środa, 25 maja 2016

25.05.2016

Hej pamiętniku
Ciągle chodzi mi po głowie jedna z ostatnich akcji z Biedronką kiedy to dla żartu spytałem ją (będąc oczywiście Chatem) jaki jest jej typ faceta. Nic nie odpowiedziała, ale trzeba być dobrej myśli. Dziś rano było słonecznie, ale później padał silny deszcz. Wstałem podekscytowany bo dziś miałem prowadzić jedną z lekcji. Szybko się ubrałem, spakowałem książki oraz torbę z potrzebnymi rzeczami i zszedłem na śniadanie. Dziś były croissanty z czekoladą oraz tosty z serem. Ostatnio Nathalie zaczęła kupować wypieki w piekarni rodziców Marinette i przez to chyba się trochę zmieniła. Ostatnio zauważyłem, że nawet raz się uśmiechnęła co jest nie w jej stylu. Ale wróćmy do tego co było po śniadaniu. Goryl odwiózł mnie do szkoły gdzie czekał mnie kolejny (prawie że) cudowny dzień bez Chloe. Nino nie przyszedł, bo nadal trenuje, albo szuka wymówki aby nie pisać sprawdzianu z historii. Pierwsza była geografia, na której pani kazała nam zapisać dokładne położenie i lokalizację kilku budynków używając dokładnie południków i równoleżników. Problem był taki, że te budynki nie leżały w Paryżu, ani we Francji. Dostaliśmy np. budkę z kebabami Abdula w Stambule, salon sukien ślubnych Kleinfeld w Nowym Jorku czy francuskie stacje badawcze na Antarktydzie. Po prostu cudownie. Jedyne co nas uratowało to internet. Na całe szczęście pani pozwoliła nam z niego korzystać bo nie wzięła atlasów. Potem była godzina wychowawcza, na której nauczycielka powiedziała nam, że jutro zamiast lekcji będzie wycieczka i wszyscy pójdziemy kibicować Nino do Mam talentu. Całe szczęście, bo przepadną mi lekcje, które niekoniecznie lubię. Potem był francuski, na którym pani próbowała rozgryźć tak jak to ujęła "Jaka jest koncepcja prefiguracyjna wewnętrznego imperatywu w twórczości Witolda Gombrowicza" a następnie "Co stoi w ostrej sprzeczności z arystotelesowską koncepcją wszechświata wyjaśnialnego zasadniczo w kategoriach celowego działania" cokolwiek to znaczy. Troszkę mi jest jej żal, bo próbuje nas zaciekawić swoim przedmiotem, ale wszyscy i tak śpią. Na szczęście szybko lekcja minęła a potem był czas na moją ulubioną-chemię. Przez całą lekcję pani pozwoliła mi przeprowadzać doświadczenia, które w różnym stopniu były bardziej lub mniej niebezpieczne. Po lekcji pani powiedziała, że wiedziała, że ją nie zawiodę i jak zwykle mam 6. Gdy ochłonąłem po chemii, czekał mnie sprawdzian z historii. Pytania nie były trudne, więc chyba poradziłem sobie nieźle. Następnie był włoski, na którym robiliśmy to co zwykle, a po nim matematyka gdzie nauczycielka załamała nas rozwiązując zadania używając do tego jakiś całek, pochodnych, granic i innych kosmicznych rzeczy. Wszyscy żeśmy notowali bo tego nigdy na lekcji nie braliśmy. Na koniec powiedziała nam, że chciała nam pokazać to czego będziemy się uczyć jeśli pójdziemy na studia matematyczne. Po prostu załamanie. A jeszcze przed tym ogłoszeniem to powiedziała, że na następnej lekcji będzie z tego sprawdzian. Masakra. Po szkole goryl odwiózł mnie do domu gdzie zjadłem ryż z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym a potem ruszyłem odrabiać lekcje. W międzyczasie pojawiła się miłość mojego życia. Powiedziała, że Władca Ciem znów zaatakował i że jestem w niebezpieczeństwie, bo Fopman chce mnie pokonać, bo jego dziewczyna zerwała z nim jak mnie zobaczyła na ulicy. Z Biedronką wiedziałem, że mi nic nie grozi, więc zbliżyłem się do niej aby oczarować ją. Trochę przychodziło mi to z trudem, bo w końcu to Biedronka i jedyna miłość mojego życia, więc trzeba było uważać na każde słowo i nie zdradzić swojej drugiej tożsamości. W końcu jednak chyba się udało, bo widziałem, że ona się zaczerwieniła (ja z resztą też). Potem naraz Fopman zaatakował i musiałem się ukryć na polecenie mojej lady. Gdy nasz wróg zaczął uciekać i wyszedł z mojego pokoju, ja przemieniłem się i ruszyłem za nim w pogoń. Szybko udało nam się z Biedronką pokonać go, więc mogłem zadać jej powtórnie pytanie jaki jest jej typ faceta. Powiedziała, że wystarczy, że na takiego spojrzy i już wie, że z takim facetem chciałaby spędzić resztę życia. Potem uciekła, nadal nie odpowiadając mi na pytanie. Cóż, chyba taka odpowiedź to jedyna jaką mógłbym otrzymać od niej. Potem wróciłem do domu, coś zjadłem, nakarmiłem mojego głodomora serem i teraz piszę o całym dniu. Całe szczęście, że jutro nie ma lekcji.
Adieu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz