-Witaj, moja lady-powiedział Chat.
-Hej, wiesz może skąd wzięły się te dwie dziewczyny? Nigdy ich nie widziałam.
-Nie wiem Biedronsiu.
-Mówiłam Ci żebyś nie mówił mi Biedronsiu.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
-Może im pomożemy kiciu?-spytała Biedronka i razem z Czarnym Kotem ruszyli do walki.
Walka była ciężka, zwłaszcza, że Różamen trzymał wszystkich na dystans strzelając kolcami i łapiąc wszystkich w pnącza. W pewnym momencie na placu walki jedynym niezłapanym został Paon. Szybkim ruchem udało mu się uwolnić 2 dziewczyny a następnie zabrał je i zaniósł w bezpieczne miejsce. W tym samym czasie Chat użył kotaklizm a Biedronka szczęśliwy traf. Jednak oboje powtórnie zostali złapani. Tym razem Różamen nie chciał się już z nimi bawić. Uplótł z róż klatkę, do której wsadził Chata i Biedronkę. Po chwili słychać już było pikanie miraculum. Nagle pojawił się Paon i wykonał "taniec piór". Wszystkie pnącza zniknęły a z jednej róży wyleciała akuma. Teraz Biedronka wiedziała co ma zrobić. Złapała akumę, wypuściła motylka i przywróciła Paryż do stanu sprzed ataku. Po tym wszystkim oboje z Chatem uciekli w różne strony aby się przemienić.
-Uff. Było blisko. Muszę lepiej wyszkolić Foxy i Koliberkę.
***
Nagle zadzwonił dzwonek. Marinette szybko dokończyła poprawiać fryzurę oraz szafirową sukienkę z małymi diamencikami. Po chwili wyszła z pokoju i od razu wpadła na Adriena.-Witaj moja kochana Marinette.
Marinette zaczerwieniła się. Zawsze gdy Adrien zwracał się tak do niej, robiło jej się ciepło na sercu. Również i w tym momencie jej serce szalało z radości. Przytuliła więc Adriena i złożyła pocałunek na jego policzku. Momentalnie Adrien zaczerwienił się, ponieważ nigdy jeszcze nie otrzymał całusa od swojej dziewczyny.
-Jak Wy razem słodko wyglądacie-rzekła mama Marinette.
-Dzięki mamo.
-Bawcie się dobrze.
Marinette wybiegła z domu trzymając Adriena za rękę. Była bardzo szczęśliwa. Myślała, że Adrien zabierze ją na wieżę Eiffla, ale widać było jakby chciał jej pokazać zupełnie co innego. W końcu okazało się jaki był powód. Adrien zabrał ją do hotelu Four Seasons George V - jednego z najpiękniejszych hoteli w Paryżu. Obsługa zaraz zaprowadziła ich na sam dach, gdzie mieścił się punkt widokowy na cały Paryż oraz stoliki dla zakochanych. Marinette nie mogła wyjść z zachwytu. Nie spodziewała się, że ujrzy to:
Prędko przytuliła Adriena. To była najlepsza kolacja o jakiej kiedykolwiek marzyła. Adrien odsunął krzesło Marinette aby ona mogła usiąść a następnie przysunął je do stolika, potem sam usiadł koło niej. Przez cały wieczór Adrien trzymał Marinette za rękę. Oboje rozmawiali i jedli co chwilę inne dania. Słuchali też przepięknych dźwięków jakie wydawał akordeon, który grał tylko dla nich. W pewnym momencie spojrzenia Adriena i Marinette skrzyżowały się. Nagle Adrien zbliżył się do Marinette i musnął swoimi ustami najpierw jej rękę a później jej usta.
-Marinette, chcę żebyś wiedziała, że Cię naprawdę kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Chcę zawsze dzielić z Tobą smutki i radości. Chcę być zawsze oparciem dla Ciebie w każdej chwili.
Marinette rozpłakała się ze szczęścia. Rzuciła się na Adriena i odwzajemniła pocałunek. Czuła, że to właśnie z nim chce spędzić resztę swojego życia.
-To nie koniec niespodzianek dla Ciebie, moja Marinette-powiedział Adrien i wyjął średniej wielkości pudełeczko ładnie zapakowane.
Marinette szybko otworzyła je i aż zakrzyknęła z radości i wzruszenia.
-Dostałaś już ode mnie pierścionek, więc chciałem tym razem uzupełnić ten komplet o naszyjnik i kolczyki.
-Dziękuję Ci. Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego dziewczyna może mieć-powiedziała i pocałowała Adriena w policzek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz