rzekła zza moich pleców Biedronka.
-Tylko mały korek Biedronsiu, szybko się z nim uporamy.
Dziś było bardzo prosto i szybko uporaliśmy się z Trafficmanem. Po całej akcji wróciłem do domu i tu się odmieniłem. Jak zwykle Plagg musiał dostać Camemberta, a ja powzdychać do zdjęcia Biedronki. Zaraz idę spać, bo jutro będzie ciężki dzień, edb i związane z tym...
Adieu

niedziela, 22 maja 2016

22.05.2016

Hej pamiętniku
Nie wiem dlaczego, ale coś mnie natchnęło żeby zacząć coś w Tobie pisać. Może to dlatego, że nie mam komu się zwierzyć ze swojego drugiego życia. Tak w ogóle jestem Adrien Agreste zwany też jako Chat Noir (tylko Ty wiesz, że ja i Chat to jedna osoba). Jako syn bogatego projektanta mody mam przerąbane (dosłownie). Cały dzień jest zaplanowany co do minuty, że czasem bywa, że nie mam kiedy odpocząć czy wyjść z przyjaciółmi. Taka sytuacja ciągnie się już od kilku lat kiedy to moja mama zaginęła w nieznanych okolicznościach. Przez długi czas policja i różne służby poszukiwały jej, ale bezskutecznie. To sprawiło, że mój ojciec bardzo się zmienił i jest tak do dziś. Dobra, już wiesz o mnie wystarczająco dużo (jeśli chodzi o przeszłość).
Jutro napiszę coś więcej i tym razem o tym co się dzieje na bieżąco.
Adieu

Radosna wieść

Jestem już po maturach i teraz mogę zająć się blogiem. Mam mały kryzys jeśli chodzi o natchnienie do mojego opowiadania, ale mam dla Was radosną wiadomość. Na skutek próśb adresowanych od kilku z Was postanowiłem napisać pamiętnik Adriena. Pierwszy post już jutro, albo jeszcze dziś wieczorem. Oczywiście nie oznacza to, że moja wielorozdziałowa opowieść idzie w odstawkę, ale potrzebuję trochę czasu aby dobrze wymyślić dalszy przebieg akcji. Dajcie znać czy pomysł pamiętnika Adriena Wam się podoba

niedziela, 1 maja 2016

Smutna wieść

W najbliższym czasie mam bardzo ważne egzaminy i nie jestem w stanie pisać opowiadań miraculum. Tak, wasz blogger to maturzysta. Ostatni egzamin mam 16 maja i dopiero wtedy postaram się wstawić kolejny rozdział, bo jak na razie nie jestem w stanie oderwać się od biologii, chemii i matmy, które muszę zdać jak najlepiej. Trzymajcie za mnie kciuki