piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 5

-Mama nie żyła, a tata walczył o życie. Nagle lekarz wyszedł z karetki. To oznaczało jedno. Zostałem sam. Przez kilka miesięcy mieszkałem u sąsiadki, ale kiedy ona również zmarła, postanowiłem, że przyjadę do Paryża.
-Wszyscy Ci bardzo współczujemy. Szkoda, że nie napisałeś nam o tym wcześniej to byśmy przyjechali- rzekła mama Marinette.
-Cały świat mi się zawalił. Chciałem być sam, ale w końcu zrozumiałem, że potrzebuję rodziny i stwierdziłem, że muszę tu przyjechać.
-Rozgość się. Marinette zaprowadzi Cię do pokoju. Będziesz mieszkać obok niej. Na pewno się razem dogadacie.
-Dziękuję Wam za wszystko
-Maks! Chodź ze mną- rzekła Marinette.
Zaprowadziła go do dużego, jasnego pokoju. Znajdowało się w nim wielkie łóżko, TV, biurko oraz wiele innych mebli. Całość wyglądała jak pokój rodem z Hollywood.
-Łał, ależ on wielki!
-Sama go urządzałam.
-No,no. Nie dość, że jesteś świetną projektantką mody to i również masz gust do urządzania pokoi. Dziękuję Ci bardzo.
Maks uściskał kuzynkę z całych sił. Był jej za to bardzo wdzięczny. Ona nie wiedziała ile ten skromny gest znaczył dla niego, ale była szczęśliwa.
-Jutro idziemy do szkoły więc musisz odpocząć!
-A ty Marinette? Będziesz coś dzisiaj robić?
-Tak. Muszę dokończyć sukienkę dla przyjaciółki bo dzisiaj ma urodziny.
-W takim razie, pomogę Ci.
-Nie, dzięki, lepiej nie.
-A dlaczego niby nie?
-Pamiętasz co ostatnio się stało jak próbowałam Cię uczyć szycia na maszynie?
-Tak. Przyszyłem wtedy sobie palec do czapki. Nigdy tego nie zapomnę. Ale od tego czasu wiele się zmieniło i już wiem więcej o szyciu niż przedtem, więc mogę Ci pomóc.
-Ok, ale uprzedzam, że projekt jest bardzo ciężki.
Maks i Marinette zabrali się do pracy. W czasie robienia sukienki żartowali i wspominali szczęśliwe chwile z dzieciństwa. Marinette poczuła się jakby znalazła brata, którego zawsze chciała mieć a który rozumiałby ją bez słów. Tak samo myślał Maks o swojej kuzynce.
Praca upływała im bardzo szybko i wkrótce prezent dla Alyi był gotowy.
-Dzięki. Bez Ciebie zapewne nie zdążyłabym na czas a teraz mam jeszcze chwilę aby się zastanowić w co się ubrać na imprezę u Alyi. Chcesz iść ze mną?
-Może następnym razem bo jeszcze nikogo tu poza Tobą nie znam więc chciałbym aby najpierw mnie poznali w szkole.
-Ok, ale nie wiesz co tracisz.
Marinette stanęła przed szafą. Miała dylemat w co się ubrać, ale dzięki kolejnej pomocy od swojego kuzyna, zdecydowała się na czerwono-malinową sukienkę do kolan z torebką w perłowym wzorze. Zapakowała prezent, pożegnała Maksa i ruszyła na imprezę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz