sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 2

Marinette spieszyła się do domu. Nie zauważyła, wychodzącej zza rogu postaci i wpadła na nią.
-Znów na mnie lecisz? -usłyszała.
Marinette podniosła oczy do góry. Przed nią leżał wysoki, przystojny brunet, który wydawał jej się znajomy.
-Przepraszam- rzekła krótko -Znamy się?
-Nie pamiętasz mnie Marinette? Nie pamiętasz jak 6 lat temu przyjechałaś z rodziną do nas na wakcje?
-A gdzie to było? -spytała.
-Przyjechałaś wtedy do Los Angeles.
-A, pamiętam. Pokazywałeś mi wtedy jak jeździć na desce surfingowej.
-A wtedy gdy robiliśmy wieczór filmowy...
-Tak, przebrałeś się wtedy za zombie i goniłeś mnie po całym domu...
-A wtedy Ty jak tylko wbiegliśmy do salonu przewróciłaś na mnie choinkę.
-Przepraszam, bałam się wtedy. A potem całe święta spędziliśmy z Tobą w szpitalu.
-Nic się nie stało. Dzięki temu wiele rzeczy zmieniło się w moim życiu.
-Maks, a czemu nie uprzedziłeś mnie, że przyjeżdżasz do Paryża?
-Wiesz Mari, jakoś tego nie planowałem. Samo tak wyszło. Przez jakiś czas zatrzymam się u Ciebie a potem zobaczymy.
-Uuuuu mnieeeee?
-Rodzice Ci nie mówili? Chyba chcieli zrobić Ci niespodziankę. Więc może chodźmy do nich bo pewnie już czekają.
-Ok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz